Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

"Zupa nic"
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=3&t=1122
Strona 1 z 1

Autor:  Holt_ [ 19 marca 2022, 11:23 ]
Tytuł:  "Zupa nic"

Zupa nic". reż. Agnieszka Glińska.

Ciężko w zasadzie ten film nazwać filmem fabularnym. To raczej zestaw luźnych obrazkow dotyczących jednej trzypokoleniowej rodziny z lat 80ych, pokazujący jej codzienne troski i radosci, marzenia i złudzenia, kłótnie i godzenia się...
I właściwie nie wiem do końca co wlasciwie "autor miał na myśli". Ten film przypomina mi trochę niedzielny obiad z moimi rodzicami albo imieniny ciotki, na ktorych wspomina się dawne lata w stylu "kiedyś to były/kiedyś to nie było tego i tego". Pogadamy, powspominamy i rozchodzimy sie do teraźniejszosci.
W Warszawie na Pięknej można odwiedzić Muzeum Życia w PRL, calkiem przyjemne muzeum, aczkolwiek z nieco chaotycznie dobranymi i trochę zdawkowo opisanymi eksponatami.
Bingo. Mamy film Glińskiej. Mam 51 lat i oglada mi się go nawet nieźle, usmiecham się przy co poniektorych scenach - ale obawiam się, ze ludzi "35 minus" moze on smiertelnie zanudzić, bo nie znajdą oni w nim ten nostalgii - a to chyba jedyna tego filmu poważniejsza zaleta.
No, ok, moze przesadziłem- w koncu jest tam jeszcze niezła gra aktorska, nawet włącznie z dziećmi. Obie "córki" graja znakomicie; o ile młodsza to juz doswiadczona aktorka (Kasia Warchocka gra np w "Leśniczówce"), o tyle druga, Basia Papis, to chyba amatorka - a ma spore możliwości.
Reszta obsady tez dobrej próby, chociaz Bogiem a prawdą nie mają jakichś nie wiadomo jakich zadań aktorskich przed sobą postawionych. Dla aktorow klasy Woronowicza, Preiss czy Ewy Wiśniewskiej - bułka z masłem.
Budżet filmu wykosztował się chyba na nich, bo juz na przyklad sciezka dzwiekowa jest jednoutworowa, tym razem padło na ladypankowskie "Zamki na piasku" ;-) a, no i jeszcze jeden całkowicie nieoczywisty motyw....rodzina jedzie do Budapesztu, wiec obowiazkowo musi a'capella zaspiewac w "maluchu" Jedyną Węgierskà Piosenkę , Jaka Powstała W Dziejach.

Jesli o jakims filmie mozna powiedziec, ze splywa po widzu jak woda po psie, to wladnie o "Zupie nic". Ot, kolejna garstka wspomnień, tym razem tych bardziej zwykłych, przyziemnych, z chlebem naszym powszednim zwiazanych.

5/10. Nie boli, ale i nie kręci.

Autor:  nałka [ 20 marca 2022, 23:50 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

Holt_ napisał(a):
Zupa nic". reż. Agnieszka Glińska.


Przecież to film Kingi Dębskiej, o co chodzi z tą Glińską? :icon_e_surprised:

Autor:  Holt_ [ 21 marca 2022, 12:29 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

O to, zem roztargniony i pomyliłem nazwiska. Moze Moviemaker ma jakis sposob na poprawienie.

Autor:  nałka [ 21 marca 2022, 14:19 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

Holt_ napisał(a):
O to, zem roztargniony i pomyliłem nazwiska. Moze Moviemaker ma jakis sposob na poprawienie.


Ale kogo miałeś na myśli pisząc post? W tym wypadku to ma znaczenie. Nie znam filmu, ale podobno "Zupa nic" koresponduje z poprzednimi filmami Dębskiej, a do "Moich córek krów" wręcz bezpośrednio się odwołuje.

