kontynuacja wątku z:
http://forum.kinopolska.pl/viewtopic.php?t=12534&highlight=anatomia+z%C5%82aObejrzałem wczoraj. W zasadzie zgadzam się z większością tego, co napisali moi przedmówcy (zwłaszcza Sebastian), choć z pewnymi wyjątkami.
"Anatomia zła" to rzeczywiście bardzo sprawnie zrealizowane kino gatunkowe, z dobrymi zdjęciami, przykuwającą uwagę narracją i świetną rolą Stroińskiego (Złote Lwy dla niego moim zdaniem w pełni zasłużone; tym większe brawa, że nie tak łatwo jest dostać nagrodę aktorską za występ w przeciętnym filmie). Marcin Kowalczyk faktycznie odstaje od starszego kolegi i momentami wydaje się sztuczny. Moim zdaniem np. w "Hardkor Disko" wypadł zdecydowanie lepiej. Te dwie sceny, o których wspomniał Sebastian również wydały mi się jakieś takie wysilone, łopatologiczne i niepotrzebne, zwłaszcza ta początkowa.
Film obejrzałem z zainteresowaniem od początku do końca, ale mimo to nie uznaję go za dobry. Przede wszystkim ze względu na dość absurdalną intrygę, w którą nie chciało mi się nawet przez moment wierzyć (jest tylko odrobinę mniej nierzeczywista niż ta z "Sępa"), jak i sporo banalnych czy wręcz nielogicznych rozwiązań, np. końcowe poczynania sierżanta Waśki, który
.
Capitol chwalił Michalinę Olszańską... Ja niestety nie znajduję powodu, dla którego mógłbym ja pochwalić - poza urodą oczywiście (chociaż na to akurat większego wpływu nie miała
). Jeżeli zaś chodzi o aktorstwo to jest już gorzej, marnie było już w "Piąte: Nie odchodź!", a tu nie jest wcale lepiej, choć rola zdecydowanie mniejsza. Na jej usprawiedliwienie mogę dodać, że za wiele do zagrania nie miała, bo jej postać jest wyjątkowo sztampowa. Nie sądzę też, by jakieś szczególne słowa uznania należały jej się za odważne (?) sceny erotyczne, bo: 1) nie uważam ich za szczególnie śmiałe, nawet jak na polskie kino (jeżeli ktoś chce zobaczyć odważne sceny seksu, to powinien obejrzeć grecki "I ekrixi" ["Płomień"]; 2) niewiele wnoszą do filmu i nie zmieniają faktu, że pod względem aktorskim Olszańska wypadła kiepsko.
Film oceniam na 5/10. Na więcej nie potrafię się zdobyć.
I jeszcze na koniec parę luźnych uwag związanych z faktem, że film był po części kręcony w Szczecinie i Stargardzie, czyli w moich stronach. Miło mi było, że mogłem zobaczyć swoje miasto na ekranie (trudno, by było inaczej, skoro Zachodniopomorski Fundusz Filmowy współfinansował "Anatomię zła"), aczkolwiek parę rzeczy mnie rozbawiło:
a) Newsroom i "dziennikarz śledczy" w "Kurierze Szczecińskim". Bardzo mi przykro, ale niestety (na szczęście?) czegoś takiego w "KS" nie ma.
b) Stroiński dzwoniący do redakcji z budki telefonicznej przy Bramie Królewskiej. Owszem, taka budka stała tam przez lata, ale od dłuższego czasu już nie stoi. Chyba specjalnie dla Stroińskiego ją tam zamontowano.
c) "Lulek" szuka w Stargardzie sierżanta Waśki i dowiaduje się, że ten pracuje w myjni, po czym...natychmiast go znajduje. Wiem, że Stargard to nie metropolia na miarę Warszawy, ale na pewno jest tam więcej niż jedna myjnia.