Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

"Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=50
Strona 1 z 1

Autor:  Zespoly Filmowe SA [ 12 czerwca 2016, 18:41 ]
Tytuł:  "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

"Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

I CO JA ZARZUCAM PANU REŻYSEROWI
1 Liczne klisze i telenowelowość:
a) Jak zakochani są zakochani – to koniecznie muszą razem pedałować pod górkę, biec i ścigać się w rytm muzyki Wojciecha Kilara. A następnie padać plackiem na plaży, nie zważając na piasek i wodorosty we włosach. Widocznie nie istnieje oryginalniejszy sposób na zilustrowanie stanu zakochania.
b) Ojciec, po dłuższej rozmowie z córką, oznajmia jej (zresztą, bez sprawdzania za pomocą komórki), że sam sprowadził jej narzeczonego z Włoch; narzeczony ten czeka na dole w kawiarni i zaraz tu będzie. Jeśli to nie jest uproszczenie fabularne rodem z "Barw szczęścia" czy czegoś podobnego – to ja już nie wiem co to jest.
c) Obraz pracy w międzynarodowej korporacji też dokładnie taki, jak w telenowelach: właściwie nikt tam nic konkretnego nie robi, wszyscy jedynie kopią pod sobą dołki, a także flirtują: są intrygi damsko-męskie oraz umawianie się na drinka po pracy, ewentualnie na partię squasha po pracy. Czy to jednak możliwe, by w siedzibie współczesnej międzynarodowej firmy było aż tak cicho i spokojnie, by nie pracowali jak mrówki ludzie przy komputerach? Poza filmem, słyszy się wprawdzie o braku wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy czasem pracy a czasem wolnym, lecz zwykle idzie to w kierunku odwrotnym: korpo-ludzie nawet w czasie wolnym żyją pracą. A tutaj w pracy mówi się o sprawach osobistych, bądź nawet oddaje – z problemami – hipnozie.
No, czasami coś się jednak w tej firmie OPEnErgy robi: prowadzi szpiegostwo przemysłowe (znowu: cherchez la femme) by dzięki wykradzionym planom strategicznym konkurencji osiągnąć przewagę konkurencyjną. Czyli nic twórczego.
d) Jak człowiek się czuje moralnie zbrukany, to nie może spać i musi wziąć nocny prysznic.
Klisza tak oczywista, że głowa boli.
e) Jak ostateczne rozstanie – to koniecznie ukazane w półmroku, w strugach ulewnego deszczu. Kogo jak kogo, ale Krzysztofa Zanussiego nie podejrzewałem o tak - excusez le mot – prymitywne obrazowanie.
2 Dychotomia wręcz nieznośna: wszystko tu musi być albo do końca dobre albo nieskończenie złe, nigdy pośrodku.
a) Dobra jest wiara: katolicka albo nawet prawosławna. Młody Włoch nie tylko zachowuje się jak anioł zesłany na nasz padół, lecz także nosi wiele mówiące imię Angelo czyli Anioł. I tylko raz jeden filmowy ojciec Agaty Buzek okrutnie mu przygaduje, że z chyba z tego anielstwa został eunuchem. Fakt: jego wiara jest na tyle mocna, że uchroniła go zarówno przed rozpustą jak i przed nałogami. Super!
b) Zły jest źle pojmowany "postęp": onegdaj uosabiany przez stalinowskich sędziów i prokuratorów a następnie przez ich dzieci, wszystko jedno czy rodzone czy przybrane, pracujących dla międzynarodowego kapitału. Reżyser widzi tu jakowąś ciągłość. Oczywiście, podła kondycja opieki zdrowotnej to także produkt systemu korporacji, które z rzadka jedynie wesprą kogoś w potrzebie a i to wyłącznie ze względów piarowych.
Bohaterka grana przez Grochowską w zasadzie mogłaby nosić różki diabelskie niczym Heike Makatach (Mia w filmie "To właśnie miłość"). Właściwie nie ma takiej podłości, przed którą by się zawahała. I pewnie tylko dlatego jako Polka zaszła tak wysoko w lokalnych strukturach międzynarodowej organizacji biznesowej; przecież stereotyp jest taki, że u nas rządzą cudzoziemcy (choć ona sama przyznaje, że u nas "Cudzoziemcom wolno więcej").
Zły jest w ogóle współczesny materializm. To, że Agnieszka Grochowska jest w filmie aż tak niemoralna i rozpustna – niechaj będzie; są takie osoby. Ale czy musi to okraszać jakimiś dziwnymi manifestami do rzesz zwolenników "postępu", iż należy przekraczać wszelkie granice oraz wszystkiego próbować?
3 Natrętne propagowanie ideologii bliskiej tezom "dobrej zmiany":
a) Na przykład, że Europa, która wyrzeknie się chrześcijańskich korzeni i obstaje przy neutralności wyznaniowej - jest skazana na pożarcie przez islam. A na początek odda się w ramiona jakichś zabójczych quasi religii w rodzaju hipnozy.
b) że dobrzy są "dziennikarze niepokorni" (ale żeby dysponowali aż tak dobrej jakości zdjęciami dokumentującymi wykonanie wyroku śmierci – przez założenie stryczka na szyję – na jakimś "żołnierzu wyklętym"??? – no no, gratulacje!
c) że beneficjenci obecnego kapitalizmu są w prostej linii dziedzice stalinizmu (ergo: kapitalizm korporacyjny to stalinizm po paru mimikrach) Oczywiście, obóz "dobrej zmiany" jest całkowicie wolny od ludzi z podobnym bagażem.

