Małgorzata Szumowska i Michał Englert chcieli zrobić współczesny "Rejs" z elementami kina Seidla, cierpliwego tropiciela narodowych przywar Austriaków ,ale wyszedł film kuriozum. Satyra ciosana tak grubo, że aż oczy strach. Film ma formę paradokumentu, obok zawodowych aktorów występują naturszczycy, ale całość jest tak nieprzekonująca i męcząca, że aż oczy bolą i krwawią. Film jest nieznośnie pod tezę, pokazuje tak karykaturalnych bohaterów, że nie wierzy mu się ani przez chwilę. Zachowania polskich turystów na zagranicznych wczasach są tematem wielu tekstów i rozważań, ale dotyczą tak naprawdę normalnych ludzi, a nie groteskowych typów postaci, jak w "All inclusive". Jedynym plusem tego koszmarka są pejzaże i zdjęcia dokumentujące pracę hotelowych pracowników. Dawno nie widziałem tak złego filmu i z trudem dotrwałem do końca, co mi się naprawdę rzadko zdarza. 2/10
_________________ My żyjemy!
|