No dobra, to teraz ja... Z premedytacją nie czytałem tego wątku wcześniej (ani tym bardziej nie komentowałem). Półtorej godziny temu wyszedłem ze szczecińskiego (a jakże!) kina Pionier, podobno najstarszego kina na świecie, w którym jako mieszkaniec Szczecina (już widzę ten półuśmiech karela) byłem po raz pierwszy w życiu. Więc tak na gorąco, choć już trochę ochłonąłem, Rafale... ;) Nigdy nie byłem fanem twórczości Smarzowskiego, choć też przyznam, że za bardzo się nie starałem. Obejrzałem, a raczej przemęczyłem "Wesele" i próbowałem zacząć "Dom zły". Bez powodzenia. Na "Kler" postanowiłem wybrać się z kilka powodów. Przede wszystkim tematyka, dobry zwiastun i chęć zobaczenia wreszcie Janusza Gajosa w nowej roli. A zagranie przez niego roli wysokiego dostojnika kościelnego, która nie będzie postacią pozytywną, ze względu na mój mocno zaangażowany antyklerykalizm była bardzo kusząca. Próbowałem nie przyjmować do świadomości udział, i to zapewne, ze względu na plakaty, w jednej z głównych ról aktora, którego nie trawię, czyli Arkadiusza Jakubika. Ta moja "miłość" do niego trwa od czasów "13 posterunku" i utrwaliło się w "Codziennej...". Filmy kinowe z nim zaś raczej omijałem. "Kler" nie spadł poniżej moich oczekiwań (co jest ewidentnym plusem) ale też ich nie przebił. Wydaje mi się, że temat jednak nie zbyt wykorzystany. Początkowe kadry filmu pozwoliły mi myśleć, że przez pryzmat trzech bohaterów będziemy mieli różne postawy widoczne dla antyklerykalistów - pedofilię, alkoholizm (ewent. związek z kobietą) i korupcję. Niestety, motyw pedofilii zaczął wkrótce dominować zabierając pozostałe tworzywa do zrobienia dobrego materiału. Wydaje się też, że Smarzowski miał problem w jakiej konwencji chciał zrobić ten film - oscyluje nam od prowadzenia komedii (sam wielokrotnie zaśmiałem się, ale głównie na scenach z Prosiaczkiem) do nadmiernego patosu (powtarzanie i wyolbrzymianie znaczenia scen z wypowiedziami osób gwałconych). Choć sam jestem wielkim przeciwnikiem wszelkich "ugrupowań" narodowościowych i potępiam ich popieranie przez kościół, wydaje się, że sceny z ONR-em były tu wprowadzone jakby na siłę. Dalej - oczywiście skoro mówimy o kościele, musiał się pojawić się też wątek homoseksualny. Braciszkowie zdobyli sympatię, ale mam wrażenie, że ich relacje podane były za bardzo na tacy, za dużo w nich było czytelności. Ale ok, jestem w stanie taki model ukazania pary gejowskiej nawet uznać. Tyle, że w ostatniej scenie było kilkusekundowe ujęcie splatających ze sobą ręce zakonnic. Czyli takie mrugnięcie do widza, że u nas to żyją ze sobą nie tylko chłopcy, ale i dziewczynki. Jak wszędzie, panie reżyserze. Więc niepotrzebne. Właśnie, ostatnia scena - za dużo w niej patosu. Myślę, że gdyby nie akt samospalenia, ale przy zakłamanych słowach Gajosa, Jakubik rozejrzałby się po wszystkich zgromadzonych i wzruszając ramionami, odszedł, zakończenie byłoby o wiele mocniejsze. Nie mówiąc o TRAGICZNEJ choreografii tłumu podczas sceny palenia. Dobrze, że ta żywa pochodnia nie skonała pod nogami arcybiskupa bo... No cóż, finał, zepsułby cały obraz. Dalej - przez rozprzestrzenienie się wątku pedofilii na dwóch z głównych