valdi napisał(a):
Okoliczności czasami kształtują człowieka, może nie tak jakby na to sobie zasłużył?
Z pewnością.
valdi napisał(a):
A zresztą człowiek ograniczony umysłowo po prostu nie zaszedł by tak wysoko.
A tutaj, to już trzeba uważać. Film "Wystarczy być" sugeruje co innego.
A i życie polityczne tu i tam, jakby co innego ukazywało... Ale o tym sza, bo admin powiesi.
Dołęga-Mostowicz postanowił uderzyć w ludzi władzy, ale i w jej mechanizmy. Gdyby posłużył się jakimś Dyzmą-geniuszem, cóż to by był za atak? A z drugiej strony, gdyby Dyzma był mentalnie upośledzony, to taki atak miałby posmak zmyślonej bajki. Autor, by utrzymać się w literaturze faktu (a nie Sci-Fi) MUSIAŁ użyć kogoś absolutnie zwyczajnego i przeciętnego. Lekki cwaniaczek, ale przecież nie bandyta. Biedak, ale z pewnymi ambicjami. Bezrobotny, ale szukający legalnej pracy (a nie łatwej gotówki). Pisarz pokazuje go na starcie jako całkiem porządnego faceta:
Cytuj:
Tramwaj ruszył i jeden ześliznął się po stopniu, i spadł na jezdnię. Kandydat na fordansera podniósł białą kopertę i począł nią machać za odjeżdżającym tramwajem. Chłopak wszakże tak był zajęty zbieraniem pozostałych listów, że tego nie zauważył.
Znaczy szanuje cudzą własność i odruchowo chce oddać zgubę!
Ja już to pisałem, Dyzma jest beneficjentem szczególnego uśmiechu losu,
ale też jego ofiarą. Skomplikowany gambit w jaki wpada, wykoleja go. Staje się butny, mściwy, pazerny i zdolny nawet do najgorszego (Boczek). Władza, pieniądze, pozycja - degradują. To także wynika z tej książki. Gdyby bohater był wykolejeńcem, czy niezborny umysłowo, wtedy byłaby to jedynie łatwizna, a nie kąśliwy atak na mechanizmy władzy! Ta władza pobiła pisarza całkiem serio i całkiem serio wypada traktować jego rewanż w postaci tej książki. To nie jest zgrywa, czy burleskowa komedia.
Serial zmienia wektory, zresztą nikt już nie pamięta tamtych realiów, wypaczeń, czy wynaturzeń sanacji. Widzimy to samo (co napisał autor), ale rozumiemy już co innego.
Holt, 5:1 - co Ty na to?