Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

Kino przedwojenne
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=301
Strona 1 z 2

Autor:  Teslicus [ 27 lutego 2017, 00:11 ]
Tytuł:  Kino przedwojenne

Właśnie obejrzałem najstarszy zachowany film polski pt. "Pruska kultura". Pochodzi on z 1908 roku i trwa ponad 8 minut. Jaki był temat tego dzieła powstałego w czasach zaborów? Zabory. A konkretnie pod butem niemieckim, dlatego też mamy pokazany m.in. strajk dzieci we Wrześni w latach 1901-1902. Oczywiście cenzura zabroniła wyświetlania filmu, ale jej zakaz na szczęście nie ma już żadnego znaczenia...

Tak więc po wielu przygodach z polskim kinem... doszedłem aż do jego początku :) . I postanowiłem założyć temat o polskich filmach sprzed 1939. Ostatnio kino przedwojenne stało się przedmiotem zainteresowania ze strony producentów filmowych, bowiem niedługo na ekranach zagości Eugeniusz Bodo, który po ponad 70 latach znów stał się sławny. I to na tyle, że po telewizyjnej rezurekcji wybiera się do kina!

Niestety, nie oglądałem Bodo ani w produkcjach współczesnych, ani w tych, kiedy występował w swym prawdziwym wcieleniu (nie zaś z twarzą aktora, którego nazwisko jest o wiele trudniejsze do napisania, niż "Bodo" albo "Junod"). W marcu postaram się to nadrobić. ;) Tym bardziej, że bardzo lubię kino sprzed 1939. Sam okres międzywojenny nigdy nie był moim ulubionym czasem, w których umiejscowione są filmy, ale co innego filmy z tego okresu. Mój pierwszy przedwojenny film nosił nazwę "Pani minister tańczy". Ach, jak mógłbym nie obejrzeć filmu o tak cudownym tytule! Myślałem, że to będzie jakaś ramota, a ubawiłem się przy tym, jak nic! Od tego filmu polubiłem Mieczysławę Ćwiklińską, która doskonale sprawdzała się w komediowych rolach. No i fabuła, w której pani minister musi się zmagać ze swą szaloną siostrą bliźniaczką, która może zepsuć jej reputację! Stworzyłem nawet stronę z cytatami z filmu:

https://pl.wikiquote.org/wiki/Pani_minister_ta%C5%84czy

Potem przez długi czas (film obejrzałem pod koniec lipca 2015) nie było nic. W styczniu 2016 przypomniałem sobie o tym, jak dobrze bawiłem się przy kinie lat 30. i po tygodniu z Markiem Koterskim, a następnie tygodniu z Davidem Lynchem wpadłem na ciekawy pomysł: tydzień Dołęgi-Mostowicza, czyli ekranizacje jego twórczości. Byłem już dawno po lekturze znakomitej "Kariery Nikodema Dyzmy" i zaznajomieniu się z jej nieszczęsnymi kinowymi adaptacjami (serial poznałem w tym roku), dlatego chciałem zobaczyć inne ekranizacje jego książek. "Znachor" z Kazimierzem Junoszą-Stępowskim, potem "Prokurator Alicja Horn" (niestety - jedna trzecia tego dzieła nie przetrwała), "Doktor Murek", "Trzy serca" i najgorsza spośród tych perełek - "Pamiętnik pani Hanki" (to już jest akurat adaptacja powojenna). To był strzał w dziesiątkę - moim faworytem stał się "Doktor Murek", który skłonił mnie nawet do myślenia. "Co bym zrobił, jakbym był na jego miejscu? Czy też bym sprzeciwił się złu czy jednak współpracowałbym z przestępcami, aby osiągnąć dla siebie szczęście?". Zawsze pamiętam o Murku i jego historii.

W maju - "Trędowata". Ekranizacja "polskiego romansu wszechczasów". Nie czytałem książki, ale słyszałem, że to straszne grafomańskie dno, które aż tonie w cukrze. O dziwo, schematyczna ekranizacja przedwojenna nie wyglądała na taką. Fakt, był to melodramat, ale dało się go oglądać. Niedawno obejrzałem inną wersję, za którą odpowiadał Jerzy Hoffman, i myślę, że obie są tak samo dobre. Potem była jeszcze "Ada to nie wypada" ale o niej wolę nic nie mówić... to był gniot. :|

I jeszcze filmy Józefa Lejtesa - prawdziwego specjalisty od filmu przedwojennego. "Granica" była zdecydowanie lepsza od powojennej adaptacji Rybkowskiego... nie dość, że scenariusz współtworzyła Zofia Nałkowska, to jeszcze kręcili ją ludzie, którzy żyli dokładnie w tych samych czasach! "Barbara Radziwiłłówna" - film, który pokazuje, że postaci historyczne nie muszą być schematycznie nakreślone i zagrane "posągową manierą". Już pierwsza scena (nad rzeką) sprawiła, że polubiłem ten film (który pewnie nie jest do końca zgodny z prawdą, ale cóż...). No i "Młody las" - mocne kino patriotyczne! W planach mam jeszcze "Pod twoją obronę" i "Kościuszkę pod Racławicami". Co ciekawe, po wojnie reżyser tworzył filmy w USA, a nawet... nakręcił jeden odcinek kultowego serialu. Mowa o "Bonanzie".

