Myślałem, że możemy spokojnie pójść już dalej, poza te prztyczki, ale moje błagania widać są niewidzialne...
Rafal Dajbor napisał(a):
Śmiem podejrzewać, iż "popłoch i zdumienie" spowodowało nie tyle postawienie tezy że byli oni patriotami, ile raczej teza, iż ich zbrodnie wynikały z ich patriotyzmu.
I wszystko to wyczytałeś w zdaniu, że "byli zbrodniarzami i patriotami jednocześnie"?
Podałem potem co prawda dziesiątki przykładów, jak to patriotyzm prowadził do zbrodni, ale widać to też niewidzialne się stało...
Patriota gdy mu przyjdzie popełnić jakiś grzech, najpierw skrzętnie chowa patriotyzm w zawiniątko, by go nie skalać, po czym zakłada maskę szowinisty i
lege artis swobodnie morduje. Jest patriotą? Jest. Bo przecież to nie patriotyzm nim powodował, tylko inne złe cechy...
Przyznaję, teoria wzruszająca.
Rafal Dajbor napisał(a):
Jestem zawodowym dziennikarzem i niestety widzę to jak na dłoni.
No, skoro stawiasz TAKI argument, to proszę bardzo, porozmawiajmy o tym.
Pozwól, że w takim razie i ja wypowiem kilka uwag na ten temat w "żołnierskich słowach", szczerość za szczerość. Gotowy?
Jak na zawodowego dziennikarza zagadkowo często piszesz dość niejasno i dziwacznie: a to, że miłość to nie uczucie, a wręcz "bywa często wbrew uczuciom",
a to, że literatura nam nic nie może powiedzieć o codziennym życiu,
a to znowu, że patriotyzm jest zawsze rozumny.
Uwaga, cytat!!!
Cytuj:
Głupi i bezrozumny" patriotyzm nie jest patriotyzmem, tylko przeradza się w szowinizm. Patriotyzm nie bywa ani głupi, ani bezrozumny.
Z tego by chyba wynikało, że szowinizm jest bezrozumny i głupi?
Dmowski był bezrozumny? A co zrobić z Kossak-Szczucką, która pomimo, że była absolutną antysemitką i szowinistką - o dziwo jednocześnie ratowała Żydów w czasie okupacji?
Dalibóg, czemu patriotyzm niby nie mógłby być głupi nie mam pojęcia? Wyglądam za okno i widzę zupełnie co innego...
Dowiedziałem się od ciebie (Ja, nie my, widzisz jakie postępy robię?), że Szekspir nas w życiu oburza, choć na scenie wzrusza, a miłość w sztuce to zazwyczaj patologia...
Absolutnie masz prawo mieć takie poglądy! dziwi jedynie, że pod naporem zaciekawionych i po weryfikacji te poglądy się dziwnie "wyginają". Po prostu piszesz nie do końca jasno i klarownie, stąd i konieczność tych licznych doprecyzowań.
Z pewnością jesteś zawodowym dziennikarzem, ale chyba nie tutaj. Widziałeś poważnego dziennikarza używającego w dyskusji pomówień? Bo ja nie...
Albo powołującego się na wydawnictwa, których nie poda, "bo to oczywiste"? (Że miłość to nie uczucie, wcale nie jest takie oczywiste dla każdego...)
Kpiącego ze źródeł wiedzy rozmówcy bez odniesienia się do ich treści?
Zachwyciła mnie również pewna Twoja oryginalna metoda argumentacji w dyskusji. Podaję myśl pisarza i myśliciela (Józefa Hena), świadka epoki - Ty ją zbywasz miażdżącym: ja, to ja, on to on, więc nie muszę się z nim zgadzać. Na podobnej zasadzie mógłbym się "nie zgodzić" na
ensteinowskie E=mc2, bo Eisnstein, to Eisnstein, a ja to ja i wg mnie E=mc3. Wiarygodność i zasadność taka sama...
Pozwolisz zatem, że będę ciebie nadal lubił i cenił, ale wyłącznie jako niezawodowca i amatora...
Jakim i ja tu jestem.
