Filmu nie widziałem, ale się wypowiem

Wydaje mi się, że w zarzutach o to, że "Przejście" wygląda na film telewizyjny, nie chodzi o to, by potrzeba w nim było więcej efektów specjalnych czy rozmachu na miarę historycznego fresku. Raczej chodzi o tzw.
production values, jak ten film się prezentuje. Zerknąłem na fotosy i zwiastun i faktycznie, jak na mój gust, film wygląda na taki współczesny film telewizyjny albo spektakl teatru TV, z wygładzonym obrazem, sztampowym color gradingiem i brakiem jakiegoś polotu reżyserskiego (choć być może trudno to stwierdzić po samym zwiastunie - jednak z tego co widzę, mamy w filmie do czynienia z dość ruchomą kamerą, a w moim odczuciu to jest taki środek, po którym łatwo rozróżnić, czy realizator ma ten polot, czy też nie bardzo). Zagraniczne kino, również takie o "metafizycznym" zacięciu, przyzwyczaiło krytyków do bardziej wysmakowanego stylu i wyglądu filmów, więc nie dziwię się specjalnie, że "Przejście" z trudem przechodziło im przez gardło. Nie jest to też z mojej strony zarzut wobec krytyków, uważam, że mają rację - szczególnie jeśli chodzi o filmy "metafizyczne", bardzo trudno jest wymyślić coś oryginalnego, jednak nawet nieco kiczowatą metafizykę można uczynić atrakcyjną poprzez ciekawe użycie stylu filmowego. Przypomnijmy sobie Kieślowskiego i jego francuskie filmy - uważam, że w ich wypadku tak właśnie było - i przypomnijmy sobie również wielu jego naśladowców, którzy jednak nie odnieśli takiego sukcesu.