Oglądałem ten film z coraz bardziej rozdziawioną ze zdumienia gębą i cisnącymi się na nią pytaniami "ale jak?! ale kto?!" i wreszcie dotrwałem do napisów końcowych, na których zobaczyłem, że współautorem scenariusza jest Rafał Woś, co częściowo pewne rzeczy tłumaczy.
Rafał Woś - czyli lewicowy (chociaż akurat wlasnie do niego idealnie pasuje przymiotnik "lewacki") publicysta, ktory ma to do siebie, że liberałów nienawidzi bardziej niż czegokolwiek na świecie i uporczywie zachęca lewicę do współpracy z PiS.
No, trzeba przyznać, że ma chłop rozmach. Żeby w filmie o Gierku, w którym nie pokazuje się calej masy rzeczy, pokazać jednak Leszka Balcerowicza (nie wymienionego z nazwiska, ale klarownego do rozpoznania) i przedstawić go jako współsprawcę kryzysu w latach 80ych (sic!) Malo tego - SAMEMU GO ZAGRAĆ! Żeby sugerować, ze Jaruzelski juz w roku 1982 był calkiem otwarty na przysłanie mu do pomocy profesora Sachsa (sic!)....
Ponieważ czytalem sporo artykułów i wypowiedzi Wosia, nie dziwią mnie już tak bardzo inne ekonomiczne ciekawostki poruszane w tym filmie - jak to, że Huta Katowice miała być źródłem produkcji najnowocześniejszej cienkiej blachy.....
Oj tam, co tam ekonomia! Przejdźmy do historii, bo tutaj dopiero zaczyna się hopak z czeczotką!
Zacznijmy od tego, że w tym niby historycznym filmie tylko pięć postaci nosi swoje prawdziwe nazwiska! A są to Gierek, jego żona, Wyszyński, Jaruzelski i Breżniew
Kania nazywa się....Maślak
Rafał Zawierucha gra premiera, który niby jest Jaroszewiczem, ale realnie hybrydą tegoż i Babiucha. Generał Kaliski nazywa się Kaliciak i tak dalej...zresztą to niemal wszystko , bo poza kilkoma postaciami fikcyjmymi w zasadzie nikogo wiecej na ekranie nie ogladamy, wyłazi tu niskobudżetowość produkcji. Koszmarna, notabene - zero scen zbiorowych, kapka plenerów, niemal caly film we wnętrzach....
Ale mialo byc o historii. No to dla przykładu powiem, że:
- w filmie Gierek i Wyszyński mowią do siebie w pewnym momencie na "ty" (sic!)
- Gierek zabrania w czerwcu 1976 przemocy wobec protestujących i wątek się urywa - niczego się nie dowiemy o ścieżkach zdrowia, wiecach "spontanicznego" poparcia i tak dalej.
- Jaruzelski to furiat, ktory potrafi dusić sekretarkę Gierka (sic!)
- to Jaruzelski wymyślil podwyżkę cen w 1976 roku
- Kuroń od początku organizował Sierpień 80
- spotkanie z robotnikami w styczniu 1971 odbywa się w stoczni a nie w siedzibie WRN, a w pierwszym rzędzie zamiast partyjnych robotników rozpiera się...Anna Walentynowicz....zresztą przyjazd Gierka do Gdańska jest opisany na podstawie jego roli w rozbrojeniu protestów w kopalniach na Śląsku w latach 50ych....
Dobra, może juz wystarczy. W ogole film jest jedną wielką hagiografią Gierka, a wszystko, co za jego rzadow bylo zle, to robota knowań Kani i Jaruzelskiego. Widz w pewnym momencie powinien sobie zadać pytanie - skoro mu przeszkadzali od pierwszego momentu to po jaką cholerę go w ogóle forowali na stanowisko "pierwszego"?
Gdyby ta idiotyczna bajka była jeszcze sprawnie nakręcona....
Ale gdzie tam. Widać, ze reżyser pracował dotąd głównie w telenowelach i w " Na sygnale". Aktorstwo jest zwyczajnie kuriozalne, szarża za szarzą, kiks za kiksem - i te koszmarne pomysły obsadowe. Antoni Pawlicki jako Jaruzelski, serio, panie reżyserze, serio?! Koterski jako Gierek jest po charakteryzacji może i trochę podobny - ale on nie ma za grosz warsztatu! Kożuchowska - koszmar, Tyniec - zgroza, Stankiewicz - szkoda słów...nie, nie chce mi się dalej wymieniać. Moze jedynie Cezary Żak jako Breżniew dał jakiś posmak autentyczności i niezłego aktorstwa - z tych aktorów, którzy grają postaci historyczne i mają coś więcej do zagrania - bo np dla Frycza takie zagranie rólki Wyszyńskiego to jest niewyjmowanie nawet rąk z kieszeni.
Ten film jest równie zły jak "Smoleńsk", serio. To jest jakiś kabaret - napisałbym, gdyby nie to, że takie "Ucho Prezesa" było przynajmniej zabawne.
Jeszcze dodam uwagę o budżecie filmu - musiał być strasznie niski, skoro w soundtracku nie ma ani jednej piosenki z lat 70 ych; mało tego, tworcow nie było najwyraźniej stać nawet na zapłacenie TVP za wykorzystanie materiałów archiwalnych i np w gescie Kozakiewicza na ekranie telewizora pręży przedramiona nie mistrz olimpijski, tylko jakiś aktor/statysta....
Ocena 1/10. Skąd ta jedynka? W filmie gra Agnieszka Więdłocha, a każdemu filmowi z udziałem tej pięknej aktorki daję plus jeden z automatu.