Muszę przyznać, że spektakl był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Po koszmarnym "Bezkrólewiu" Jerzy Machowski zrobił przedstawienie, które naprawdę da się obejrzeć. Dobra, minimalistyczna scenografia umiejętnie wytwarza klimat zagrożenia i lekką aurę niesamowitości, której dopełnia nastrojowa muzyka Ignacego Zalewskiego. Zwraca też uwagę pomysłowo zrealizowana scena bitwy. Karol Pocheć w roli tytułowej jest drewniany i dla mnie absolutnie nieprzekonujący, ale rekompensuje to drugi plan z Markiem Barbasiewiczem i Alicją Karluk na czele. Do Złotej Setki Teatru TV "Konrad Wallenrod" zapewne nie wejdzie, ale na tle ostatnich nieudanych spektakli prezentuje się przyzwoicie.
_________________ My żyjemy!
|