Film inspirowany głośnym przed laty napadem na bank, podczas którego napastnicy z zimną krwią zamordowali kilka pracownic oraz ochroniarza. Wcześniej do tematu podszedł Leszek Wosiewicz w "Rozdroże Cafe", ale to było innego rodzaju kino. Michał Gazda, znany choćby z nowej wersji "Zanchora", nakręcił solidny kryminalny thriller. Główny bohater to były ubek (dobrze zagrany przez Olafa Lubaszenkę), więc oczywiście pojawiły się głosy, że to takie współczesne "Psy". To jednak opinie na wyrost, bo "Napad" poziomem filmowi Pasikowskiego nie dorównuje, choć jakiś dialog z nim prowadzi - jest nawet scena, w której Lubaszenko patrzy na plakat "Psów" w wypożyczalni wideo.
. Wątpię też, by w przyszłości zyskał miano dzieła kultowego. To prostu nie ten poziom i chyba też zupełnie inne ambicje twórcy. Kawałek przyzwoitego kryminału, ale nic ponad to. Akcja poprowadzona jest interesująco, nie mniej ciekawa jest postać głównego bohatera, dobrze brzmią dialogi. Trochę jednak za dużo tu wszystkiego, a fabuła została niepotrzebnie podkręcona w amerykańskim stylu. Prawdziwy napad jest tu w sumie tylko punktem wyjścia dla sensacyjnej i niezbyt wiarygodnej historii.
6/10