Autor:  karel [ 21 marca 2022, 15:13 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

Po prostu pomylił nazwiska i tyle. Też mi się to zdarzało, bo komu nie? W myśl starej zasady: "Wiem, że <<Pana Tadeusza>> napisał Słowacki, ale nie zaszkodzi sprawdzić". ;-)
Najważniejsze, że mimo pomylenia Dębskiej z Glińską, Holt zrecenzował jednak film Dębskiej, a nie Glińskiej, bo inaczej mielibyśmy rzeczywiście większy problem. :-D

Autor:  Holt_ [ 21 marca 2022, 15:39 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

nałka napisał(a):
Holt_ napisał(a):
O to, zem roztargniony i pomyliłem nazwiska. Moze Moviemaker ma jakis sposob na poprawienie.


Ale kogo miałeś na myśli pisząc post? W tym wypadku to ma znaczenie. Nie znam filmu, ale podobno "Zupa nic" koresponduje z poprzednimi filmami Dębskiej, a do "Moich córek krów" wręcz bezpośrednio się odwołuje.


Pisząc recenzję mialem na myśli film :-) a poprzedniego dnia czytałem jakiś artykuł o Glinskiej i prwnie jakos odruchowo mi "weszła" pod palce ns klawiaturze.

Autor:  Moviemaker [ 25 marca 2022, 21:44 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

To może niech już tak zostanie Holt :-) Wywiązała się całkiem ciekawa dyskusja, to nie będę "psuł poprawianiem" ;-)

Autor:  Holt_ [ 27 marca 2022, 10:34 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

Moviemaker napisał(a):
To może niech już tak zostanie Holt :-) Wywiązała się całkiem ciekawa dyskusja, to nie będę "psuł poprawianiem" ;-)


OK :-)

Autor:  Sebastian999 [ 1 kwietnia 2022, 12:34 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

Holt właściwie określił w czym leży problem tego filmu...no właśnie niewiele w tej ''Zupie nic'' poza sentymentem szczerze mówiąc, choć może za tytułem idąc tak właśnie miało to wyglądać :)
Lepsze, gorsze gagi, wątła nić fabularna i takie sobie aktorstwo w moim odczuciu. Zgodzę się z tym, że dla takich fachowców jak Preiss, Wiśniewska, Woronowicz nie było to specjalnie trudne wyzwanie aktorskie, ale momentami to aż za bardzo się nie starali w moim odczuciu, dlatego też, również w tej materii nie byłbym zbyt skory do wystawiania jakichkolwiek laurek...

Autor:  karel [ 18 kwietnia 2022, 22:48 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

No ja też bez wahania stwierdzam, że to bardzo przeciętny film. Owszem, ogląda się bez bólu, ale mnie ta cała historia zwyczajnie znużyła ("Zupa nic" trwa ok. 90 minut, a ja od pewnego momentu patrzyłem na zegarek), a jestem "40 plus", trochę więc lata 80. pamiętam, bo to moje dzieciństwo. Przyznam jednak, że nie znalazłem w "Zupie nic"... niczego, co by poruszyło moja czułą strunę, było mi jakoś szczególnie bliskie. Równie dobrze mógłbym więc oglądać film o latach 70. czy 60., których nie pamiętam w ogóle. Sympatyczni bohaterowie (dziewczynki rzeczywiście bardzo dobre w swych rolach), ale całość nudna i nijaka, ani specjalnie zabawna, ani nostalgiczna. Film nic. 4/10.

P.S. Holt, piosenkę Omegi słychać jeszcze w czasie przyjęcia. :-)

Autor:  Krępak Zwiedziony [ 28 grudnia 2022, 15:06 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

