Najmro".
Film dla mnie trochę nostalgiczny, bo rozglos wokół kolejnych ucieczek Zdzisława Najmrodzkiego pamietam dobrze ze swoich licealnych lat - i film czesciowo daje mi wycieczkę w tamte czasy
Częściowo. Bo nie jest to film nastawiony na dbałość o realia, to nie jest film w stylu "Skazanego na bluesa" czy (zwłaszcza) "Jesteś Bogiem". To raczej rodzaj złodziejskiej ballady, taka "Ballada o Felku Zdankiewiczu" utrzymana w klimatach bliskich niektórym filmom Tarantino ("Grindhouse") i poetyce Johna Woo. Ja to lubię, wiele osób nie lubi i pewnie im film się za bardzo podobać nie będzie.
Czy to jest historia Najmrodzkiego? To jest opowieść w stylu legend o Robin Hoodzie, upiększająca i koloryzująca postać sławnego polskiego złodzieja. Niech najlepszym przykladem bedzie tytuł filmu - realnie Najmrodzki nosił ksywkę "Saszłyk", poniewaz przepadal za tym smakołykiem, a jego prostota powodowała, ze nie mogl opanowac prawidłowej jego wymowy
w filmie oczywiscie nie ma o tym mowy, bo nie pasuje to do stworzonego obrazu bohatera...
Napisalem "koloryzująca", nieprzypadkowo, bo film jest fotografowany przez barwne filtry; na ekranie jest dużo ciepłych barw, pomarańczy, czerwieni...schyłkowy PRL taki nie był, ale najwyrazniej rezyser chciał w ten sposob podkreślić barwność postaci Saszłyka i oderwać go od prlowskiej szarości. No i zakończenie, też teochę baśniowe, trochę surrealistyczne ale pasujące klimatem do reszty.
Osią akcji filmu jest starcie dwu osobowości - Najmro i scigającego go porucznika Barskiego, granego - bardzo dobrze - przez Roberta Więckiewicza. Barski z Borewiczem ma wspólne tylko trzy litery nazwiska - jest ponurym twardzielem, uczciwym milicjantem, prowadzącym sledztwo bez błyskotliwych wyczynów, za to z mrówczą pracowitością. Obserwujemy powoli rodzącą się, choc starannie skrywaną, wzajemną sympatię bohaterow - i na ekranie wypada to calkiem przekonująco. Pomiędzy Wieckiewiczem a Ogrodnikiem jest dobra chemia, ten duet ogląda się bardzo przyjemnie. Więckiewicz jest też najlepiej ucharakteryzowany - ta fryzurka, ta kurtka z pseudoskóry.... Jakbym ówczesnych gliniarzy widział, rzeczywiście.
Ogrodnik wg mnie ostatnio mial ciut gorszą passę i "Najmro" na szczęscie pokazuje, ze z niej wychodzi. Oddał bardzo ładnie leciutko januszowaty szarm swojego bohatera, mozna uwierzyc w jego podobanie się kobietom, mozna tez uwierzyc w jego wrodzony spryt. Solidna robota.
Ta dwójka aktorow dominuje film, pozostali są nieco w tle i wypadają rozmaicie. Pochwalić można znaną z "Krola" Maszę Wągrocką, jak dwie krople wody podobną tu do Lady Gagi
zganić z kolei Rafała Zawieruchę, ktory trochę za mocno szarżuje i przesadza najpierw z ciapowatością, a potem z bezwzględnością swojej postaci, czyli drobnego milicjanta z dochodzeniówki.
Ze znanych nazwisk jest jeszcze Gierszał, ktory jest w tym filmie jak biblijny Samson - dopoki ma włosy, gra interesująco a jak się robi łysy - jedzie swoimi grepsami ogranymi w "Chyłce" czy "Yumie"
Dorota Kolak jak zwykle solidna, Sandra Drzymalska poprawna, Olga Bołądź....dekoracyjna
ale dzięki niej dowiadujemy się, ze Ogrodnik niezle tańczy
Właśnie, tańczy...o muzyce by warto wspomnieć. Jest taka, jakiej się spodziewałem, czyli trochę hitów z tamtych lat....dużo Maanamu, wiec nie liczcie, ze skrytykuję
ale też Zaucha, Jantar, Sośnicka....
Młodsi widzowie za duzo się o PRLu z tego filmu nie dowiedzą, ale chyba film nie mial takich ambicji, od tego są produkcje typu "Żeby nie było śladów".
Natomiast wydaje się, ze na tym filmie i starsi i młodsi powinni się nieźle bawić - o ile, co zaznaczyłem wczesniej, nie odstręczy ich poetyka zywego montazu ostro pomieszanego ze slow motion i specyficzna kolorystyka.
No i o ile przyjdą do kina, bo na moim seansie procz mnie i corki byly 3 osoby (no, ale pora wczesna...)
Ocena 7/10.