A wy jakie lubicie filmy przedwojenne?

Autor:  STEN [ 27 lutego 2017, 01:47 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Ze Szczepciem i Tonciem oraz Czarne diamenty - film z innej epoki :)

Autor:  Teslicus [ 27 lutego 2017, 16:42 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Obejrzałem "Cud nad Wisłą" z 1921. Niestety, z trzygodzinnej epopei pozostała dziś tylko ponad 50-minutowa pocięta opowiastka. Mimo wszystko była ona znacznie lepsza niż film Jerzego Hoffmana z Borysem Szycem w roli głównej. Ponadto była to jedna z pierwszych ról Jadwigi Smosarskiej w polskim kinie. Warto też zaznaczyć, że Ryszard Bolesławski zrobił karierę w Stanach Zjednoczonych (jak wspomniany wcześniej Lejtes). Parę lat temu, kiedy byłem wielkim fanem "Nędzników", obejrzałem hollywoodzką wersję powieści Victora Hugo, którą reżyserował, ale niestety - nie była ona specjalnie udana. Żałuję, że nie można obejrzeć całego "Cudu nad Wisłą" - filmu, który powstał niecały rok po opisywanych wydarzeniach!

Z filmów o cudzie nad Wisłą polecam także krótki film dokumentalny - także niemy - o nazwie - jakże by inaczej! - "Cud nad Wisłą" stworzonego przez Krzysztofa Nowaka-Tyszowieckiego.

http://www.filmweb.pl/film/Cud+nad+Wis% ... 005-250398

Autor:  nałka [ 27 lutego 2017, 17:00 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Na koniec marca zapowiadana jest książka o powojennych i emigracyjnych losach gwiazd kina przedwojennego. Wśród bohaterek: Nora Ney, Tamara Wiszniewska, Renata Radojewska, Lena Żelichowska, Zofia Nakoneczna, Jadwiga Wilczówna, Jadwiga Smosarska. Tytuł: "Skazane na zapomnienie": https://muza.com.pl/literatura-faktu/26 ... 04657.html

Autor:  Teslicus [ 27 lutego 2017, 22:40 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Obejrzałem "Piętro Wyżej". A w nim:
- muzyczny pojedynek Bodo i Orwida; muzyka klasyczna kontra jazz; istne szaleństwo i kakofoniczny miód dla uszu!
- dwu typków, którzy mają fetysz związany z brodą; muszą koniecznie ją dotknąć, żeby poczuć się szczęśliwie...
- pijany Bodo z abażurem na głowie wracający z imprezki i niosący do domu gąskę
- Bodo myślący, że goszczący w jego domu drób przemienił się w Grossównę
- "Klucz? Wyrzuciłem przez okno" (zamiast papierosa)

I wiele, wiele innych gagów... No i idealna charakteryzacja Bodo w kobiecym wcieleniu. Słyszałem głosy, że wygrałby dzisiaj Eurowizję, choć chyba nie ze względu na talent wokalny... Poza tym bardzo dobry popis aktorski dał Józef Orwid w roli wkurzonego sąsiada... i rycerza.

Autor:  Wit [ 27 lutego 2017, 23:53 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Piętro wyżej
Niedorajda
Zapomniana melodia
Ja tu rządzę
Antek Policmajster
Książątko
Czy Lucyna to dziewczyna
Dodek na froncie
Dwie Joasie
Za winy niepopełnione
Pani minister tańczy
Jadzia
Wacuś
Moi rodzice rozwodzą się
Skłamałam
Manewry miłosne
Dorożkarz nr 13
Włóczęgi
Każdemu wolno kochać
Sportowiec mimo woli


To tak z grubsza moja 20-tka,czołówka filmów przedwojennych,które powinien zobaczyć każdy,kto zaczyna interesować się tym tematem.

Autor:  Teslicus [ 28 lutego 2017, 21:03 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Dzięki, z chęcią je obejrzę.

