Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

"Magnezja" reż Maciej Bochniak
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=886
Strona 1 z 1

Autor:  Holt_ [ 17 września 2020, 18:18 ]
Tytuł:  "Magnezja" reż Maciej Bochniak

W sieci pojawił się krótki zwiastun tego nowego filmu
https://youtu.be/kYZgu0_wi98

Zapowiada się coś w rodzaju polskiego "Django" :-) myślę, że trzeba będzie zobaczyć, dobra obsada.

Autor:  karel [ 18 września 2020, 10:41 ]
Tytuł:  Re: "Magnezja" reż Maciej Bochniak

Nooo... Rzeczywiście, film zapowiada się nietypowy jak na nasze kino ...

Autor:  Marecki384 [ 20 września 2020, 23:08 ]
Tytuł:  Re: "Magnezja" reż Maciej Bochniak

Widziałem zajawkę przed filmem o Tomku Komendzie.
Muszę iść do kina.

Autor:  Holt_ [ 29 listopada 2020, 12:12 ]
Tytuł:  Re: "Magnezja" reż Maciej Bochniak

Reżyser filmu nakręcił wcześniej drugi sezon "Belfra" i niezłą "Szadź", więc wiązałem spore nadzieje. o zwiastunie można było się spodziewać polskiego "Django" i - faktycznie. :-) coś w tym rodzaju dostajemy.
Zwłaszcza w warstwie wizualnej (choć nie tylko, bo w wielu dialogach też). Kolorystyka, montaż, specyficzne powolne ujęcia. Jak do tego dołożymy sam scenariusz, muzykę Jana P Kaczmarka (gdzieś jakby ocierającą się o klimaty Morricone) - mamy film Tarantino polskiej produkcji. Jedynie krwi nie ma aż tyle. Podróbka? Ale smaczna.
Akcja filmu rozgrywa się na Polsko-sowieckim pograniczu we wczesnym międzywojniu, ale próżno oczekiwać jakiegoś realizmu w pokazaniu i miejsca, i czasu. Opowieść jest westernowo-sensacyjna i taka ma być, z "Bękartów wojny" też się historii nie nauczymy.
Scenariusz jest nieco pogmatwany licznymi relacjami między bohaterami, ale napisany bardo precyzyjnie. Intryga i film wciągają.
A postacie.... Po prostu menażeria :-) kogo tu nie ma. Mamy braci sjamskich (granych przez Ogrodnika i Kościukiewicza), jest demoniczna szefowa rodzinnej mafii (Ostaszewska), jej androgeniczna siostra (Szyc - oklaski!), oryginalna błyskotliwa pani inspektor policji (Kulesza), chemik narkoman (Bielenia), rosyjski mafioso (Chyra)... Jak widać obsada przednia, a to nie koniec przecież, bo jeszcze mamy Lamżę, Gorol, Saniternika, Boczarską, Glowackiego...i jeszcze kościelnego-karła :-) na bonus. Zagrane to jest wszystko bardzo fajnie, a Ogrodnik z Kościukiewiczem dali naprawdę popis ☺️
O świetnej muzyce już wspominałem. Fantazyjne kostiumy bohaterów też tworzą swoisty klimat. Dobrze się ten film wpasowuje także w dzisiejszy dobry klimat dla filmów o silnych, twardych kobietach. W zasadzie innych na ekranie nie ma...

Ja daje 8/10, ale od razu zastrzegam - jesli ktos nie przepada za tarantinowo-sergioleonowskimi klimatami, to na pewno nie podzieli mojego zdania.

