Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

,,Czarne chmury"
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=14&t=666
Strona 1 z 2

Autor:  Sebastian999 [ 26 grudnia 2018, 23:30 ]
Tytuł:  ,,Czarne chmury"

,,Za mną" - pierwsze słowa wypowiedziane w serialu przez Krzysztofa Dowgirda, twórcy wzięli sobie do serca, bo pogoń za niesfornym, zbuntowanym pułkownikiem trwa właściwie przez cały serial. W pięciu pierwszych odcinkach rozgrywających się w malowniczych plenerach, rajtarzy pod dowództwem kapitana Knothe z rozkazu Ericka von Hollsteina i dragoni pod rotmistrzem Zarembą gonią lasami dwójkę uciekinierów. Mimo, iż oglądałem to wielokrotnie, to za każdym razem prawie tak samo przeżywam pościg i martwię o tych dwóch uciekających brodaczy, bo nie sposób nie wspomieć w tym miejscu o drugim głównym bohaterze, niezwykle skutecznym w działaniu, wachmistrzu Kacprze Pilchu. Później do bezpośredniej akcji wkracza zapiekły z nienawiści von Hollstein, (co za rola Zakrzeńskiego) który aż się gotuje na myśl o Dowgirdzie, elegancki i przebiegły, specjalista od maksym, margrabia von Ansbach do którego jeszcze powrócę i arcy szwrarccharakter polskiej kinematografii, szpieg-oberżysta w kreacji Jerzego Nowaka. Przerażająca to postać, scena jak prosi o litość, by za chwilę zadusić wynajętego zbira, brrr. Von Hollstein ginie w końcu z rąk samego Dowgirda w pojedynku na szpady, bo w końcu jak to kiedyś przy innej okazji określił Holt, ''Czarne chmury" to wypisz, wymaluj klasyczny przedstawiciel gatunku spod znaku płaszcza i szpady. Choć konkretnie tutaj w większości pojedynków, których sporo mamy w serialu, za oręż służy szabla. Również drugi z symboli bierze czynny udział w tej historii. Płaszcz jest wykorzystany w pojedynku, kiedy rotmistrz rzuca nim w pułkownika na koniec pierwszego odcinka. Jest także dowodem intrygi namiestnika Tu również mamy cięcie i napisy końcowe na rzuconym w twarz namiestnika, płaszczu. Swoją drogą, pomysł na zakończenia odcinków w newralgicznym momencie, w tych pierwszych wręcz w samym środku dynamicznej akcji to było coś nowego, jak mi się zdaje.
Ta scena, jaki wiele innych, zasępiony Sobieski spacerujący po krużgankach Wawelu, nerwowy tik von Hollsteina, gdy nie wydano mu więźnia, Magda idąca przez las na przeciw Kacpra przy dźwięku oboju, czy kawał żelastwa lecący w pierś pułkownika...nie, nie mam chyba odpowiedniego dystansu do ''Czarnych chmur" , bo wielokrotnie oglądany głęboko siedzi w głowie. Należy też do tej grupy filmów, dla których z moimi znajomymi ukuliśmy termin "bezpieczne". To znaczy, mają pewnego rodzaju działanie terapeutyczne, odstresowują, bo oglądając je człowiek wraca jakby do kokonu młodości, pewnej beztroski, okresu kiedy nie musieliśmy podejmować decyzji, a świat był prostszy. Dlatego nie specjalnie potrafię być krytycznym w stosunku do serialu Andrzeja Konica. Wad za bardzo nie dostrzegam :), a zapewne zbytnio się nad nim rozczulam, może to ta piękna muzyka Waldemara Kazaneckiego, nie wiem...
