Też mi się wydaje, że jako Polska robimy i robiliśmy bardzo dużo filmów odwołujących się bądź wprost mówiących o historii. Naturalnie, są wciąż - i jest ich całkiem sporo - białe plamy, czyli lidzie i wydarzenia, których polska kinematografia dotąd nie tknęła, ale to temat rzeka, albo nawet morze.
Na poprzednim forum zresztą kiedyś o tym rozmawialiśmy i była to dość ciekawa dyskusja, choć jałowa, bo możemy sobie rozmawiać o tym, jak to fajnie byłoby nakręcić film np. o Kościuszce, a jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że nieprędko ktokolwiek za taki film się zabierze. O ile w ogóle.
Rafal Dajbor napisał(a):
Szkoda, że dzieje Sendlerowej wzięli na warsztat amerykanie (z paroma Polakami w obsadzie), bo to był temat na polski film.
Ja ująłbym to tak: szkoda, że Amerykanie nakręcili o niej tylko niskobudżetowy film telewizyjny, o którym poza Polakami pewnie nikt nie wie. Gdyby bowiem powstało dzieło na miarę "Listy Schindlera" (abstrahuję w tej chwili od wartości artystycznej filmu Spielberga i jego zgodności z prawdą historyczną), to wtedy raczej nie żałowalibyśmy, że ktoś nas wyręczył.