bohaterów, trzeci z nich jakby tracił sens istnienia w filmie. Skoro mamy trzy prowadzące postacie, to albo każda z nich reprezentuje inne środowisko, inny wątek, inną historię albo wszystkie trzy w pewnym momencie się zazębiają. Tutaj to nie nastąpiło, przez co wątek Więckiewicza jakby został zepchany na dalszy, wręcz nieistotny plan. Wszystko to są oczywiście pewne niuanse, które wskazuję jako na aspekty filmu (artystyczne bądź techniczne) które mi się nie spodobały. Co nie znaczy, by film mi się nie spodobał. Owszem, podobał jak najbardziej. Oczywiście rozumiem, że samospalenie się księdza jest wynikiem tego, że kiedyś został uratowany z pożaru przez księdza, niegdyś przyjaciela, którego winy obciążyły go wielodniowym cierpiętnictwem. Także zauważyłem (chociaż post factum), że już w pierwszych scenach filmu reżyser delikatnie zasugerował, kto jest tym pedofilem. Na plus jest także, że w nadmiarze postaci i sytuacji pokazujących jak obłudny, skorumpowany i zepsuty jest kler, reżyser znalazł czas i miejsce na pokazanie innego rodzaju księży, tego z posłannictwem. Choć tylko w jednej postaci, ale zawsze. Rewelacyjna jest również muzyka Mikołaja Trzaski. Za największy minus uważam zdominowanie filmu tematem pedofilii choć nie twierdzę, że wątek jest źle przedstawiony. Ale myślę, że w sferze kleru jest dużo więcej problemów, które należałoby poruszyć, na równi z tym, który zawładnął obrazem. Aktorstwo. No cóż, bezaprzeczalnie numerem jeden jest Janusz Gajos. Tyle, że zagrał co miał do zagrania. Zrobił to świetnie. Nawet zbyt dominujące scenariuszowe przekleństwa modelował głosem na zasadzie emocji, nie przerywnika, więc specjalnie to nie doskwiera. Miał kilka fantastycznych scen, ze szczególnym uwzględnieniem pierwszej sceny, układaniem listy gości oraz biegiem w błocie. Zaraz za nim plasuje się dla mnie Jacek Braciak, który sugestywnie odtworzył postać od początku odrażającą (czemu, skoro większość o nim dowiadujemy się dopiero na końcu?). Nawet płacz na wspomnienia w pustej sali z dziecięcymi łóżkami nie potrafi wzbudzić w widzu dlań współczucia. Przeciwnie - Arkadiusz Jakubik. W momencie ujawnienia afery pedofilskiej, widz powinien (i raczej jest) być przeciwko niemu. A jednak w każdym jego geście, minie, słowie jest coś takiego, że trudno się z nim nie identyfikować. Przy okazji - Jakubik odrobinę przekonał mnie do siebie. Jeśli tylko, na zasadzie amnezji chyba, będę potrafił zapomnieć o jego "roli" z "13 posterunku" to jestem w stanie nawet go polubić. Niestety, ostatni z aktorów odtwarzających główną postać - Więckiewicz wciąż gra Więckiewiczem. Może to kwestia zminimalizowania ważności jego wątku, ale choć dobrze napisany i z dużo lepszą od siebie partnerką nie porywa mnie jak poprzednio wymienieni. Z dalszych ról miło było zobaczyć Katarzynę Herman, Iwonę Bielską, Wojciecha Duryasza i Henryka Talara w soczystych, dobrze zagranych epizodach.
Ogólnie - 6/10, ale przede wszystkim dlatego, że pewnie podświadomie spodziewałem się po "Klerze" znacznie więcej.
_________________ "O, niech mnie diabli obedrą ze skóry"
Ostatnio edytowano 3 listopada 2018, 19:20 przez Brunner, łącznie edytowano 1 raz
|