Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=278
Strona 1 z 2

Autor:  Holt_ [ 1 lutego 2017, 23:34 ]
Tytuł:  "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Szedłem do kina trochę na zasadzie ciekawostki, a dostałem zaskakująco dobry film.

Magdalenę Boczarską, przyznaję się bez bicia, trochę aktorsko lekcewazyłem. Niby zdolna, niby ciekawa twarz, ale przede wszystkim jednak ładna buzia i lubiące się rozbierać ciało. Ok, niezła rola w Różyczce, ale.....
A tu niespodzianka.
Jej rola w filmie o Wisłockiej to maprawdę kreacja przez duże K. Zwłaszcza sceny z lat 70ych, kiedy gra Wisłocką juz nieco wiekową, wypadają znakomicie. Mialem okazję parę razy zobaczyc Wisłocką w TV i Boczsrska naprawdę ją przypomina gestykulacją, ruchami glowy, sposobem mówienia. Bardzo ladnie i ze smakiem zrealizowane są takze sceny erotyczne z jej udziałem, ale to juz u Boczarskiej akurat standard ;-)
Scenariusz jest napisany z pozycji mocno feministycznych. Ale o ioe zwykle mam sceptyczny stosunek do feminizmu, to tu daję się temu uwieść. Film bardzo zgrabnie pokazuje, ze nie zmieniło się u nas az tak wiele w sferze obyczajowej od lat 70ych jakby to sie mogło wydawać. Kapitalna scena z odczytem Wislockiej w malej miejscowosci az nadto realistycxnie odnosi się do naszej codziennosci. Pokazanie jak mozolnie wybijano tę przestrzen w naszej swiadomosci i kulturze to duzy atut filmu. Podobnie pokazanie jak bardzo ramię w ramię szły partia i Kosciół w tej sferze.
O Boczarskiej juz pisalem, ale film ma tez dwie wazne role męskie - Adamcxyk i Lubos. I tez jest bardzo dobrze. Lubos to klasa ogolnie znana, a Adamczyk....no, ja mam satysfakcję po kazdej jego swietnej roli, ze nie dalem się swego czasu na starym forum zjesc Anniemarii i pozwolic na ocenianie tego aktroa jedynie w sferze "Wojtyła - komromy - reklamy". To jest bardzo dobry aktor i basta! :-)

Ale film ma tez mnostwo fajnych ról drgoplalnowych i epizodów. Bardzo ladna rola Szyca jako szefa wydawnictwa (cudowny dialog o seksie pod prysznicem), swoetny epizod Barcisia w roli cenzora, bardzo symoatyczny Warchoł jako bialostocki profesor, jak zwykle znakomita Stenka. O dziwo, slabo tym razem eypadl Jakubik, Mecwaldowski tez jakos karykaturalny.
Fiom ma tez ladny soundtrack, a juz calkowicie uwiodla mnie i polozyła Ania Rusowicz, ktora na chwilkę się pojawia w filmie i wygląda jak milion dolarów.....a spiewa piosenkę Breakoutow "W co wierzyc mam". Piosenka jest tak piękna, ze nie jestem w stanie tego piękna oddać slowami, tego trzeba posluchac, niestety cover Ani jeszcze nie jest dpstepny na YT alecmozecie go posluchac....w kinie :-) albo na stronie Antyradia, wpisujac w Google "ania rusowicz w co wierzyć mam".
Ładne dekoracje, scenografia, to sie juz robi w polskim filmie standardem.
Wady filmu?
Trochę karykaturalna wizja "wplywu kobiet na wydanie książki". Moze temat roli Koscioła powinien zpstac pogłębiony. Moze rola cenzury zostala pokaa zbyt komediowo. Moze niektore role są zbyt przerysowane.
Ok. Ale w dzisiejszych czasach, kiedy zmory przeszlosci w obyczajowosci wracają, taki film jest potrzebny, tak jako elementarz.
Daję 8, dodatkowy punkt za ten cudowny cover Breakoutow.

Sala w kinie pelna, być może przez tanią środę w Cinema City.

Edit:
No zlituj się Holt nad naszym Ojczystym językiem... Myślałem, że piszesz z Madagaskaru ale nie... jednak są polskie znaki. Tylko losowo, to tu, to tam... No i 15 literówek? Jakbyś co chwilę padał ze zmęczenia na klawiaturę... W imieniu czytających proszę, zwracaj na to większą uwagę.

Moviemaker

Autor:  adi90a [ 2 lutego 2017, 14:11 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Nareszcie ktoś otworzył wątek, a bałem się być pierwszy :) Byłem w kinie w niedziele. Seans o 20:15 i o ile z poprzedniego wychodziły tłumy to na moim sala tak gdzieś pełna w 1/3.