II ZA CO JA PANA REŻYSERA ANI CHWALĘ ANI GANIĘ? Za dobór aktorów – tu mam uczucia mieszane.
1 Odnoszę wrażenie, że Agata Buzek przejęła u Zanussiego pałeczkę po Mai Komorowskiej. Czy to najlepszy wybór? No cóż, Buzek jest wprawdzie arcyszczupła, ma figurę supermodelki. Ale uroda jej twarzy, zwłaszcza fotografowanej z profilu, jest raczej... nienachalna. Ona była na swoim miejscu gdy w "Rewersie" grała zakompleksioną starą pannę, ale chyba nie wypada wiarygodnie w roli obiektu miłości przystojnego Włocha, który goni za nią z Włoch do Polski.
2 Co do Włocha Riccardo Leonellego, to zauważę jedynie, iż zadziwiająco przypomina on zewnętrznie młodego Christopha Waliza (który zresztą ćwierć wieku temu grał u Zanussiego).
3 Epizod Stanisławy Celińskiej jest za to mistrzowski a sama aktorska jest wielka. Mówi i robi precyzyjnie to, co powinna. Ani pół zbędnego słowa, ani ćwierć zbędnego gestu. Taki minimalizm jest tu jak najbardziej na miejscu!

III ZA CO JA PANA REŻYSERA CHWALĘ:
Za rozegranie znakomitej większości dialogów w języku angielskim, częściowo także we włoskim (okazuje się, że jest to język niewiarygodnie popularny wśród współczesnych Polaków, kto by pomyślał?) oraz – śladowo – rosyjskim. Ilekroć bowiem bohaterowie przechodzą na język polski, moje rozumienie tego, co mówią pogarsza się dramatycznie. Niestety, niejedyny to polski film, w którym aktorzy tak mają.

Autor:  karel [ 14 czerwca 2016, 12:45 ]
Tytuł:  Re: "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

