Holt_ napisał(a):
Jest niezle napisana, aczkolwiek dostrzegam w niej swoisty cynizm.
Zbyt dawno to czytałem, by polemizować, ale przecież nie za cynizm obwołano go zdrajcą i antypolakiem?
Pomyślmy sobie, co by napisał uzdolniony, wrażliwy człowiek, który w dzieciństwie szukał ratunku na Podlasiu w okolicach Jedwabnego... Czy mógł to zrozumieć i pojąć jako jedenastolatek? Nie wiem, ale chyba nie, skoro do dzisiaj wielu starych nie potrafi tego pojąć. Mógłby to wyprzeć wszystko z pamięci, jak zrobiła to większość. Albo opisać tamte lęki z pozycji dziecka.
Żyjąc przez lata w sytuacji, gdzie w każdej sekundzie możesz zostać bezkarnie zgładzony, wydany, czy choćby tylko ograbiony, ta sytuacja wydaje się nie pozostawia człowieka bez trwałych zmian w kondycji psychicznej na całe życie. Kosiński jest świetnym tego przykładem i trudno o człowieka bardziej rozjechanego niż on. Jakie ma znaczenie, czy napisał "Malowanego ptaka" dla pieniędzy, sławy, czy czego innego? Tu przecież nie chodzi o JK, ale o chłopca, który wszedł w dziwną bajkę, gdzie wszyscy sprzysięgli się, żeby go zabić...
Kosiński absolutnie nie jest facetem z mojej bajki i trudno stawiać go za przykład komukolwiek. Ale wg jego prozy powstał ocierający się o genialność film z Peterem Sellersem (i jakże profetyczny!).
Absolutnie wyobrażam sobie, że na podstawie "Malowanego ptaka"
mógłby powstać nie gorszy film niż tamten.
Holt_ napisał(a):
Tak niejako dla równowagi - Polański nie epatował az tak bardzo swoimi przezyciami okupacyjnymi. Może po prostu nie musiał.
Ale skąd wiemy co przeżył Kosiński, a co Polański?
Jedni przeżyli Oświęcim "w miarę" spokojnie, inni odbierali sobie po latach życie. Każdy odreagowywał jak umiał.
Rafal Dajbor napisał(a):
natomiast fakt, iż przez lata utrzymywał, że "Malowany ptak" opowiada o jego przeżyciach świadczy o nim, że to kawał hochsztaplera.
Zaraz, zaraz, a gdzie widziałeś, jak "przez lata" to twierdził?
Rafal Dajbor napisał(a):
Zwłaszcza, gdy dodać do tego jeszcze zerżnięte z Dołęgi-Mostowicza "Wystarczy być".
JK "zapożyczył" sobie z Dyzmy jedynie mechanizm, cały środek (łącznie z bohaterem) był diametralnie inny. Brzydkie to, fakt, ale czy podobnych zapożyczeń nie było nigdy w literaturze?