A mnie właśnie przez te kombinacje z kadrami w rekonstrukcjach zaczął przeszkadzać ten szeroki format nawet wtedy, gdy taki był z założenia.
Np. to, o czym mówisz - jest zbliżenie na twarz z obciętym czubkiem głowy i myślę sobie "kurczę, coś tu jest nie tak", szczególnie jak to jest jakaś starsza polska produkcja, bo wówczas nigdy nie wiadomo, czy tak miało być, czy może zostało obcięte przez TVP.
Nie zgodzę się z Twoją tezą: przecież od lat 50. pojawiały się równolegle filmy kinowe w formatach 4:3 i 16:9, twórcy filmu mogli chyba wybrać taki, jaki im odpowiada. Np. Bareja zrobił wczesną "Żonę dla Australijczyka" w szerokim formacie, ale te jego słynne komedie były wszystkie robione w 4:3 (i dziś są kadrowane, co wygląda średnio dobrze), więc to nie był chyba jakiś regres. Jak film był już robiony w 4:3, to tak, żeby kompozycja kadru była jak najlepsza w tym właśnie formacie, a nie z myślą o ewentualnym przyszłym kadrowaniu.
Jeśli chodzi o moje osobiste odczucia, kadrowane Bareje nie wyglądają dobrze - np. w "Poszukiwany, poszukiwana" był taki moment, że ktoś robił coś rękami i było to istotne dla opowiadanego żartu, nie pamiętam dokładnie, o co tam chodziło. W każdym razie dopiero za drugim obejrzeniem załapałem, o co chodzi w tym żarcie, bo w wersji kadrowanej te ręce były obcięte i trzeba było zwrócić uwagę na dolną część kadru. Natomiast np. w "Seksmisji" kadrowanie jakoś bardzo nie przeszkadzało (choć byłem trochę zawiedziony, bo oglądałem ten film w kinie "Iluzjon" i miałem trochę nadzieję, że puszczą oryginalną wersję). Tylko w czołówce nie wyglądało to dobrze, bo tam są takie malunki i one miały poprzycinane głowy, żeby wszystkie napisy się zmieściły. Mogliby zrobić tam tak, jak w filmach Barei, że czołówka jest w oryginalnych proporcjach, szczególnie, że czołówka jest na czarnym tle, więc nieźle by się to komponowało.