Film zobaczyłem niedawno, właśnie na TVP2. Napisałbym, że się rozczarowałem, ale trudno tu jednak mówić o rozczarowaniu, skoro "Obce ciało" miało fatalne recenzje, a Zanussi od dłuższego czasu nie nakręcił dobrego filmu. Nie będę się tu rozpisywał, bo - jak wspomniałem - z większością tego co napisał(y) Zespoły Filmowe się zgadzam. Dodam może tylko, ze przykro mi, że reżyser, który kiedyś kręcił naprawdę intrygujące dzieła na temat moralności, wiary, ludzkiej natury, śmierci - i robił to bez moralizowania! - dziś daje swoim widzom banalne czytanki, pełne fabularnych klisz, nierzadko pretensjonalne i niezamierzenie śmieszne. Przed laty Zanussi był uważnym, przenikliwym obserwatorem, który mówił o ważkich sprawach nie popadając w mentorski ton i próbując zrozumieć swoich bohaterów i motywy ich postępowania. Teraz Zanussi sprawia wrażenie nawróconego nadgorliwca, przedstawiającego z poczuciem wyższości swe prawdy objawione. Albo naiwnego ministranta, który właśnie owe prawdy odkrył i czuje palącą potrzebę, by się nimi koniecznie z kimś podzielić. Smutne to, dla mnie szczególnie, bo wiele filmów Zanussiego uważam za znakomite, jedne z lepszych w historii polskiej kinematografii w ogóle. A co mamy w "Obcym ciele"? Sztuczną Grochowską, historyjkę rodem z telenoweli, bohaterów z ustami pełnymi frazesów (pomijam fakt, że każdy Polak w tym filmie zna angielski i włoski...),a co za tym idzie beznadziejne dialog, a na koniec pozostające w takim jak ja widzu uczucie zażenowania utrzymujące się dość długo po projekcji. Jedną z nielicznych zalet filmu jest piękna muzyka Kilara (co prawda w większości pochodząca z innych produkcji, bo sam kompozytor nie zdążył przed śmiercią napisać całej muzyki do "Obcego ciała"), ładne zdjęcia, dobry montaż i ciekawy epizod Celińskiej. Moja ocena: 4/10.
P.S. Dla osób, którym "Obce ciało" nie podobało się tak samo jak mi (albo jeszcze mniej) mam jedną pocieszająca wiadomość - "Czarne słońce", które Zanussi nakręcił jakiś czas temu we Włoszech, jest od jego ostatniego "dzieła" dwa razy gorsze. To chyba jednak niewielkie pocieszenie.

Autor:  Teslicus [ 20 maja 2017, 17:20 ]
Tytuł:  Re: Krzysztof Zanussi

Właśnie obejrzałem na Showmaxie "Obce ciało". Chciałem na własne oczy zobaczyć, jaki będzie film, który dostał Węża w 2015, przez co w oczach przyznających tę nagrodę miał taką samą wartość co "Kac Wawa" albo "Wyjazd integracyjny". Spodziewałem się, że to będzie gorsze od "Serca na dłoni". I co?

Seans był dziwny i teraz nie wiem, czy to był pomysł udany, czy też nie. Z jednej strony film przeciętny, ale tak nie do końca. Moim zdaniem jest to w sumie niezły film, w którym Zanussi już nie próbował na siłę rozśmieszać widza, tylko postanowił zmierzyć go z problemem wierności swoim ideałom. Choć trochę irytuje mnie fakt, że następną postać filmową Zanussi nazwał "Angelo" (jak ten nieszczęsny ochroniarz z "Serca na dłoni"), kryjąc w tym imieniu dość mało subtelną aluzję, to moim zdaniem jest znacznie lepiej, niż w przypadku tamtej nieudanej komedii. Do opowiedzenia historii użyto muzyki z filmu "Przypadek" (nowej muzyki Kilar nie mógł skomponować z wiadomych powodów), która moim zdaniem była trochę zbyt często używana, ale była znacznie lepsza niż jakieś dzwonki telefoniczne, które słychać było w "Sercu na dłoni". Znowu zacząłem sobie puszczać tę muzykę, która była jednym z niewielu elementów filmu, nagrodzonym pozytywnie (a nie Wężami). W filmie wykorzystano też muzykę z filmów "Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest", "Kontrakt" i "Spirala" (tylko ten ostatni oglądałem - wszystkie tytułu były wymienione w napisach końcowych wraz z "Przypadkiem").

Pod względem aktorskim wyróżnia się Agnieszka Grochowska w roli córki dawnej stalinistki, która zmaga się z demonami przeszłości. Ta aktorka jest bardzo dobra w tym, co robi: udowodniła swój talent także jako Danuta Wałęsowa w filmie Wajdy. Ma wielkie szczęście, że trafiły się jej role u mistrzów polskiego kina, nawet jeśli jakość ich dzieł jest dyskusyjna. U Zanussiego stworzyła ciekawy portret kobiety, która nie wierzy w istnienie dobra i próbuje stłumić je w Angelo, który z kolei próbuje wyjść cało z kłopotów, w jakie pakują go polskie kobiety pracujące w korporacji...