Autor:  Jerzy Kudelski [ 29 listopada 2020, 15:07 ]
Tytuł:  Re: "Magnezja" reż Maciej Bochniak

Witam,

wczoraj obejrzałem Magnezję, i muszę przyznać że też mi się bardzo podobała. Dawno nie było w polskim kinie takiego filmu. A lubię polskie easterny (Wilcze echa, Prawo pięść itd.). Jednak przed oglądnięciem Magnezjii pryeczytałem na Filmwebie bardzo negatywną recenzję tego filmu (https://www.filmweb.pl/film/Magnezja-20 ... FF,3192695), którą poniżej przytoczę, i byłem nastawiony na film słaby, a tu niespodzianka - film mi sie podobał. Nawet bardzo. Już pomyślałem że może nie rozumiem filmów i coś ze mną jest nie tak (he,he), ale na szczęście dziś ukazała się też pozytywna recenzja Holta, którego zdanie bardzo cenię :-) :-) i od razu poczułem się lepiej :-D

Tu ta recenzja z filmwebu:

Polski przedstawiciel w międzynarodowym konkursie Warszawskiego Festiwalu Filmowego stał się dla widzów pewnikiem takim jak śmierć i podatki. Nie ma w tym nic dziwnego, premiery rodzimych twórców zawsze przyciągają pełne sale widzów, a spotkania z powszechnie znanymi artystami, towarzyszące pokazom dla wielu stanowią atrakcję większą niż sama projekcja. Jednak zdarzają się przypadki, kiedy dobór repertuaru każe poważnie zastanowić się, czy selekcjonerzy nie przymknęli oka na jakość produkcji, chcąc za wszelką cenę umieścić ją w konkursie. Takie pytanie zadawałem sobie w kontekście Procederu Michała Węgrzyna i niestety po roku znów chodzi mi o no po głowie, za sprawą Magnezji.
Osadzona w konwencji easternu historia dziejąca się w dwudziestoleciu międzywojennym w małym którego lwia część mieszkańców żyje z przemytu, przygranicznym miasteczku we wschodniej Polsce była autorską wizją Macieja Bochniaka i Mateusza Kościukiewicza. Panowie współpracowali już wcześniej nad scenariuszem do Disco Polo, które co prawda podzieliło krytykę, ale zanotowało bardzo przyzwoity wynik finansowy, co mogło zachęcić twórców do puszczenia wodzy wyobraźni i stworzenia filmu niepodobnego do niczego co widzowie nad Wisłą mogli oglądać w ostatnich latach.

Magnezja to wielowątkowa opowieść, w której ciężko wskazać głównego bohatera, czy oś fabularną. Śledzimy losy przestępczej familii Levenfiszów, na której czele po śmierci ojca staje Róża (Maja Ostaszewska) i z pomocą sióstr Lili (Małgorzata Gorol) i Zbroji (Borys Szyc) postanawia poszerzyć zakres działalności o handel narkotykami. Równie ważnymi postaciami są syjamscy bracia Albin (Dawid Ogrodnik) i Albert (Mateusz Kościukiewicz) Hudini uznani w swoim miasteczku za mutantów. Marzeniem mężczyzn jest zdobycie pieniędzy na operacje rozdzielenia ich oraz ucieczka do miejsca, w którym zostaną zaakceptowani. Dużo czasu ekranowego dostaje również motyw radzieckich przemytników, dowodzonych przez Lwa (Andrzej Chyra) i planowanego małżeństwa jego syna z córką prezesa banku, czy wreszcie historia Inspektor Stanisławy Kochaj (Agata Kulesza) rozwiązującej sprawę zagadkowego morderstwa.

