Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

Przereklamowane polskie filmy
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=426
Strona 1 z 2

Autor:  Pan Anatol [ 31 sierpnia 2017, 01:55 ]
Tytuł:  Przereklamowane polskie filmy

Zdaję sobie sprawę, że może to być drażliwy temat, ale z drugiej strony może uda się nawiązać jakieś ciekawe, konstruktywne dyskusje. :)

Jakie filmy uważacie za przecenione, przereklamowane? Chodzi przede wszystkim o dzieła uznane za wybitne przez krytyków lub publiczność, ale przez Was oceniane niżej. Nie musi to świadczyć, o tym, że uważacie ten film za zły czy zupełnie nieudany - może to być film dobry, ale nie aż tak dobry, jak na to wskazywałaby "generalna opinia".

Edit:
Zmieniłem tytuł na "przereklamowane". Przecenione za bardzo kojarzy się z jakąś promocją;-)

Moviemaker

Autor:  karel [ 31 sierpnia 2017, 08:09 ]
Tytuł:  Re: Przecenione polskie filmy

"300 mil do nieba", "Pręgi", "Dom zły".

Autor:  Kazimierz Jankowski [ 31 sierpnia 2017, 10:08 ]
Tytuł:  Re: Przecenione polskie filmy

Karel a możesz krótko uzasadnić Twój wybór.

Autor:  karel [ 31 sierpnia 2017, 10:45 ]
Tytuł:  Re: Przecenione polskie filmy

Oczywiście. Zrobię to, gdy będę miał chwilkę czasu.

Autor:  karel [ 31 sierpnia 2017, 13:55 ]
Tytuł:  Re: Przecenione polskie filmy

To postaram się pokrótce wyjaśnić, dlaczego akurat o tych filmach wspomniałem:

1) "300 mil do nieba"
Film moim zdaniem zdecydowanie przeceniony. Zrobiony bardzo dobrze, ze świetną muzyką. Jednocześnie utwierdzający stereotypy na temat PRL-u (może dlatego spodobał się zagranicą?), ukazujący tzw. Polskę Ludową jako prawdziwy koszmar, co jest bardzo wygodnym uproszczeniem. Do tego dość jednak swobodnie traktujący prawdziwe losy chłopców, dodający wiele "od siebie", by całą historię udramatyzować.
Końcowa scena, która - także na naszym forum - uchodzi za wspaniałą mnie przede wszystkim drażni. Po pierwsze dlatego, że jest wymyślona dla grania na emocjach, a po drugie dlatego, że utrwala właśnie te stereotypy, o których wcześniej wspomniałem. W PRL-u zdecydowanie dało się żyć, uczyć, pracować, wychowywać i wyjść na ludzi.
2) "Pręgi"
Kiczowata, szeleszcząca papierem wydmuszka. W wielu scenach pretensjonalność do potęgi entej. Karykaturalny Żebrowski, a obok dla kontrastu świetny Frycz, co tylko potęguje uczucie zażenowania. Zachwyt krytyków zupełnie dla mnie niepojęty. Za parę lat o tym filmie nie będzie pamiętał zapewne nikt poza zagorzałymi kinomanami. Już nawet dziś raczej nie ocenia się "Pręg" tak dobrze jak kiedyś. Magdalena Piekorz nie umie kręcić fabuł, które momentami przypominają prozę Coelho przeniesioną na ekran. "Pręgi" to i tak jej najlepszy film. Później było jeszcze gorzej.
3) "Dom zły"
Zarzuty w sumie podobne jak przy filmie Dejczera: dobra robota filmowa, ale przekaz pełen uproszczeń, stereotypów, półprawd. Wszystko wrzucone do jednego worka, do tego podlane ulubionym przez Smarzowskiego naturalizmem, litrami alkoholu i przekleństwami niemal w każdym dialogu. Nie przekonuje mnie taka wizja świata, nie kupuję jej i uważam za fałszywą, a co gorsza także za szkodliwą, bo utrwalającą w odbiorcach jednowymiarowy obraz Polski sprzed 1989 r.