Mam dziwne wrażenie, że Zanussi inspirował się "Idą" (która z kolei zawierała w sobie odniesienia do polskiej szkoły filmowej). Oscarowy film powstał rok wcześniej i również zawierał wątek zakonnicy, która ma porzucić ziemskie życie na rzecz religijnego, a także jest wątek stalinowskiej prokurator (granej u Pawlikowskiego przez Agatę Kuleszę), która cierpi z powodu swych zbrodni (choć u Zanussiego przedział czasowy między działalnością na stanowisku prokuratora jest większy, bo obejmuje aż 50 lat). Jest również pokazana scena pogrzebu prokurator, tak jak w filmie Pawlikowskiego.

Czy Zanussi dokonał plagiatu?

Autor:  karel [ 20 maja 2017, 21:36 ]
Tytuł:  Re: Krzysztof Zanussi

Teslicus napisał(a):
Mam dziwne wrażenie, że Zanussi inspirował się "Idą" (która z kolei zawierała w sobie odniesienia do polskiej szkoły filmowej). Oscarowy film powstał rok wcześniej
Czy Zanussi dokonał plagiatu?

Powstały w tym samym roku, tj. 2013. Po prostu "Obce ciało" miało premierę później.
O żadnym plagiacie nie może być tu mowy, bo filmy są zupełnie o czym innym i nawet w drobnym procencie nie są do siebie podobne. Co najwyżej możemy mówić o śladowym podobieństwie pewnych wątków, ale to dotyczy bardzo wielu filmów i jest czymś oczywistym i naturalnym, bo...wszystko już było ;).
A tak w ogóle, to mamy na forum temat o tym filmie:
[url]http://www.forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=50&hilit=obce+ciało[/url]

Autor:  Teslicus [ 1 czerwca 2017, 22:34 ]
Tytuł:  Re: "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

Krzysztof Zanussi był jednym z najwybitniejszych polskich reżyserów XX wieku, jednak XXI jego twórczość zaczęła przejawiać oznaki kryzysu. Po 2000 stworzył słabszy interquel "Życia jako śmiertelnej choroby przenoszonej drogą płciową" i chociaż "Persona non grata" była filmem dobrym, to "Sercem na dłoni" zaliczył spektakularny spadek formy. W 2014 Zanussi wyreżyserował ostatni jak na razie film - "Obce ciało", który wśród krytyków i publiczności poniósł porażkę, uwieńczoną zdobyciem Węża w kategorii najgorszego filmu. Te wszystkie czynniki sprawiły, że podchodziłem do tego filmu z wielką rezerwą i początkowo moje złe przeczucia się potwierdzały... ale im dłużej oglądałem film, tym bardziej nabierałem przekonania, że reakcje na "Obce ciało" były zdecydowanie przesadzone. Po obejrzeniu go byłem zaskoczony, kiedy czytałem opinie z różnych komentarzy i artykułów zamieszczonych w internecie, w których dopatrywano się jakichś ideologicznych przesłanek w postaci antyfeminizmu czy antykomunizmu. Zarzucano też reżyserowi, że w swej opowieści pozwolił sobie na nachalne moralizatorstwo i stereotypowe przedstawienie postaci. Moim zdaniem nie do końca słusznie.

W "Obcym ciele" Zanussi postanowił zmierzyć się z problemem wierności własnym ideałom w świecie, w którym priorytetem jest zdobywanie egoistycznej przyjemności (często kosztem innych ludzi). Po raz kolejny głównym bohaterem stał się młody włoski mężczyzna, który pragnie kierować się w swym postępowaniu chrześcijańskimi zasadami, lecz to właśnie one wywracają jego życie do góry nogami, kiedy jego dziewczyna... postanawia wstąpić do klasztoru, bowiem odczuwa powołanie do służby Bogu. Wraca ona do swej ojczyzny, Polski, aby tam rozpocząć nowicjat, jednak chłopak podąża za nią, mając nadzieję, że uda mu się w ciągu roku namówić ją do zmiany planów. Przez ten czas podejmuje pracę w warszawskiej korporacji, nie spodziewając się, że ściągnie na siebie kłopoty, bowiem jego osobą zaczyna interesować się szefowa przedsiębiorstwa.