Rafal Dajbor napisał(a):
Pamiętaj też, że nie każdy kto zwraca Ci uwagę, że coś jest lekko nie tak z Twoim sposobem dyskutowania, uważa, że jesteś ogólnie i całkowicie do niczego i powinieneś zniknąć z forum.
Zupełnie niepotrzebnie pewne uwagi odbierasz jako ataki personalne.
Manipulowanie to jest "lekko nie tak"? Bądźże chłopie konsekwentny...
Czyli jak piszesz, że "nadaję się na pomagiera jąkały" to nie jest to atak personalny, tylko merytoryczny? Bo nie nadążam...?
Rafal Dajbor napisał(a):
Stwierdzenia, że wpychasz w dyskusje za dużo linków, że podpierasz się moim zdaniem kulawą merytorycznie wikipedią, albo, że coś, co robisz to "typowo michnikowska metoda dyskutowania" to nie są ataki personalne.
Tak konkretnie: pierwsze to zarzut niemerytoryczny, to drugie nieprawda, a trzecie to fantazja.
Zarzucanie na internetowym forum, że ktoś daje "za dużo" linków jest dość interesujące. Czy daję ich za każdym razem sto, a może pięćdziesiąt? Ile to jest właściwie to "za dużo"? A może jak na zawodowego dziennikarza wypadałoby krytykować ew. treść, a nie źródło pochodzenia? Rozumiem zawód, gdy treść linków nie jest wygodna, ale żeby aż tak?
Wikipedia jest źródłem wiedzy nieodbiegającym zbytnio wiarygodnością od Encyklopedii Britannica, co udowodnili naukowcy, a jednocześnie przewyższającą ją o lata świetlne, jeżeli chodzi o objętość i możliwość korygowania błędów oraz łatwą dostępność. Ostatnia EB miała 65 00 artykułów, Wikipedia ma ich ok. 4 milionów.
UWAGA!!! Baczność!!! Będą dwa linki.
https://www.cnet.com/news/study-wikiped ... ritannica/http://mashable.com/2012/03/16/encyclop ... AAylvUVmqdNie za dużo?
Strasznie dziękuję, że nie skrzyczałeś mnie za inne źródła: książki historyczne, pamiętniki, eseje, literaturę piękną, które u mnie występują także...
Gdyby nie ta Wikipedia i Gazeta Wyborcza, to byłbym nawet spoko gość...
Zadziwiające, że do obu sam pisujesz. Jest na sali psychoanalityk?
"Michnikowska metoda dyskutowania" jest Twoim autorskim określeniem lub zapożyczonym od innych "zawodowców". Czyżbyś miał tupet lustrować i niejako stawać ponad pewnym bohaterskim opozycjonistą i chyba najbardziej na świecie utytułowanym polskim dziennikarzem? Kilka jego książek stoi w mojej bibliotece, coś jest z nimi nie tak? Niektóre to kanon eseistyki historycznej i politycznej. On je pisał typową, czy nietypową michnikowską metodą, bo teraz nie wiem? Jedna z książek to
dyskusja AM z J. Tischnerem, czyżby była stekiem typowych manipulacji?
Rafal Dajbor napisał(a):
Miłość czy przyjaźń może stać się źródłem cierpienia i pożogi co nie sprawia, że są one czymś złym i nie czyni ich samymi w sobie niczym podejrzanym. C.B.D.U. Chojrak.
Ależ oczywiście, że może! Nie musiałeś udowadniać czegoś, co nie było nigdy sporne...
Czy jednak źródło cierpienia i pożogi nie jest niczym podejrzanym, to jest to tylko Twoje mniemanie... Miłość do człowieka, a miłość do czegoś nieosobowego, często niematerialnego (ojczyzny, narodu, idei) nie jest tożsama, jak i jej owoce bywają skrajnie inne.
Ta pierwsza jest stosunkowo bezpieczna, ofiary tej drugiej są niepoliczalne. Jak widzisz mechanizm podobny, skutki diametralnie inne.
Czy po tej wymianie uprzejmości możemy już przejść do filmu?