"Sala Samobójców 2: Hejter".
Jan Komasa staje się powoli czołową reżyserska postacią naszej kinematografii. Pierwsza "Sala" jeszcze trochę kulała, ale potem przyszło "Miasto 44", film nieopisanie kontrowersyjny, wsadzający kij w mrowisko swoją postmodernistyczna formą i niewystarczajaco patryjotyczną treścią dla co poniektórych - film, który podzielil publiczność na zwolenników i worgow ale w zasadzie nikogo nie zostawił obojętnym.
Następnie "Boże Ciało" otrzymało nominację do Oskara, a teraz na ekranach kin kolejna produkcja....
Tytuł jest cokolwiek mylący, a na pewno dwuznaczny. Hejter... Główny bohater przez znaczna część filmu jest przede wszystkim niebywałe cynicznym manipulatorem. A hejtem instrumentalnie się posługuje. Ale kilka scen daje nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z polską odpowiedzią na "Jokera" czy "Parasite" - czyli kolejny film ostrzegający przed patrzeniem z góry na całe grupy ludzi przez tzw elity w tej czy innej postaci. Bo potrafią one zareagować nienawiścią w czystej postaci...
Tak, film ma troje bohaterów. Manipulację, pogardę i nienawiść. Manipulację widać najbardziej, jest ona najbardziej widoczna. Film powoduje, że zaczynamy kompletnie innym okiem patrzeć na FB czy Twittera - jako świat pełen ferm trolli, lepiej lub gorzej opłacanych. Clou programu mieści się w tym, żeby znaleźć jakiś dobry motyw przewodni czy to gnojenia, czy to lansowania - w filmie jest bardzo ładnie pokazane dzięki postaci granej przez Julię Wieniawę... No, może granej to duże słowo ☺️
Pogarda...drazliwy wątek, ale świetnie w filmie napisany, może najlepiej. Akcja dzieje się w Warszawie, takiej Warszawie z piosenek Taco Hemingwaya, Warszawie imprez klubów dla bogatych, wernisaży dla snobów, Warszawy w czasie kampanii do wyborów samorządowych. Jacek Koman i Danuta Stenka w sposób delikatnie przerysowany ale z wyczuciem grają takich właśnie "elitarnych" - ubolewających nad dola uchodźców i nietolerancja od święta, zartyjacych lekceważąco że służącej Ukrainki na co dzień.
Jest tu jedna postać, która jednak się od reszty różni. To polityk Rudnicki, którego gra Maciej Stuhr. Taki trochę Biedroń, trochę Trzaskowski...a przede wszystkim chyba polityk idealny w wizji reżysera, choć dużo o jego programie w sumie się nie dowiadujemy. Ale w interpretacji Stuhra to jest taka jutrzenka nadziei....
I wreszcie nienawiść. Tytułowy Hejter, czyli po prostu Tomek, przybysz z prowincji, ale nawet nie słoik, bo nie jeździ do rodziny po żarcie - bo jej nie ma. Chce mieć, marzy o zbliżeniu się do dawnych letników, odwiedzajaych kiedyś jego dom, zakochany jest po uszy w ich corce...Chce robić karierę, ma ambicje, jest sprytny, ale popełnia plagiat na studiach prawniczych i zostaje z nich usunięty....
A jednocześnie przekonuje się, że owe "wujostwo" traktuje go w najlepszym razie protekcjonalnie, a dziewczyna trochę lekceważy...
Summa summarum rodzi się nienawiść, a te najlepiej realizować w fermie trolli, prowadzonej przez panią Santorską z pierwszej SS, ponownie grana przez znakomita Agatę Kuleszę.
Dalszej fabuły nie ma co zdradzać, jest napisana w miarę zgrabnie, może z pewnymi naciągnięciami i uproszczeniami, ale do tolerowania...
Przejdźmy do najważniejszego:
Panie i panowie - Maciej Musiałowski!
Odtwórca głównej roli, do tej pory praktycznie nieznany, zagrał rolę w średnio udanym filmie "Czuwaj", miałem jeszcze szczęście zobaczyć go ponadto w teatralnym "Stowarzyszeniu Umarlych Poetów" (gdzie też był swietny).
Ale u Komasy dopiero pokazuje co umie! Fantastycznie zagrana rola, rozedrgana twarz, przemienne emocje, granie często wyłącznie zmiana wyrazu oczu...
Zdolna bestia!
po Bieleni mamy kolejna twarz odkrywana przez Komasę dla polskiego kina.
Co jeszcze można dodać? Narracja dość linearna, ale z takimi fajnymi '' nakladkami" montażowymi; w roli córki Vanessa Aleksander znana z roli prostytutki w "Belle Epoque" , do której urody i kociego wdzięku mam nieskrywana słabość. Skoro już o ładnych aktorkach, to warto zapisać nazwisko Wiktoria Filus...Podobnie jak w pierwszej części jest element wirtualny - ważny dla fabuły, ale nie aż tak chyba jak w "jedynce". Sceny Musiałowskiego z Kuleszą ozdobilyby każdy film. Znakomita i odważna pewna scena z udziałem Macieja Stuhra.
Film, który zostaje w pamięci. Film mocny, nawet okrutny miekscami. Film, który przejdzie do historii z racji tego, co zdarzyło się miesiąc po zakończeniu jego krecenia.
Film naprawdę bardzo dobry, dziś w kinie praktycznie pełna sala.
9/10.