Przyznam, że wiele elementów zawartych w tym filmie budziło u mnie mieszane uczucia. Nie spodobało mi się ponowne nazwanie jednego z bohaterów Angelo. W "Sercu na dłoni" miało to swój ironiczny urok, bowiem nosił je ochroniarz, którego zadaniem było dopilnowanie, by zrozpaczony młodzieniec... popełnił samobójstwo. Tutaj jednak nosi je główny bohater, co narzuca nam dość karkołomne, mało wyszukane skojarzenie. Niekiedy dialogi brzmią ciężko, a aktorstwo w niektórych wypadkach pozostawia wiele do życzenia (np. początkowa rozmowa Kasi - ukochanej Angelo - z jej ojcem). Rozczarowała mnie też lekko warstwa muzyczna. Wojciech Kilar nie żył już wówczas i Zanussi nie mógł swoim zwyczajem zaprosić go do współpracy, więc wykorzystano utwory z poprzednich filmów reżysera, a także z opus magnum Krzysztofa Kieślowskiego. Jeśli czytaliście mój ranking utworów Kilara, to pewnie zastanawiacie się, co złego widzę w motywie przewodnim z "Przypadku"? Nic poza tym, że jest on puszczany tak wiele razy, że w pewnym momencie powoduje irytację, a w moim przypadku prowokowało to pytanie: "Dlaczego tylko muzyka z tego filmu, a nie z wielu innych? Przecież można było użyć także arcydzieł z filmów "Życie za życie. Maksymilian Kolbe" oraz "Brat naszego Boga" albo "Śmierci jak kromka chleba"!

Mimo wyżej wymienionych niedoskonałości będę jednak bronił "Obcego ciała", gdyż nie uważam, by reżyser przedstawił - jak mu się to często zarzuca - odrealniony obraz świata. Równie dobrze można zarzucić "Barwom ochronnym" nierealność ze względu na postać graną przez Zbigniewa Zapasiewicza - och, przecież to niemożliwe, by mogli istnieć ludzie tak pozbawieni kręgosłupa moralnego, jak on! Zanussi podjął w najnowszym filmie tematykę zbliżoną właśnie do "Barw ochronnych" - tutaj również mamy do czynienia z człowiekiem, który będzie musiał stoczyć ciężką walkę w obronie własnych wartości, podczas gdy negatywnym bohaterem jest postać, która nie uznaje żadnych norm i uważa, że są one po to, by wyciągać dla siebie jak największe korzyści. W "Obcym ciele" jest nim Kris Nilska, zagrana niezwykle przekonująco przez Agnieszkę Grochowską, która przedtem szlifowała swój talent m.in. w "Wałęsie. Człowieku z nadziei" w roli żony tytułowego bohatera. Tutaj wcieliła się w zgorzkniałą bizneswoman, która pod płaszczykiem cynicznej i wyrachowanej kobiety sukcesu próbuje ukryć przed światem swą frustrację i poczucie bezsilności spowodowane głównie przez winy swojej matki.

Kris Nilska to kobieta, która nie potrafi poradzić sobie z brakiem pozytywnych relacji między nią a rodzicielką, będącą w latach 50. i 60. prokurator biorącą udział w politycznych procesach skazujących przeciwników władzy PRL-u. Bycie "resortową córką" kładzie się cieniem na osobowości Nilskiej, która usiłuje bronić czci zarówno matczynej, jak i swojej, m.in. uniemożliwiając dziennikarzom publikowania niewygodnych faktów na temat życia i działalności zagorzałej niegdyś stalinistki. Nie potrafię pojąć, skąd wzięła się krytyka scen erotycznych (notabene dość powściągliwych), w których Kris używa pejcza do zabaw ze swymi kochankami - moim zdaniem ten zabieg podkreślił fakt, że Kris Nilska usiłowała zagłuszyć uczucie wewnętrznej pustki poprzez udawanie takiej "królowej seksu". W ogóle mam wrażenie, że filmy, które biorą na warsztat problem seksualności, są w Polsce oceniane strasznie nisko, a takim reżyserkom jak Szumowska czy Holland zarzuca się, że umieszczają niepotrzebne "śmiałe" sceny. "Bez wstydu", "W imię", "Sponsoring" to dzieła uważane za nieudane, za to np. bezpretensjonalna rozrywka w stylu "Och, Karol" to podobno dzieło kultowe...