Autor:  nałka [ 6 marca 2017, 16:06 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

nałka napisał(a):
Na koniec marca zapowiadana jest książka o powojennych i emigracyjnych losach gwiazd kina przedwojennego. Wśród bohaterek: Nora Ney, Tamara Wiszniewska, Renata Radojewska, Lena Żelichowska, Zofia Nakoneczna, Jadwiga Wilczówna, Jadwiga Smosarska. Tytuł: "Skazane na zapomnienie": https://muza.com.pl/literatura-faktu/26 ... 04657.html


Tutaj wywiad z autorem zapowiadający książkę: weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,21435446,zapomniane-diwy-polskiego-kina-przed-wojna-w-warszawie-bylo.html

Fragment: "Od zawsze interesował mnie polski film międzywojenny. Jeszcze jako nastolatek szukałem o nim informacji. Nie dość, że było ich niewiele, to miały zdawkowy charakter, brakowało detali. Jeśli zaś chodziło o gwiazdy, aktorki pojawiające się wtedy na ekranach - dziura, prawie nic. Tak jest zresztą do dziś: jeśli któraś ma biograficzną notkę w Wikipedii, to jest ona króciutka, często zawiera błędy, przekłamania. Chciałem tę lukę zapełnić. Nie da się nadać im pozycji w popkulturze, którą mają dziś Marlena Dietrich czy Greta Garbo, a szkoda, bo moim zdaniem nasze polskie aktorki były gwiazdami tego samego formatu, ale można chociaż przywołać ich nazwiska, przypomnieć role. Im się to naprawdę należy. Zrobiły dla polskiej kinematografii wiele, kreowały ważne role - Smosarska, dziś powiedzielibyśmy: "megagwiazda", zagrała na przykład w ponad dwudziestu produkcjach, Wiszniewska w trzynastu w ciągu ledwie trzech lat"

Autor:  Pai-Chi-Wo [ 6 marca 2017, 16:33 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Aktualnie w kioskach jest dostepne nowe czasopismo Stare kino - http://stare-kino.pl

https://kiosk.ruch.com.pl/products/stare-kino-nr-2

Autor:  Teslicus [ 6 marca 2017, 21:13 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Ostatnio obejrzałem "Wrzos" - ekranizację powieści Marii Rodziewiczówny, jeden z podobno najbardziej znanych melodramatów przedwojennych. Tadeusz Konwicki miał o nim powiedzieć, że kiedy był na nim w kinie jako młody chłopak, to cała sala tonęła we łzach. Niestety, jakoś mnie ten film nie wciągnął ani nie zachwycił. Nie wiem, dlaczego. Z reguły nie mam nic przeciwko melodramatom, ale w tym przypadku ten film spłynął po mnie jak po kaczce, mimo ciekawej obsady (Brodniewicza wolałem bardziej w "Doktorze Murku").

Autor:  Wit [ 28 marca 2017, 16:38 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

@Teslicus-Czekam na jakieś Twoje recenzje przedwojennych filmów.Na razie cisza w tym temacie ;)

Autor:  Teslicus [ 28 marca 2017, 17:29 ]
Tytuł:  Re: Kino przedwojenne

Wit napisał(a):
@Teslicus-Czekam na jakieś Twoje recenzje przedwojennych filmów.Na razie cisza w tym temacie ;)


W ramach "Wajdoskopu" zrobiłem w styczniu recenzję porównawczą dwu ekranizacji "Pana Tadeusza" - Ryszarda Ordyńskiego (1928) i Andrzeja Wajdy (1999). Poniżej fragment:

"Niema ekranizacja z epoki sanacji paradoksalnie z biegiem czasu zyskała na czasie. Dlaczego? Bo dzięki temu, że jest już tak anachroniczna… wydaje się być o wiele bardziej magiczna! Brzmi wariacko, ale film Ordyńskiego, opowiedziany niestosowanymi już środkami przekazu, kapryśnym wyrokiem czasu stał się takim samym zapisem od dawna nie istniejącego świata, jak materiał źródłowy. Podczas gdy Adam Mickiewicz nazwał litewski zajazd „ostatnim”, „Pan Tadeusz” z 1928 również okazał się być ostatnim: w USA doczekał się rok wcześniej premiery „Śpiewak jazzbandu” – pierwszy film dźwiękowy, po którym powoli rozpoczynał się nowy okres w kinematografii. No i jeszcze stara kolorystyka, która przypomina fotografie z minionych wieków. Nie wiem, czy Ordyński zdawał sobie sprawę, jak pięknie zestarzał się jego „Pan Tadeusz”."

http://teslicus.blog.pl/2017/01/13/wajd ... nski-1928/

To bardzo dobry pomysł, żeby pisać recenzje filmów przedwojennych. Będę o tym pamiętał w kwietniu, na pewno będę omawiał filmy z tamtych lat.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/