Głośny nie tak niedawno film Małgorzaty Szumowskiej, który nawet został zgłoszony przez nasz kraj do wyścigu po Oscary, ale mocno podzielił krytykę. Ja jestem w grupie tych osób, którym tytuł ten średnio przypadł do gustu. Kiedy Szumowska wzniesie się na wyżyny, to jest w stanie osiągnąć wiele, czego przykładem "Body/Ciało", ale kiedy zachłyśnie się sama sobą, to powstaje coś takiego jak np. "Twarz". Jej najnowszemu filmowi bliżej niestety do tego drugiego tytułu. Nie wystarczy dobra obsada i próba zdiagnozowania współczesnych lęków społecznych i cywilizacyjnych, gdy zawodzi scenariusz i realizacja. Większość postaci napisana została bardzo grubą kreską i nawet tak dobrzy aktorzy jak Kulesza, Ostaszewska czy Chyra niewiele mogą im dać od siebie. Niezły jest Utgoff jako ten tajemniczy masażysta z Ukrainy. A z polskiej obsady chyba najbardziej podobała mi się Rosati, co jest dość zaskakujące, biorąc pod uwagę te nazwiska, które wymieniłem wcześniej. Dobre są zdjęcia - choć trochę przeestetyzowane - i muzyka. Całość grzęźnie jednak w gęstym sosie pretensjonalności i nawet przekłuwający nadętą bańkę humor, który pojawia się co jakiś czas, niezbyt pomaga. Trochę tu Tarkowskiego, trochę Hanekego, ale koniec końców wychodzi Szumowska... "Śniegu już nigdy nie będzie" to może nie jest bełkot pseudoartystyczny, ale wypowiedź mało wyraźna, bez dykcji, za to bardzo afektowana. 5/10
_________________ My żyjemy!
|