Wracając jednak do tematu, warta zapamiętania jest scena, w której Kris razem ze swą wspólniczką Mirą Tkacz bawi się orderami swojej matki. Czyż może istnieć lepszy symbol tego, jak młodsze pokolenia traktują dorobek starszych? Poza tym scena ta przypomniała mi zrecenzowanego ongiś przeze mnie rodzimego zdobywcę Oscara, w którym młodziutka nowicjuszka po śmierci bliskiej krewnej używa jej rzeczy, aby... no właśnie, dlaczego? Przypomniała mi się scena z "Katynia", w której jedna z bohaterek zakłada perukę z włosów innej kobiety, przez co - jak zasugerowano - stała się bezpośrednią dziedziczką losu poprzedniej właścicielki. A może chodziło tu o pesymistyczny komentarz, według którego Kris została odznaczona za swą "jedynie słuszną postawę", jaką było uparte prowadzenie kampanii intryg przeciwko Angelo? Moim zdaniem kreacja Grochowskiej jest tym, co utrzymuje fabułę filmu, reszta postaci bowiem nie została napisana zbyt interesująco a ich wątki jakoś niespecjalnie się ze sobą łączą. Nie wiem, jaki sens dla filmu miała historia mężczyzny żebrzącego pod Pałacem Kultury i Nauki oraz niepełnosprawnego (albo mężczyzny z chorym sercem - nie pamiętam dokładnie, w każdym razie był podłączony do respiratora). Bez pomysłu poprowadzono też wątek wstępującej do zakonu Kasi, zaś postać Angelo od biedy mogłaby się obronić, ale w porównaniu z rolą Grochowskiej wypadła mało ciekawie.

Podsumowując, "Obce ciało" to znaczna poprawa po "Sercu na dłoni", ale nie jest ono wystarczająco satysfakcjonującym dziełem, aby uznać je za w pełni udane. Artystyczne i warsztatowe słabości w pewnym stopniu psują tę dającą wiele do myślenia historię...

Autor:  Rafal Dajbor [ 1 czerwca 2017, 22:48 ]
Tytuł:  Re: "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

Reakcje na "Obce ciało" były zdecydowanie przesadzone i to po obu stronach. Jedna ga-ga-ga-gazeta musiała obśmiać film, który miał zdecydowanie prokatolicką wymowę. A ponieważ sporemu gronu tzw. wpływowych osób medium to zastępuje mózg - więc posypały się drwiny, Węże, itp.

Druga strona piała jak kogut z zachwytu jaki to wspaniały film, który w tym grzesznym świecie broni religii i Pana Boga. Nawet sado-maso było do przełknięcia, bo przecież w słusznej sprawie. A jak w słusznej sprawie - to i pejcz i kajdanki można zaakceptować. A nawet polubić. :)

Jak to często bywa - film nie jest ani tak dobry, ani tak zły. Ot, film... Zanussi w przeciętnej formie. Nie najwyższej jak na niego. No ale co zrobić, skoro u nas wszystko musi być oglądane przez pryzmat ideologiczny. :) Lepiej rzeczywiście obejrzeć samemu i wyrobić sobie zdrowy i właściwy dystans.

Autor:  Sebastian999 [ 3 czerwca 2017, 20:04 ]
Tytuł:  Re: "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