Może dodam, że w zasadzie na film wybrałem się z doskoku. Tydzień wcześniej pomyślałem, że w sumie dawno nie byłem w kinie i nie wiem co grają. W repertuarze był jeszcze "Konwój", ale ostatni dzień a potem już tylko Sztuka kochania (z Polskich), która gdzieś mi się na facebooku przewinęła, więc sprawdziłem tylko ocenę na filmwebie i poszedłem w wolnej chwili ;) Dopiero po seansie przypomniało mi się, że przy okazji premiery "Bogowie" twórcy wspominali coś o kolejnej biografii na warsztacie. Musze przyznać, że filmy Watchout Productions zacznę chyba pilniej śledzić, na równi ze Smarzowskim.

Film oceniam na 8/10. Bogowie ze względu na tematykę był filmem poważniejszym, tutaj jest z kolei więcej momentów w których można się uśmiechnąć ale oba trzymają ten sam wysoki poziom aktorski i realizacyjny. Mimo wielu przeskoków scenariusza w czasie, film ogląda się lekko i przyjemnie. W pewnym momencie zabrakło trochę informacji o życiu rodzinnym Wisłockiej (
UWAGA SPOILER:
), ale raczej wszystkie ważniejsze wątki zostały nakreślone. Boczarską bardzo przyjemnie się ogląda, choć z początku ugryzło mnie, że trzydziestoparolatka gra kobietę po pięćdziesiątce (szczególnie w scenie pod prysznicem, która chyba była o tej 50 letniej Wisłockiej). Pozostali aktorzy też wypadli bardzo dobrze (Kot nawet w dwóch rolach :)), choć Szyc mi jakoś nie pasował (może przez jego specyficzną postać). Nie ma co dużo pisać, zdecydowanie polecam. Prawdopodobnie jeden z najlepszych Polskich filmów tego roku ;)

Autor:  Chojrak [ 5 lutego 2017, 00:32 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Byłem na filmie i potwierdzam zdanie Holta: Boczarska, Lubos, Rusowicz wszyscy na medal. Piękny film. Rola Boczarskiej wyśmienita. Sadowska wyrosła nam na fajną reżyserkę filmową.
Brawo.

Autor:  MARAS [ 5 lutego 2017, 21:38 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Też się wypowiem po obejrzeniu tego filmu.
Naprawdę dobry film, fajnie oddający panujące wtedy nastroje i trendy w sferze seksu i nie tylko.
Boczarska wypadła bardzo dobrze w roli Wisłockiej, odważne sceny rozbierane na plus :)
Fajna obsada aktorów drugoplanowych (Barciś, Szyc, Stenka).
Mały epizodzik dostał też zapomniany przez wiele lat aktor wcielający się w rolę generała-sadysty męża Stenki. Dopiero w napisach końcowych go przyuważyłem, bo trochę przez te 30 lat się zmienił od czasu "Nad Niemnem"

Fajne plenery szczególnie te w kręcone w Lubniewicach.

Ale widać mimo wszystko dużo feminizmu w tym filmie, wnioskuję iż taki jest chyba zamysł robienia filmów przez Sadowską, co zresztą było już widoczne w "Dniu kobiet". 8-)

Autor:  Wit [ 5 lutego 2017, 23:32 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

A'propos postu Holta-o ile wiem co znaczy ów "fiom" i inne tego typu słowa,to zupełnie poważnie nie łapię znaczenia słowa "komromy"-można prosić o wyjaśnienie?
Poza tym,cieszmy się i z takiej pisowni Holta,bo aptekarzom czytającym recepty przez niego wypisane,to już szczerze współczuję;) Ci to dopiero muszą robić oczy :shock:

Autor:  Holt_ [ 5 lutego 2017, 23:48 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Ja w ogóle nie wypisuję recept, anestezjolodzy nie muszą; chyba, że pełnopłatne dla rodziny i siebie.

A "komrom" to oczywiście, że się tak fachowo wysłowię, akronim grupowy od słów "komedia romantyczna".

Autor:  Chojrak [ 6 lutego 2017, 09:50 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

MARAS napisał(a):
Ale widać mimo wszystko dużo feminizmu w tym filmie, wnioskuję iż taki jest chyba zamysł robienia filmów przez Sadowską,...

Film jest feministyczny do bólu. To wręcz film "lewacki".
Pokazuje walczące o swoje prawa kobiety z betonem władzy polityczno-kościelnej, która jakoś nieprzypadkowo zdominowana była (i jest) przez samych facetów...
Bohaterka rozprawia się z konserwatywnymi stereotypami i wszechobecną ignorancją:
-każdy ma prawo żyć z kim i jak chce i nikomu nic do tego,
-edukacja seksualna jest ważna i potrzebna,
-nie wolno stosować przemocy, nawet wobec swojej żony,
-o "tych" sprawach należy rozmawiać, a nie zamiatać je z hipokryzji pod dywan, itd., itp.

Kino zapełnione w 2/3, mimo horrendalnej ceny biletów - 30 zł.
Film zrobił spore wrażenie na wszystkich: pod koniec napisów nagle pojawia się Boczarska-Wisłocka w trakcie wywiadu (zapewne odtworzono prawdziwy wywiad z lekarką) i co się dzieje? Całe kino ludzi już powoli wychodzących kamienieje i zastyga tam, gdzie kto stał, gapiąc się na ekran. Nie było ani jednej osoby, która by się nie zatrzymała. Rzadki widok.

