Najnowszy film Kingi Dębskiej uważam za mocno nieudany. I nawet nie dlatego, że to już któryś w ostatnich latach o podobnej tematyce ("Chce się żyć", "Sonata", Śubuk"), bo na zbliżony temat zawsze można spróbować powiedzieć coś nowego. Z dziełem Pieprzycy "Święto ognia" łączy płynący z offu głos bohaterki, ale nie z powodu tego mało oryginalnego zabiegu mi się ten film nie podobał. Najgorsze, że ma on fatalny scenariusz, nieznośnie "amerykański", momentami niedorzeczny i kiczowaty. Ja rozumiem, że to trochę baśń na poważny temat, ale jednak nie przesadzajmy. Wątek siostry baletnicy przewidywalny a zarazem nieprzekonujący, dodatkowo niestety eksponowany nawet bardziej niż wątek walczącej z niepełnosprawnością Nastki. Nie bardzo rozumiem nagrodę aktorską dla Preiss w Gdyni, bo jej rola jest strasznie przeszarżowana. Szkoda dobrych ról Sapryka i Pauliny Pytlak. Polska "Amelia"? Nawet nie żartujmy. Kinga Dębska po raz kolejny mnie rozczarowała: 4/10.
_________________ My żyjemy!
|