Faktycznie, muzyka wykorzystana w "2001: Odysei kosmicznej" jest wyjątkowa i tak zrosła się z tym filmem, że ilekroć słyszę słynny utwór Straussa, to od razu myślę o filmie Kubricka. Z innych zagranicznych przykładów przychodzi mi do głowy także słynny motyw Williamsa do "Szczęk" Spielberga czy muzyka Morriconego do "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" - te ścieżki dźwiękowe stanowią tak istotny element filmów, że nie jestem sobie w stanie wyobrazić ich bez nich.
Wracając do polskiego kina... Z tym
Cytuj:
Polskie filmy (przynajmniej te starsze) zazwyczaj miały niezły utwór/piosenkę w czołówce i to się nawet pamięta, natomiast muzyka w środku filmu, towarzysząca akcji, nie gra aż tak wyraźnej roli, często jest niezauważana albo czasem w ogóle jej nie ma.
nie do końca bym się zgodził. Według mnie jest raczej odwrotnie, tj. mamy i mieliśmy wielu świetnych kompozytorów, którzy tworzyli muzykę będącą niezwykle ważnym składnikiem filmowego dzieła, dodającym mu klimatu, wzbogacającym, tworzącym film w stopniu nie mniejszym niż zdjęcia czy kreacje aktorskie. Do filmów, w których muzyka odgrywa niepoślednią, a bywa że i fundamentalną rolę zliczyłbym też - oprócz wcześniej wymienionych, bo nie mam powodu się z tymi przykładami nie zgadzać - następujące tytuły i kompozytorów:
- "Noce i dnie" - Antczak/Kazanecki. To moim zdaniem przykład wręcz sztandarowy. Nie potrafię sobie wyobrazić tego filmu bez ponadczasowego przepięknego walca, który jest niemal równoprawnym bohaterem.
- "Ziemia obiecana" - Wajda/Kilar. Hipnotyczna muzyka idealnie współgra z obrazem, da się w niej wyczuć rytm pracy fabryk i szwalni. Niesamowite.
- "Kolumbowie" - Morgenstern/Matuszkiewicz. Słynny motyw pojawia się w czołówce oraz w szczególnie dramatycznych momentach serialu, związanych przeważnie z czyjąś śmiercią. Wykorzystany został również w "Godzinie <<W>>".
- "Do widzenia, do jutra" - Morgenstern/Komeda. Film o miłości, kabarecie i muzyce. Utwory Komedy są w nim tak samo ważne jak cała reszta.
- "Perła w koronie" - Kutz/Kilar. Muzyka Kilara - podobnie trochę jak w "Ziemi obiecanej" - wykorzystuje rytm, który fantastycznie komponuje się z życiem kopalni. Jest z jednej strony industrialna, a z drugiej melodyjna.
- "Wesele" - Wajda/Radwan - I znowu coś jak w "Perle..." i "Ziemi...". Przykuwająca uwagę muzyka, żywa, będąca jakby pulsem chaty, w której rozgrywa się akcja.
Do tego dodałbym jeszcze większość filmów Kolskiego, z którymi nierozerwalnie związana jest muzyka Koniecznego, najmocniej chyba jest to wyczuwalne w "Grającym z talerza" i "Jańciu Wodniku".