W zasadzie ze wszystkim, co napisaliście, zgadzam się.
Kolejny film przywołujący nostalgię za PRL-em. Tak się składa, że również w ostatnich dniach oglądałem serial „Brokat”, dość mocno stawiający na nostalgiczny obraz tamtych czasów. O ile jednak tam mamy do czynienia z serialem w formie teledysku dla młodszych widzów, o tyle tutaj film wygląda, jak ulepiony z kilkudziesięciu widokówek z lat 70. i 80 (Ikarus, saturator, fotele Chierowskiego, puste, choć czyste blokowisko, błyszczący nowością mały fiat itp.).
Ale, pomijając tę opisową powierzchowność i na moje oko - sztuczność, to są jeszcze inne mankamenty tej widokówkowej rzeczywistości. I dlatego to nie jest dobry film. Główny bohater, grany zresztą świetnie, przez Adama Woronowicza, jest w opinii swojej żony (Kinga Preis) życiowym fajtłapą, nie umiejącym nic załatwić, niczego ekstra kupić. W jej mniemaniu głównie dlatego ich rodzina żyje bardzo skromnie, a w każdym razie dużo skromniej od brata. Swoją drogą mamy tu kontrast aż do karykaturalnej przesady (ach te owoce morza na eleganckich stołach w PRL-u ;-) ). Chyba chodziło o to, żeby było śmiesznie.
Sama żona głównego bohatera jest bardzo aktywną działaczką Solidarności, ze wstrętem odnoszącą się do władzy i wszelkich przejawów oportunizmu, chociaż później... No właśnie, to jak w końcu? Płyniemy z prądem, kombinujemy, czy wręcz przeciwnie - walczymy z godnością, a jednocześnie poniżamy męża, który nie jest kombinatorem? Mnie ten wątek filmu zgrzyta i to bardzo.
Co jeszcze mi nie pasuje? Elżbieta i Tadeusz mieszkają w bloku, ale kiedy okiem kamery oglądamy ich mieszkanie, bardziej przypomina jakieś lokum w przedwojennej kamienicy. Zaskakuje szeroki przedpokój (!) (każdy, kto mieszkał lub mieszka w bloku z lat 70., pamięta jak ciasno jest w tym miejscu, zwłaszcza kiedy powiesi się kilka zimowych kurtek na wieszaku), a także dość przestronny duży pokój, nie przypominający raczej ściśniętego pokoju w bloku. A jest tam i meblościanka, i kanapa, i fotele. Być może to kwestia ujęcia kamery, a jeśli tak, to poważny błąd realizatorski. Ale jeśli nie, to mam podejrzenia, że zarówno w przypadku mieszkania blokowego Elżbiety i Tadeusza, jak i willi ich szwagrostwa zdjęcia kręcono w studiu lub w jednym, tym willowym miejscu. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie. Zmieniano tylko wyposażenie.
Można by się przyczepić jeszcze do paru drobiazgów, takich np. jak sterylnie czyste, prosto ze współczesnego garażu (pardon, z myjni) samochody, Zalew Wiślany, udający Balaton (po co?).
Sama akcja jest sklecona jakby na siłę. Tak, jakby reżyserka usiadła przy zdjęciach i widokówkach z dzieciństwa i postanowiła ulepić z tego historyjkę na zasadzie skojarzeń: maluch – wakacje - Budapeszt – gulasz - przemyt itp. Miało być trochę dowcipnie, trochę nostalgicznie. Wyszła z tego jakaś taka lekka, ale naprawdę mało pomysłowa historia. Ja w każdym razie tego nie kupuję.
3/10

Autor:  karel [ 28 grudnia 2022, 19:23 ]
Tytuł:  Re: "Zupa nic"

Krępak Zwiedziony napisał(a):
Co jeszcze mi nie pasuje? Elżbieta i Tadeusz mieszkają w bloku, ale kiedy okiem kamery oglądamy ich mieszkanie, bardziej przypomina jakieś lokum w przedwojennej kamienicy. Zaskakuje szeroki przedpokój (!) (każdy, kto mieszkał lub mieszka w bloku z lat 70., pamięta jak ciasno jest w tym miejscu, zwłaszcza kiedy powiesi się kilka zimowych kurtek na wieszaku), a także dość przestronny duży pokój, nie przypominający raczej ściśniętego pokoju w bloku. A jest tam i meblościanka, i kanapa, i fotele. Być może to kwestia ujęcia kamery, a jeśli tak, to poważny błąd realizatorski. Ale jeśli nie, to mam podejrzenia, że zarówno w przypadku mieszkania blokowego Elżbiety i Tadeusza, jak i willi ich szwagrostwa zdjęcia kręcono w studiu lub w jednym, tym willowym miejscu. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie. Zmieniano tylko wyposażenie.

Ciekawa obserwacja. Podczas oglądania akurat na to uwagi nie zwróciłem, ale jak sobie teraz przypominam film, to faktycznie masz rację, że coś tu nie gra pod względem tego metrażu mieszkania.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/