Żadna z wymienionych historii nie dzieje się w próżni, należy je traktować raczej jako kłębek wzajemnie ze sobą powiązanych i przeplatających się wątków. Ciężko stwierdzić, żeby nad tym narracyjnym chaosem ktokolwiek panował. Im dalej wchodzimy w tę skomplikowaną historię, tym bardziej dostrzegamy, że niewiele w niej sensu. Kolejne układy, zdrady, kradzieże i morderstwa po prostu dzieją się, a zbudowana wokół nich otoczka fabularna jest na tyle krucha, że ciężko powiedzieć, z czego wynikają konkretne decyzje postaci. Zresztą postaci wyjątkowo słabo napisanych, co potęguje wrażenie irracjonalności podejmowanych przez nie wyborów. Wszystko wskazuje na to, że budowanie wiarygodnej wielowątkowej kryminalnej intrygi nie jest największym atutem duetu scenarzystów. Co więc może nim być? Obawiam się, że zdaniem samych autorów poczucie humoru, co zaowocowało serią żenujących dowcipów. Dość powiedzieć, że braci syjamskich poznajemy podczas wspólnej wizyty na sedesie, a postać Borysa Szyca to ni mniej, ni więcej, a poziom „chłopa przebranego za babę” znanego z kabaretu Koń Polski czy występów Genowefy Pigwy, która zresztą mogła posłużyć za inspirację do wymyślania kolejnych prześmiewczych nazwisk, które nosili bohaterowie. Magnezja praktycznie od pierwszych do ostatnich minut raczy widza dowcipem prymitywnym, odtwórczym i przede wszystkim absolutnie nieśmiesznym.

Kolejnym mankamentem produkcji Bochniaka jest wyjątkowo zły casting. Oczywiście trzeba mu przyznać, że udało się zatrudnić znanych i cenionych aktorów, ale praktycznie żadna decyzja nie broni się na ekranie. Maja Ostaszewska nie potrafi sprawiać wrażenia bezwzględnej przestępczyni, Kościukiewiczowi i Ogrodnikowi brakuje ekranowej chemii, która urealniłaby ich postacie, Agata Kulesza całkowicie prześlizguje się obok filmu, a Borys Szyc w żeńskiej roli ociera się o szczyty żenady. Cały aktorski potencjał został zmarnowany i w zasadzie ciężko mi wymienić kogokolwiek, wyróżniającego się z obsady pozytywnie.

Z całej ekipy można natomiast powiedzieć kilka dobrych słów o twórcy muzyki Janie A.P. Kaczmarku, kostiumolożce Dorocie Roqueplo i scenografie Marku Warszewskim. To oni sprawili, że Magnezja ciągle trzyma się estetyki dzikiego zachodu, co pozostaje największym atutem tej produkcji. Niestety trzeba przyznać, że to dość mało, zwłaszcza jeśli mówimy o filmie, którego twórcy mieli zamiar zachwycać festiwalowych jurorów. Bo o ile jestem w stanie uwierzyć, że po ogólnopolskiej premierze pełna prymitywnego dowcipu Magnezja znajdzie swoich zwolenników, to jestem niemal pewien, że pokazy festiwalowe przyniosą twórcom więcej zmartwień niż pożytku.

http://pelnasala.pl/magnezja/

Autor:  Sebastian999 [ 13 czerwca 2021, 12:59 ]
Tytuł:  Re: "Magnezja" reż Maciej Bochniak

Z przyczyn technicznych i mojego gapiostwa, ''Magnezji" na którą miałem już nawet kupiony bilet nie obejrzałem w październiku roku 2020 (WFF) więc postanowiłem uczynić to niezwłocznie jak tylko trafi się kolejna okazja. W piątek około południa zadzwoniłem więc do kina by zarezerwować bilet. Możliwości telefonicznej rezerwacji jednak nie było , ale pan uspokoił mnie, że w tym momencie tylko jedno miejsce zostało wykupione, więc nie powinno być problemu. Przezornie jednak kupiłem bilet on-line, choć jako przedstawiciel ery analogowo-papierowej robię to zawsze raczej niechętnie i z oporami. Faktycznie pan miał rację - o godzinie 18 w ścisłym centrum Warszawy, na dużej sali kinowej byłem tylko ja i pewna pani (i tak zostało do końca) Przed seansem niczym bohater ''Dnia świra" rozochocony praktycznie nieograniczoną możliwością wyboru zmieniłem miejsce trzy razy by finalnie usiąść na miejscu obok tego pierwotnie przeze mnie wykupionego (po drodze był nawet fotel VIP).
No ale dość o okolicznościach samego seansu, w końcu bohaterem ma tu być film, więc teraz o nim:

Niewątpliwie dosyć intrygujący pomysł wyjściowy, (w tym całe to uniwersum niesamowitości - Holt określił to menażerią), na pewno też popis niekrepowanej wyobraźni, a także wyraźna fascynacja kinem, więc wydaje się, że przywoływanie w przypadku ''Magnezji'' takich istotnych dla kinematografii nazwisk jak Leone, Tarantino, czy bracia Coen, bo się z takim przyrównaniem też się spotkałem, ma być może jakieś swoje uzasadnienie...ale, właściwie już w tym momencie żeby uniknąć nieporozumień należałoby pomiędzy filmem Bochniaka i Kościukiewicza, a filmowym dorobkiem wyżej wymienionych twórców postawić wyraźny rozdział. Dlaczego ?
Nawet bardzo umowny świat, czy najbardziej odjechana fabuła potrzebuje jakieś swojej wewnętrznej spójności, pewnej logiki wydarzeń, a bohaterowie choćby najgrubszą kreską pociągnięci powinni być wiarygodni w ramach zaproponowanego przez twórców świata. Dzieje się sporo w ''Magnezji", ale im więcej elementów pojawia się na tej przygranicznej planszy, im dalej zgłębiamy się w tę historię, tym mniej przekonywująco to wszystko wygląda. Moim zdaniem ''Magnezja" jest potężnie niedopracowana, a scenariusz, budowanie postaci raczej niechlujne, niż precyzyjne. Te (postacie) potrafią właściwie ze sceny na scenę zmienić się diametralnie, bez właściwie żadnego sensownego uzasadnienia. Mam wrażenie, że chęć zaskoczenia widza, a może i samych siebie, przesłoniła twórcom wszystko, dlatego ja akurat tej przytoczonej z FILMWEB recenzji zupełnie się nie dziwię. Powiem więcej, nawet te nieliczne elementy z całości, tam akurat chwalone, czyli muzyka (myślę tu o całym koncepcie), czy kostiumy mnie do końca nie przekonały. Jeśli coś mi się podobało, to może charakteryzacja (na przykład Lew Alińczuk (Chyra), pojedyncze sceny i gra Dawida Ogrodnika.
Wyjątkowo niedobrze napisane postacie Heleny (Boczarska) i syna Lwa (Bagirow) idealne do analizy dla przyszłych adeptów sztuki filmowej jak tego nie robić, a pojawiająca się znienacka w tej opowieści wraz z narastającą, coraz bardziej niedorzeczną intrygą, inspektor Stanisława Kochaj (Kulesza) już zupełnie sprowadza ten film bardziej w rejony ''dokonań'' Emira Kusturicy po 2000 roku, niż takich klasyków jak przywołani już Leone (uwielbiam), czy Tarantino, którego filmy lubię, ale nie jestem wielkim admiratorem wszystkiego co wyszło spod jego ręki. Przy czym nawet te jego filmy które średnio mnie porwały cechował porządnie wymyślony, autonomiczny świat zaludniony przez bohaterów których czyny i motywacje były klarowne i z czegoś wynikały. W przypadku ''Magnezji'' gdyby nie to, że wydaje mi się to wręcz nieprawdopodobne, byłbym skłonny wysnuć wniosek, że panowie po wymyśleniu i napisaniu swojej historii już ani razu więcej do niej nie zajrzeli, o głębszej analizie już nie wspominając.
Ach te Zespoły filmowe sprzed lat. Na takich właśnie jak ''Magnezja'' przykładach widać jak nieoceniona i nieodzowna była to instytucja. Zapewne wystarczyłoby, żeby jakiś doświadczony i znający FACH kolega reżyser obejrzał materiał, a może już nawet na etapie scenariusza wskazał mielizny i pułapki w jakie można wpaść nawet przy tak komiksowej fabule.