,,Dlaczego zostawiasz tego Włocha"
Mnie nie specjalnie dziwią te niepochlebne recenzje. Obejrzałem film dwukrotnie i bardziej wzbudził we mnie irytację i śmiech niż poruszył. I wcale nie miałem zamiaru wyśmiewać się z dylematów przed jakimi postawił swoich bohaterów Krzysztof Zanussi, ale niestety prawie wszystko przedstawione jest stereotypowo z domieszką taniej sensacji, a momentami robi się wręcz komicznie, poczynając od demonicznej KorpoKris która swą demoniczność podkreśla na każdym kroku, spojrzeniem, gestem...po prostu zło się z niej wylewa...Naprzeciw Kris staje dobry Angelo który w pogoni za miłością porzuca pocztówkową słoneczną Italię i ląduje w Warszawie przedstawionej w jakiejś sztucznej odsłonie.
Mamy w filmie scenę gdy Angelo pyta się swojej przełożonej o zgodę na rozmowę z Katarzyną mówiąc dosłownie - ,,to sprawa osobista wielkiej wagi". Nie wątpię, bo szczerze współczuję bohaterowi...tylko po co pytał ?, nie wiem...tak jak by nie wiadomo jak był zapracowany i zajęty...No właśnie, owa korporacja, jak już wcześniej zwrócili koledzy uwagę, wszyscy tam się snują. Właściwie nie ma ani jednej sceny w której zobaczymy normalną, właściwą dla takiego miejsca ciężką pracę. Ot, Kris czasem spojrzy w laptopa...ale raczej nic konkretnego na nim nie robi. Nie przepraszam, co ja piszę, przecież przez 3/4 filmu widzimy zakulisowe rozgrywki dotyczące ewentualnego kontraktu w Rosji wymieszane z kuszeniem, wystawianiem na próbę biednego Angelo przez amoralne, wyzbyte skrupułów koleżanki z pracy. Zarówno jedno jak i drugie zupełnie bez temperatury...

Autor:  karel [ 3 czerwca 2017, 20:45 ]
Tytuł:  Re: "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

Mnie również nie dziwią ani negatywne recenzje, ani antynagrody. Od wielkiego twórcy wymaga się więcej i jeżeli - po wielu dojrzałych i skłaniających do refleksji i dyskusji dziełach -pokazuje film, w którym mamy pretensjonalność, klisze i banał rodem z utworów egzaltowanego nastolatka, to taki odbiór "Obcego ciała" zaskakiwać nie może, a przynajmniej nie powinien.

Autor:  Rafal Dajbor [ 5 czerwca 2017, 09:36 ]
Tytuł:  Re: "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

Jeśli mam być szczery, to Zanussi od długiego już czasu sprawia na mnie wrażenie twórcy, który powiedział od siebie już wszystko, co miał ważnego do powiedzenia, a teraz jedynie co jakiś czas kręci coś bo przecież z czegoś trzeba żyć i skoro się jest reżyserem, to coś wyreżyserować od czasu do czasu... Owszem, w tych filmach czasem jest przebłysk czegoś z dawnych czasów, wymowa tych filmów jakoś tam koreluje z jego poglądami, ale generalnie nie są to istotne wypowiedzi.

Autor:  Chojrak [ 5 czerwca 2017, 10:28 ]
Tytuł:  Re: "Obce ciało", reż. Krzysztof Zanussi

Kilka skromnych uwag do dyskusji, jeżeli można.

Rafal Dajbor napisał(a):
Jedna ga-ga-ga-gazeta musiała obśmiać film, który miał zdecydowanie prokatolicką wymowę.

1.Nie za bardzo kojarzę o jaką to "ga-gazetę" może chodzić? Chyba nie tę, w której publikujesz i której rednacz stał za koncepcją wspólnej drogi kościoła i lewicowej opozycji antykomunistycznej: patrz jego "Kościół, lewica, dialog", kumpla Józka Tischnera (katolika -wręcz świętego i pominkowego) i który bezustannie klęczał przed JPII? Owszem, AM i GW walczą o świeckość państwa i z wypaczeniami Kościoła, ale żeby pomylić to z walką z całym katolicyzmem, jako religią?
Co wy tam palicie, Stopczyk? :)

2.Zresztą czy jednemu z bardziej zasłużonych dla kina krytykowi (Sobolewskiemu) może ktokolwiek, cokolwiek kazać? Dość odważna to teza...

3. Nie widzę tu zresztą żadnego obśmiewania:

http://wyborcza.pl/1,75410,17067074,Zan ... _Obce.html

Jest konkretna krytyka, zarzucająca Zanussiemu frazesy i kiksy, a nie żadną pro-katolickość. Religia jest wręcz wdrukowana w kino Zanussiego, nawet tylko lekko zorientowani w temacie to wiedzą. Notabene w tej recenzji znajdziemy peany na temat katolickich wątków u Zanussiego w innych filmach, więc...

