Adamski broni przyznanej dotacji dla Smarzowskiego. Oczywiście zaglądając do komentarzy od razu widać, że czytelnicy portalu nie podzielają jego zdania. Ba, nawet gdyby film podobał się samemu Papierzowi, to i tak nie zmienili by swojej opinii.
Cytuj:
Ostrożnie z nawoływaniem, by nie dotować wrogich nam filmów
Przypominam ten truzim, bo pojawił się zarzuty, że „Kler” Wojciecha Smarzowskiego jest finansowany ze środków publicznych. Recenzję nowego filmu (oklaskiwanego dwa lata temu przez prawicę) twórcy „Wołynia” opublikuję na tym portalu w przyszłym tygodniu, więc teraz nie oceniam samego filmu. Po zwiastunie widać, że będzie to wściekle antyklerykalny obraz, który bez wątpienia zdejmie z reżysera całą sympatię polskiej prawicy, jaką sobie zaskarbił „Wołyniem”. Cóż, Smarzowski zawsze taki był. Szedł własną ścieżką i nie ukrywał swoich antyklerykalnych poglądów. Wystarczy obejrzeć „Wesele”, „Pod Mocnym Aniołem” i „Księdza” by się o tym przekonać.
W kontekście toczącej się już teraz dyskusji nasuwa się pytanie czy „Kler” powinien czy nie powinien być wsparty środkami publicznymi ze względu na swoje przesłanie. Ja nie mam wątpliwości, że jeżeli artystycznie jest to spełniony scenariusz ( twórca religijnych filmów Krzysztof Zanussi zapewnia, że tak jest), to takie dofinansowanie mu się należy. Smarzowskiego można nie lubić i nie cenić jego sposobu kręcenia filmów. Nie można mu jednak odmówić warsztatu i umiejętności opowiadania historii. To po prostu dobry reżyser, który nigdy jeszcze nie miał artystycznej wtopy, jak wielu polskich znanych filmowców.
Prawica protestowała, że dofinansowania państwowego nie dostał „Smoleńsk” uznanego reżysera, jakim był Antoni Krauze. Ubolewano, że filmy o Wyklętych borykają się z trudnościami finansowymi. Mimo tego, że oba tematy były ważne dla co najmniej połowy Polaków, to nie mogły liczyć na wsparcie publicznych środków. Czy tak samo chcemy traktować obrazy wrogie nam ideologicznie? Na tym ma polegać jakościowa zmiana w polskim kinie? Ja odrzucam takie myślenie.
Pomysły, by nie przyznawać filmom uderzających w naszą wrażliwość ideologiczną publicznych pieniędzy jest też krótkowzroczne. Kiedyś prawica w Polsce straci wpływ na kulturalne instytucje wspierające kinematografię. Czy wtedy będzie miała moralne prawo ubolewać, że film uderzający w środowiska feministyczne, gejowskie albo lewicowe nie dostał dofinansowania z powodów ideologicznych? „Oni i tak nam nie dadzą naiwniaku!”- krzyknie ktoś.
Jeżeli prawica będzie sprawiedliwie rozdzielała środki, to trudniej im będzie stać się potem „bad guys”. Ja jestem też śmiertelnym wrogiem poprawności politycznej. Również tej po prawej stronie. Kino powinno łamać tabu i ranić. Wzbudzać żywe debaty i kłótnie. Zarówno na lewicy jak i na prawicy. Antyklerykalny „Kler” wzbudzi debatę większą niż uwielbiony na prawicy „Wołyń”. Kłóćmy się. Glanujmy film Smarzowskiego jeżeli trzeba. Wyżywajmy się na nim i debatujmy z jego żarliwymi obrońcami. To tylko nas ubogaci. Piszę to jako dyplomowany teolog i walczący piórem katol.
https://wpolityce.pl/kultura/412204-ostroznie-z-nawolywaniem-by-nie-dotowac-wrogich-nam-filmow