Autor:  nałka [ 14 czerwca 2021, 00:22 ]
Tytuł:  Re: "Magnezja" reż Maciej Bochniak

Niestety mnie ten film też rozczarował. Uważam, że to krok w tył w porównaniu do poprzedniego filmu reżysera - "Disco polo". Teoretycznie Bochniak miał w ręku wszystkie atuty - nieograny pomysł, fajne miejsce akcji, dobrą ogólną koncepcję, zaufanie największych gwiazd składających się na obsadę, współscenarzystę z którym zrobił już jeden film... Ale nie wyszło. Wydaje mi się, że twórcy nie odpowiedzieli sobie na podstawowe pytania: co chcą opowiedzieć i po co? Same hasła: "pastisz", "odpał", "jazda bez trzymanki" to za mało. Mam wrażenie, że cała uwagę skupiono na "szalonej" stylizacji, pod tym względem niemal każda postać jest tu dopracowana, problem z tym, że odpuszczono całą resztę, więc kolejni bohaterowie są pozbawieni jakiejkolwiek głębi, a przez to wiarygodności, relacje między nimi trzeba przyjmować na wiarę, większość podejmowanych działań się zwyczajnie nie tłumaczy. Najgorsze jednak, że nikomu się tam nie kibicuje, kolejne osoby pojawiają się i znikają, niewiele z tego wynika, akcja pędzi jak szalona, tylko wcale się tego nie śledzi z zapartym tchem, ani nawet zainteresowaniem...
Pierwszy błąd polega na tym, że miejsce akcji jest tak bardzo odrealnione. Niby to polsko-radzieckie pogranicze na początku lat 30. XX wieku, ale nawet przez chwilę się w to nie wierzy. Kiedy pojawia się jakieś zahaczenie w ówczesnej rzeczywistości, jak zdjęcie Marleny Dietrich to wydaje się to jedynie kolejną zgrywą, a nie informacją pozwalającą uwierzyć w świat przedstawiony.
Drugi błąd to brak bohaterki, którą chciałoby się polubić, albo chociaż jej kibicować. Teoretycznie tę rolę miała spełniać postać grana przez Mają Ostaszewską, ale ona nie musi o nic walczyć, oznajmia po prostu, że przejmuje władzę i od teraz jej banda będzie szmuglować także narkotyki i już, nie ma żadnego konfliktu. Swoją drogą Ostaszewska, która jest świetną aktorką i ma parę dobrych scen, generalnie nie potrafi ani uwiarygodnić swojej silnej pozycji i przewodzenia bandzie, ani uczucia do młodego Rosjanina. Nie tłumaczą się też jej relacje z siostrami, wielkie odkrycia (np. kto jest matką pojawiającego się 12-latka) niewiele wnoszą do fabuły, chociaż poświęca się im sporo czasu. W efekcie film dłuży się niemiłosiernie, choć trwa dwie godziny.
Ostatecznie broni się w tym filmie tylko strona wizualna: scenografia, a przede wszystkim kostiumy i charakteryzacja.

Autor:  karel [ 31 października 2023, 18:34 ]
Tytuł:  Re: "Magnezja" reż Maciej Bochniak

Holt_ napisał(a):

Ja daje 8/10, ale od razu zastrzegam - jesli ktos nie przepada za tarantinowo-sergioleonowskimi klimatami, to na pewno nie podzieli mojego zdania.

Owszem, ja za Tarantino nie przepadam, ale niektóre jego filmy cenię. A Leonego nawet lubię. Natomiast "Magnezja" w ogóle nie przypadła mi do gustu. Mimo że sprawnie zrealizowana pod względem scenografii i kostiumów, to zwyczajnie mnie znużyła. Film Bochniaka sprawia wrażenie, jakby nie miał scenariusza, albo jakby pisało go kilka osób, nie uzgadniając tego miedzy sobą. Dla mnie męczący i czerstwy żart filmowy. Niby gra konwencją, ale taka, w której to ja czułem się piłką. Pewnie, że można próbować tworzyć coś nowego w kinie, ale trzeba przede wszystkim wiedzieć po co. 4/10.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/