"Druga połowa". Oj... Film skupia w sobie wszystkie wady tzw polskich komedii romantycznych, a nie daje wlasciwie zadnych ich zalet, jesli sie juz trafi taka, która takowe posiada. Gdyby nie sympatyczna rola Cezarego Pazury w roli takiego niby-Nawałki, to w ogole nie byloby o czym mowic i pisac. No, moze jeszcze ta redakcja niby-Przegladu Sportowego wypada niezle. Nawet Rozenkowa daje tam radę. Ale reszta.... Rolę reprezentantow w pilce noznej graja jacys tacy....dziwnie dobrani aktorzy. Albo rachityczni kurduple albo tacy lekko podtatusiali panowie. Zabawnie to w sumie wyglada. Budzet chyba duzy nie byl, bo punktem kulminacyjnym filmu jest mecz z Niemcami o wejscie do jakichs tajemniczych "mistrzostw" (nie dowiadujemy się, jakich) - a nawet Niemcow nie ogladamy w filmie, a mecz jest jak z radia, tylko Darek Szpakowski gada. Drewniana do bólu para glownych bohaterow. Koszmarnie grajacy Maciek Musiał. Leszek Lichota pojawiajacy sie chyba tylko po to, zeby zmiescic produkt placement Lotto. Obowiazkowy watek wzruszajaco-charytatywny, tym razem dom dziecka i druzyna futsalu niepelnosprawnych. Karykaturalny Andrzej Grabowski. Nawet sciezka dzwiekowa tym razem totalnie beznadziejna, co juz akurat w tego typu filmach jest rzadkością. Smiac sie nie ma kompletnie z czego, jeden dobry żart z Sebastianem Milą w roli glownej na caly film.
Najlepszym podsumowaniem tego filmu niech bedzie scena, w ktorej glowny bohater oblewa sie w restauracji wodą, robiąc sobie od niej mała plamkę na koszuli....po czym idzie do lazienki spłukać tę wodę wodą i wraca z o wiele większą plamą.
I taka wlasnie jest ta "Druga połowa".
_________________ Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.
|