Po tym, jak obejrzałem spektakl, w mojej głowie pojawiło się jedno zasadnicze pytanie: "po co?" Po co bowiem adaptować tekst Janusza Głowackiego, jeśli na siłę się go uwspółcześnia (reżyser Michał Szcześniak oraz Robert Urbański sporo pozmieniali w oryginale), a i tak wydaje się on boleśnie anachroniczny i zupełnie niepasujący do dzisiejszych czasów. Podobni tematycznie "Emigranci" Mrożka to sztuka jednak ponadczasowa, "Polowanie..." - zwłaszcza w tej nowej, onirycznej i dusznej interpretacji - nie robi żadnego wrażenia i nie mówi nic nowego o kwestii emigracji i poczuciu wyobcowania czy straconych szansach oraz relacjach międzyludzkich. Nieudany i zupełnie niepotrzebny spektakl. To, co było w nim dobre, to scenografia i rola Wiktorii Gorodeckiej.
_________________ My żyjemy!
|