Ostatnio przed obejrzeniem filmu "Disaster Artist" obejrzałem film "The Room" wiec pomyślałem sobie, nowy Vega mi niestraszny
I cóż.
Można by powiedzieć, typowy Vega, ale "Botoksem" rezyser tak dramatycznie obniżył znaczenie trgo sformułowania, że jednak - nie do końca typowy.
Od razu powiem, że film jest od Botoksu lepszy. Jest też wg mnie lepszy od "Niebezpiecznych kobiet". Z kilku powodòw.
Po pierwsze ma bardziej składny scenariusz, choć oczywiscie nie ustrzegający się naiwnosci i uproszczeń. Nie jest to zlepek kolejnych scenek, ktore mozna poukładać w dowolnej kolejności.
Po drugie nie ma w tym filmie pozytywnego bohatera ani też nie ma bohateròw infantylnych, tak jak to miało miejsce we wczesniejszych produkcjach. Nie ma tu takich postaci jak te, ktore grali wczesniej Ostaszewska czy Oświęciński. Ten drugi oczywiscie tu gra
ale tym rwzem gra postać o wiele bardziej serio, dosyć ponurą i wypada nawet dość wiarygodnie. Przez sporą część filmu na drugą Ostaszewską zapowiada się postać grana przez Warnke, ale dośc zaskakująco rozwija swoją rolę w zupełnie innym ierunku.
Po trzecie widać większe niz zwykle inspiracje Quintinem Tarantino. Cała postać odtwarzana przez Agnieszkę Dygant jest rodem z takich produkcji jak Pulp Fiction czy Jackie Brown (zwłaszcza). Nawet niezle zostało to przez Dygant oddane.
Po czwarte dobra rola Lindy i niezły epizod Lubaszenki, do ktorego należy najlepszy tekst z filmu o ambiwalentności.
Tyle o zaletach, to może teraz wady. Przede wszystkim kalki. Fabijański powtarza toczka w toczkę rolę Cukra z poprzedniego filmu Vegi. To nie jest wybitny aktor, niestety. Identyczny zarzut pod adresem Chabiora - do funkcjonariusza ABW az chce się powiedzieć "panie ordynatorze", tak przypomina postać z Botoksu.
Dalej - kiepska gra Olgi Bołądź. Mieli z Fabiańskim zagrać chemię pomiędzy sobą - wyszło raczej ZPT...
Dalej - zwyczajnie koszmarna Julia Wieniawa, ktora podobno jest obecnie jednym z symboli seksu (còrka mi mówiła) ale ani nie jest szczególnie ładna, ani.... Ktos kiedyś powiedział, ze zeby przekonująco zagrač beztalencie, nie mozna być beztalenciem. No właśnie.
Co jeszcze? Może to, ze Vega nie umie nakręcić sceny seksu. Mało tego - nie umie nakręcić też sceny kopulacji
no nie umie i już.
O naiwnosciach scenariusza juz wspominałem. Oczywiscie po raz enty w filmach Vegi oglądamy te irytujące przerywniki w postaci ujęć miasta z lotu ptaka. Denerwuje mnie takie natrętne wprowadzanie przez rezyserow autorskich "podpisow" w filmie, Smarzowski swoją finałową kamerą na wysięgniku wkurza mnie identycznie. Wulgaryzmy wrazenia nie robią na mnie zadnego negatywnego wrazenia, taki temat i konwencja.
Dam 4.5/10, Botoks dostał u mnie 2. Publicznosc w kinie dość liczna.
Przed filmem zwiastun filmu "Twarz" Szumowskiej, ktòry się bardzo interesująco zapowiada.