Autor:  Pai-Chi-Wo [ 31 sierpnia 2017, 14:16 ]
Tytuł:  Re: Przecenione polskie filmy

Kiler - nieśmieszna pajacarska komedia przykładem niech będzie tutaj gra komisarza Ryby z rękawicami bokserskimi, podczas przesłuchania kilera; głupie teksty Stuhra choć ogólnie z tekstami jest w tym filmie i lepiej i gorzej; słowo kiler pada w tym filmie w takiej ilości, że mam odwroty. Nie chce mi sie szukać więcej po prostu nie lubię takiego humoru.
Pamietam famę wokół tego filmu. Puścili do mediów pogłoskę, że Amerykanie chcą zapłacić za scenariusz Machulskiemu pół miliona dolców. To z pewnością pomogło promocji filmu. Na moje szczęście nie rzucam się na nowości jak na gołą babę. Film obejrzałem z solidnym opóźnieniem.
To uważam pozwoliło mi na bardziej obiektywną jego ocenę. Ci co mieli mniej szczęścia ;) to przylepiają mu teraz łatkę kultowego. Machulski ogólnie z tym kultem ma dobrze w mediach ale
z jego filmami dzisiaj jest zdecydowanie gorzej...

karel napisał(a):
2) "Pręgi"


Tak na szybko, bo to jest film na mojej liście[...]
W Pręgach dobrze jest pokazane jak duży wpływ na nasze życie ma wychowanie w domu.
Ten końcowy żal syna za ojcem, i z reszt a i na odwrót ukazuje jak cienka jest granica pamiędzy miłością a nienawiścią.
I to jest dobrze pokazane a w realu potwierdzone w psychologii.
Ma jednak myślę spory ładunek emocjonalny, może celowo do przesady ale ja tu jednak
dostrzegam wartość tego filmu. Dobrze osadzony klimat polskiej domowej patologii, gdzie bicie dzieci to norma a różnice w efektach w zależności od tego co do ręki wpadnie. Wobec nadużywania polskiego bata, jak było kiedyś (co w cale nie przekresla dzisiaj), wyraz artystyczny tego filmu jest odpowiedni. Dobry film.

P.S.
Karel czy, według Twojego sposobu myślenia "Dzień świra" to też wydmuszka?

Autor:  Geo Dutour [ 31 sierpnia 2017, 23:16 ]
Tytuł:  Re: Przereklamowane polskie filmy

Czy nie uważacie, że również "Bandyta" był przereklamowany?

Autor:  Kazimierz Jankowski [ 1 września 2017, 00:38 ]
Tytuł:  Re: Przereklamowane polskie filmy

Ja proponuję aby powrócić do pierwotnego brzmienia nazwy tematu czyli "Przecenione polskie filmy" bo obecna nazwa sugeruje ocenę akcji promocyjnej filmu. Poprzednia nazwa była właściwie interpretowana. A może nazwa "Polskie filmy o przecenionej wartości"

Autor:  Pan Anatol [ 1 września 2017, 02:34 ]
Tytuł:  Re: Przereklamowane polskie filmy

Zastanawiałem się przed założeniem tematu i nad słowem "przecenione", i nad słowem "przereklamowane" - to drugie słowo właśnie skojarzyło mi się z akcjami promocyjnymi do filmów, tego pierwszego z przecenami czy promocjami akurat nie skojarzyłem, ale faktycznie jest to możliwe. :) Moim zdaniem nie ma co się sprzeczać o brzmienie tematu, bo i tak na samej górze wyjaśniłem, o co mi chodziło. Lepiej zamiast tego posprzeczać się na temat przecenionych/przereklamowanych filmów. ;)

Autor:  pietia [ 1 września 2017, 09:26 ]
Tytuł:  Re: Przereklamowane polskie filmy

