Stary Vega
Patryk Vega zdecydowanie najlepiej wypada w tych filmach, kiedy scenariusz pisze za niego życie. Dlatego serial Pitbull, od pewnego momentu będący czymś w rodzaju serialu dokumentującego najglosniejsze sprawy z lat 90ychi początku XXI wieku do tej pory ogląda się dobrze i z przyjemnością.
Problem zaczyna się wtedy, gdy ma intrygę i scenopis napisać sam.
"Nowy Pitbull" pokazuje to szczególnie boleśnie, bo film to swego rodzaju tryptyk, ktorego pierwsza czesc cofa nas wlasnie w dawne czasy wojny pruszkowsko-wołomińskiej i jest w duzej mierze oparta na faktach. I tę część oglada się w miarę, podkreslam "w miarę", nieźle bo jakos trzyma się ona kupy.
A potem przychodzą dwie kolejne części i się zaczyna....
Festiwal naiwności, nielogiczności, uproszczeń, schematów....jedna drugą goni a trzecią pogania. Dodajmy do tego kiepską realizację (moja ulubiona scena to policjanci otaczajacy kolkiem gangsterow otaczajacych kółkiem scigane ofiary - po czym otwierajacych do gangsterow ogien z broni maszynowej.....bez chocby drasniecia jednej ofiary z kóła wewnetrznego
), dodajmy przybranie tego wszystkiego w starotestamentowy (sic!) sztafaż.
Dodajmy sposob gry Przemysława Bluszcza ktory mial zapewne przejmować grozą lodowatosci swojej postaci - a wychodzi na zmianę nudno i śmiesznie. Tu dygresja - chcialbym kiedys doczekac w polskim kinie roli mordercy, ktory bedzie zagrany tak jak Charlie Partanna w "Honorze Prizzich" przez Jacka Nicholsona - jako lubiący życie i dobre żarcie sybaryta, a nie wyprany z uczuc cyborg, a tak wlasnie z lubością graja w naszym kinie te postaci nasi aktorzy (Wilczak, Bednarz, Pieczyński etc).
Dodajmy słabą grę innych aktorow, zresztą wiekszych nazwisk tym razem u Vegi na lekarstwo.
Dodajmy ... e, nie, juz nic nie dodawajmy.
Słabizna i tyle. "Ostatni pies" Pasikowskiego byl o wiele lepszy.
Jakieś 2,5/10. Dodaję pól w podziekowaniu dla rezysera, ze tym razem odrobinę zaoszczędził widzowi oblesnych scen erotycznych.