Rafal Dajbor napisał(a):
A ponieważ sporemu gronu tzw. wpływowych osób medium to zastępuje mózg - więc posypały się drwiny, Węże, itp.
Ja już gdzieś podobną wizję świata słyszałem z ust pewnego prezesa... Michnik to zło i stoi on za wszystkim, co niedobre, złe i szkodliwe, każdy artykuł w GW jest przez niego pisany lub zgodny z jego wolą. Takie manichejsko-uproszczone myślenie jest zresztą ostatnio dość popularne... (Zwłaszcza u tych, co GW nigdy w rękach nie mieli.)
W takiej sytuacji, ci, którym "Obce ciało" się nie podobało (np. karel, Sebastian999, czy ja), raczej powinni siedzieć cicho, bo wychodzi, że mają w mózgu...[autocenzura]. :)


Rafal Dajbor napisał(a):
Druga strona piała jak kogut z zachwytu jaki to wspaniały film, który w tym grzesznym świecie broni religii i Pana Boga.
Może i piała, ale z pewną sporą powściągliwością:

"Mimo szlachetnych intencji rzeczywiście momentami Zanussi ciosa wszystko zbyt grubo"
"Tam, gdzie czołowy przedstawiciel kina moralnego niepokoju mógłby przypomnieć o wielkości polskiej szkoły filmowej, dostajemy pogadankę nie znoszącego sprzeciwu starego moralisty, któremu nie chce się nawet wysilić."
"sposób w jaki reżyser opakowuje główne tezy filmu pozostawia spory niedosyt"

http://wpolityce.pl/kultura/224860-anty ... y-recenzja


"Zanussi, trochę jak Stuhr, zmarnował pomysł na dobre kino"
"Od filmu poruszającego tak fundamentalne kwestie dla współczesnego człowieka oczekiwałbym o wiele więcej wyczucia, złożoności i, niestety, profesjonalizmu. Tego wszystkiego w „Obcym ciele” brakuje. "
"na miejscu PISF nie dałbym dotacji ani na film Stuhra, ani na film Zanussiego. Bo to po prostu kiepskie produkcje."

http://wpolityce.pl/kultura/224896-obce ... dobre-kino

No, rzeczywiście peany co się zowie. Pewnie Michnik im tak kazał...


Prawda jest zupełnie gdzie indziej.

Zanussi z wybitnego obserwatora i moralisty problemów, które znał i były wtedy ważne, powoli stał się wytwórcą obrazów miałkich, opisujących problemy sztuczne i wydumane. Lekko wyolbrzymiając, z kina realistycznego przeszedł do kina sci-fi. Podobnie jak inni wielcy okresu PRL-u zatracił umiejętność "wąchania czasu". Wajda miał to samo, ale wziął się za ekranizację lektur, bądź historycznych kamieni milowych (Katyń, Wałęsa) i jakoś utrzymał się na powierzchni.
Zanussi zgarnął Węże nie za to, że Michnik tak zdecydował, tylko że po prostu był to film słaby i wręcz momentami komiczny zważywszy nadęcie środków wyrazu i moralistyczny wysoki diapazon, wobec "zadziwiających" efektów ekranowych i intelektualnych bijących z tego filmu.
Z odkrywcy i rewolucjonisty, Zanussi stał się napuszonym "epigonem w bamboszach". Zmieniły się czasy, zmienił się człowiek, są inni aktorzy, nawet kino już jest inne, a on jakby tego nie dostrzega i efekty tego są dość ...drastyczne. Wybitny twórca ma prawo do kiksów artystycznych, ale jego widownia ma prawo mu to wytknąć (i to niezależnie jaką ga-gazetę czyta). Film miał widownię 20 718 (!!!), co jest pewnym miernikiem jego atrakcyjności.

Reżyser "Obcego ciała" jest w trudnym miejscu swojej kariery i to jest przykre, ale się przecież zdarza. Od wielkich oczekuje się więcej niż od debiutantów, od klasyków liczymy na coś więcej, niż zero-jedynkowe agitki. Antoni Krauze, niezły przecież reżyser (choć o kilka klas niżej od KZ) został "nagrodzony" niemal identycznie za swój kiks pt. "Smoleńsk".
Nikt z nas Zanussiego nie wyśmiewa i i z niego nie kpi, bo przecież pamiętamy jego wkład w kino polskie i kilka pomnikowych tytułów.
Jest smutek, żal i ...jednak jeszcze jakaś nadzieja.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/