Jak dla mnie to mocno przereklamowane są "Gwiezdne wojny", jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do tej serii. Podobnie zresztą, jak do Harry'ego Pottera
Ale skoro wątek jest o filach polskich... Nie przepadam za późniejszymi filmami Olafa Lubaszenki. "Sztos", "Chłopaki nie płaczą" - ok, ale już "Poranek kojota" czy "E=mc2" to zdecydowanie za dużo
Może trochę IMHO przereklamowany jest też "Rejs". Tzn. ogólnie jest świetny, ale jak dla mnie jeszcze lepszym filmem Piwowskiego jest "Przepraszam, czy tu biją"

Autor:  Teslicus [ 1 września 2017, 12:07 ]
Tytuł:  Re: Przecenione polskie filmy

Karel - a gdyby historia przedstawiona w "300 milach do nieba" lub "Domie złym" wydarzyła się np. w Bangladeszu, Nigerii, Gwatemali, USA, Australii albo we Francji... to też by ci to przeszkadzało? Ok, można mieć zastrzeżenia co do tego, że te filmy mitologizują PRL w negatywnych barwach, ale myślę, że z punktu artystycznego nie ma to żadnego znaczenia. Myślę, że zachwyty krytyków nad "300 mil do nieba" brały się stąd, że ta opowieść miała wymiar uniwersalny i nie trzeba było w ogóle znać polskich realiów, żeby ją zrozumieć.

Nieco inaczej jest w przypadku "Domu złego", gdzie widz zagraniczny nie wyłapałby np. sceny, w której milicjant rezydujący w wychodku otrzymuje do podtarcia... "Trybunę ludu". xD Ja odebrałem "Dom zły" jako emocjonujący thriller.

Poza tym zwykle nie traktuję rzeczywistości przedstawionej w różnych filmach jako coś, co jest powszechne, np. "Galerianek" czy "Sali samobójców" nie traktuję jako ogólnej diagnozy stanu polskiej młodzieży, bo wiem, że nawet jeśli te filmy również korzystają z wielu uproszczeń, to jednak pokazane w nich problemy są jak najbardziej realne. Wiele osób naśmiewa się z filmu Katarzyny Rosłaniec, bo podobno nie istnieje coś takiego jak prostytucja w supermarkecie, a czy to ma znaczenie, w jakim miejscu się ten proceder rozwija? Dla mnie np. "Galerianki" to historia dziewczyny, która próbuje odnaleźć swoje miejsce w szkolnym środowisku, co doprowadza do tragedii, gdyż trafia w obroty skrajnie materialistycznych (mówiąc eufemistycznie) koleżanek myślących tylko o pieniądzach, gadżetach i modnych ciuchach (sławetna kwestia z filmu: "Jak kupisz mi dżinsy, zrobię ci loda"). Można się oczywiście spierać nt. wartości artystycznej tego filmu, ale moim zdaniem krytyka tego filmu obraca się głównie wokół tego, czy ten film przedstawia rzeczywistość, czy też nie, co moim zdaniem nie jest aż tak ważne... Podobnie mam z filmem "Świnki" Roberta Glińskiego.

Dla przykładu opinia znanej blogerki Katarzyny Czajki (ps. "zwierz"):
"Popiół i Diament to zdaniem zwierza film wybitny bo nawet jeśli odłoży się na bok wszystkie historyczne i polityczne konteksty powstania filmu zostanie nam w rękach wspaniałe dzieło kinematografii. Zdaniem zwierza to dlatego film odniósł taki sukces na zachodzie, gdzie jest automatycznie wymieniany na liście najwybitniejszych filmów w historii. Bo nie chodzi o komunistów, AK, sens i bezsens wojny. Dla widza ważne staja się postacie ich postawy dylematy, marzenia i smutne zetknięcie się z rzeczywistością. Widz Polski widzi swoich bohaterów w całej siatce powiązań, interpretacji i reinterpretacji. Widz zagraniczny nawet obeznany z historią widzi przede wszystkim młodych ludzi, których wojna zmieniła tak bardzo, że od początku czujemy, że nie ma już dla nich szansy".