Jest dopiero początek roku, ale trudno sobie wyobrazić, żeby Boczarska nie zgarnęła najwyższych nagród za 2017 r.

Autor:  Krępak Zwiedziony [ 6 lutego 2017, 10:13 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Chojrak napisał(a):
MARAS napisał(a):
Ale widać mimo wszystko dużo feminizmu w tym filmie, wnioskuję iż taki jest chyba zamysł robienia filmów przez Sadowską,...

Film jest feministyczny do bólu. To wręcz film "lewacki".

Już film "Dzień kobiet" miał taką wymowę i ze świecą tam szukać mocnego w sensie psychicznym i moralnym faceta.

Chojrak napisał(a):
Film zrobił spore wrażenie na wszystkich: pod koniec napisów nagle pojawia się Boczarska-Wisłocka w trakcie wywiadu (zapewne odtworzono prawdziwy wywiad z lekarką) i co się dzieje? Całe kino ludzi już powoli wychodzących kamienieje i zastyga tam, gdzie kto stał, gapiąc się na ekran. Nie było ani jednej osoby, która by się nie zatrzymała. Rzadki widok.

Rzadkim widokiem w kinach jest niestety pozostanie na miejscach w czasie napisów. Jestem w stanie zrozumieć, że kogoś nie interesuje lista płac, ale warto pomyśleć, że może ona interesować kogoś innego, a projekcja nie kończy się w momencie pojawienia się napisów na ekranie. Pomijam już fakt, że zdarzają się takie filmy jak ten, gdzie w trakcie napisów lub tuż po pojawiają się jeszcze jakieś kadry. Dla mnie takie zachowanie jest po prostu niekulturalne. Niestety 90% widzów tak robi.

Autor:  karel [ 6 lutego 2017, 10:31 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Krępak Zwiedziony napisał(a):
Rzadkim widokiem w kinach jest niestety pozostanie na miejscach w czasie napisów. Jestem w stanie zrozumieć, że kogoś nie interesuje lista płac, ale warto pomyśleć, że może ona interesować kogoś innego, a projekcja nie kończy się w momencie pojawienia się napisów na ekranie. Pomijam już fakt, że zdarzają się takie filmy jak ten, gdzie w trakcie napisów lub tuż po pojawiają się jeszcze jakieś kadry. Dla mnie takie zachowanie jest po prostu niekulturalne. Niestety 90% widzów tak robi.

Potwierdzam, niestety... Inna sprawa, że kina też się do tego stanu rzeczy potrafią przyczynić, zapalając światła już na napisach końcowych. Nawet kino studyjne, do którego chodzę, tak robi, ludzie w rzędach przede mną przeważnie zrywają się jak oparzeni i musiałbym chyba mieć szyję jak żyrafa, żeby zobaczyć co jeszcze jest na ekranie. :roll:

Autor:  Holt_ [ 6 lutego 2017, 17:24 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/olga-wrobel-sztuka-kochania-wislocka

Jak widać, tzw prawdziwym feministkom nie bardzo się podoba.

Autor:  hakuu [ 6 lutego 2017, 19:07 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Ale co nie bardzo podoba się prawdziwym feministkom?? Na pewno nie chodzi o film. Nawet nie o książkę i jej autorkę, tylko: "Celem tego wywodu nie jest atakowanie samej Wisłockiej – jeżeli wierzyć badaczom i kolegom po fachu autorki, "Sztuka kochania" była rzeczywiście przełomową książką na polskim rynku. Wisłocka miała bardzo konkretne poglądy, nigdy się od nich nie odżegnywała.(...) W całym medialnym szumie wokół "Sztuki kochania" brzydzi mnie jednak promowanie poradnika Wisłockiej jako książki aktualnej – ten przymiotnik pojawia się praktycznie w każdym wywiadzie, w każdej notatce prasowej."

Autor:  Chojrak [ 7 lutego 2017, 13:37 ]
Tytuł:  Re: "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej".

Holt_ napisał(a):
http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/olga-wrobel-sztuka-kochania-wislocka
Jak widać, tzw prawdziwym feministkom nie bardzo się podoba.

Eee, słabo poszukałeś. Już kol. hakuu zauważył, że to nie jest o filmie, tylko o aktualności jej książki DZISIAJ. Trudno, żeby po 40 latach była w 100% aktualna, zważywszy przemiany w Polsce od 1976 roku ...

Recenzja FILMU jest tutaj:

http://krytykapolityczna.pl/kultura/fil ... -sadowska/

I jest to dość pozytywna recenzja:

Cytuj:
Film o Wisłockiej to wypełnianie białych plam herstorii.

Cytuj:
pokazanie Wisłockiej jako tej, która wyraźnie stała po stronie edukacji seksualnej jako najskuteczniejszej metody zmniejszenia liczby zabiegów aborcji, jest jak polityczny sztandar. Fajnie, że Maria Sadowska jest i taki sztandar postanowiła rozwinąć.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/