(http://zpopk.pl/100-dwa-zwierza-cz-6-cz ... kie-2.html)

A teraz z innej beczki - "Kiler". Jeśli chodzi o komedie, to oczywiście gusta są różne, ja np. nie mam nic przeciwko współczesnym polskim komediom romantycznym (wczoraj widziałem jedną z lepszych pt. "Planeta singli"), lubię też filmy Machulskiego i to zarówno stare, jak i nowe. Nie przepadam raczej za niektórymi próbami z lat 90. jak "V.I.P." czy "Girl Guide", ale "Deja vu" i "Superprodukcja" to moje ulubione, niezłe (choć już mniej) są też "Kołysanka" i świeżutka "Volta". Co do "Kilera" to lubię obie części, drugą chyba nawet bardziej, choć może nie zawsze trzymają one dobry poziom, np. nigdy się nie mogłem przekonać do jednego z najbardziej kultowych tekstów dotyczących biustu Katarzyny Figury. Natomiast nie do końca rozumiem fenomen "Vabanku" - to rzeczywiście dobry, znakomicie zagrany film, ale ja fabułę odebrałem dość poważnie, jako historię sprawiedliwej zemsty za samobójstwo przyjaciela. Komediowe sceny były istotnie śmieszne (vide "pies z murzynem"), ale ja cenię ten film za coś innego, niż za sam humor... Jak myślę o "Vabanku", to widzę poważną twarz Jana Machulskiego, który postanawia pokazać zdradzieckiemu bankierowi, że przekroczył wszelkie granice...

Czy "Bandyta" był przereklamowany? Nie dorównał "300 milom do nieba", ale i tak moim zdaniem był obrazem wybitnym. Co ciekawe, o ile Dejczer nie powtórzył sukcesu "300 mil do nieba", to w przypadku Lorenca stało się inaczej - przeszedł samego siebie w tworzeniu muzyki do "Bandyty". Trafionym (nie tylko pod względem marketingowym) pomysłem okazało się zatrudnienie gwiazd pokroju Postlethwite'a (to od tego momentu zacząłem kojarzyć tego aktora), ś.p. Johna Hurta, Tila Schweigera czy Polly Walker, także obsada dziecięca spisała się bez zarzutu.

No i kończąc ten długi post - "Chłopaki nie płaczą" to moim zdaniem film niezły, choć trochę przeceniany, podobnie zresztą jak "Poranek kojota" i "E=mc2", ale moim zdaniem i tak są one zdecydowanie lepsze od takich tworów Lubaszenki jak "Jest sprawa" czy "Sztos 2". A "Rejs" to dla mnie bezapelacyjne arcydzieło i uważam przeciwnie, że "Przepraszam, czy tu biją" jest już nieco gorsze, a "Uprowadzenie Agaty" to już tzw. "guilty pleasure" (wstydliwa przyjemność). W filmach krótkometrażowych takich jak "Psychodrama" czy "Korkociąg" pokazał zdecydowanie więcej talentu znanego z "Rejsu", tylko w tonacji już nie komediowej, ale dramatycznej...

A "Gwiezne wojny" były dobre, jeśli chodzi o 6 pierwszych części - część 7. pt. "Przebudzenie mocy" to były odgrzewane kotlety. To chyba wina fanów trylogii z XX wieku, którzy narzekali na trylogię z początku wieku XXI - co prawda ich argumenty są zrozumiałe (co wyczerpująco przedstawił recenzent "Pan Plinkett" w serii kilkugodzinnych recenzji na YouTube), ale producenci "Star Wars" musieli niestety wracać do korzeni i kopiować wszystko to, co już było, aby fani najstarszej trylogii nie poczuli się urażeni (zabrzmiało jak "polityczna poprawność").

Autor:  Sebastian999 [ 1 września 2017, 13:02 ]
Tytuł:  Re: Przereklamowane polskie filmy

"Bo nie chodzi o komunistów, AK, sens i bezsens wojny. Dla widza ważne staja się postacie ich postawy dylematy, marzenia i smutne zetknięcie się z rzeczywistością. "

Trochę bez sensu, bo przecież te dylematy plus bagaż doświadczeń jaki noszą bohaterowie wynikają właśnie z sytuacji w jakiej się znajdują, czyli czasu wojny oraz tego w co wierzą i gdzie należą...

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/