Niemniej rola Edmunda Fettinga to najprawdziwsza perełka i na tego typu opinie natrafiam wielokrotnie. Jego margrabia należy do tej grupy postaci, które mimo iż stoją po złej stronie, budzą nasz podziw, a nawet pewną sympatię. Szkoda tylko, że w ostatnich odcinkach twórcy trochę psują wizerunek von Ansbacha. W jednej z ostatnich scen dosyć tchórzliwie i mało honorowo tłumaczy się Dowgirdowi ze swoich postępków. Przywołuje tę scenę Piotr.K. Piotrowski w swojej książce o serialach, tłumacząc to względami propagandowymi. Wcześniej z kolei w elektorskiej placówce oznajmia Dowgirdowi, co, a właściwie kto jest celem. I wtedy na jego twarzy pojawia się mściwość i okrucieństwo, nie pasujące do tego co mogliśmy wcześniej sądzić o dżentelmeńskim, choć pragmatycznym margrabiemu. Tak czy inaczej wspaniała to rola tego aktora, zresztą bardzo dobre aktorstwo to właściwie standard w większości produkcji z tamtych lat. Anna Seniuk, tutaj jako szlachcianka Domaradzka, Leonard Pietraszak i Ryszard Pietruski spotkają się razem za trzy lat na planie ''40-latka'', a właściwie nawet wcześniej bo Pietruski przed rolą dyr. Powroźnego, będzie miał małą rólkę mechanika samochodowego w szóstym odcinku, który jest z 1974 roku. Dodać do tego jeszcze Saturnina Żurawskiego i robi się wesoło... ale mnie nurtuje inna sprawa dotycząca filmografii aktorów wyszczególnionych w ''Czarnych chmurach", a mianowicie, jak powszechnie wiadomo i o czym również jest w tekście dotyczącym serialu pana Piotra K. Piotrowskiego, pojawiają się tam przez chwilę Krystyna Janda i Bogusław Linda, co nawet jest swego rodzaju anegdotą w przypadku tego ostatniego.
O ile z Jandą sprawa jest prosta, ze tak się wyrażę, bo jej nazwisko jest podane w obsadzie konkretnego odcinka i jak się trochę bardziej przyjrzymy, to możemy dostrzec młodziutką wtedy aktorkę tańczącą na wiejskim weselu, to w przypadku Lindy już tak prosto nie ma, to znaczy nie jest on wymieniony w obsadzie żadnego odcinka, choć w swojej filmografii ma zaznaczoną rolę w serialu jako halabardnik, ale bez numeru odcinka. Przyznam, że przy ostatnim seansie wypatrywałem pana Lindy, ale jakoś nie udało mi się go dostrzec. Może ktoś z forumowiczów wie w którym momencie szukać aktora ? Chyba, że brał udział w zdjęciach, ale fragmenty w których się pojawia nie weszły ostatecznie do filmu, tylko wtedy nie było by chyba podstaw do tego umieszczać tę pozycję w jego filmografii. Istnieje jeszcze trzecia możliwość, że faktycznie jest którymś z halabardników, ale po prostu nie widać twarzy, a samą posturę. Żeby było ciekawiej, to prawie na 100% mamy w serialu Andrzeja Pieczyńskiego ( gra bodajże jednego z powożących karocę ''cioteczki'' Agaty Tarłowskiej ) i z kolei w jego filmografii nie ma żadnego śladu tej roli. Jakie jest wasze zdanie na ten temat i w ogóle serialu, choć chyba jakiś czas temu w innym temacie już nawiązała się jakaś mini dyskusja dotycząca '' Czarnych chmur".

Autor:  Rafal Dajbor [ 26 grudnia 2018, 23:49 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

To ja dorzucę coś od siebie, bo bardzo lubię ten serial. :-)

Jestem niemal pewien, że względy propagandowe miały znaczenie w zakończeniu roli Fettinga. Moim zdaniem są dwie sceny, które właśnie propagandowo i zbyt nachalnie próbują połączyć "tamtych" Niemców z hitlerowcami. Pierwsza - palenie wioski w rytm muzyki tak wystylizowanej na hitlerowskie marsze, że aż scena robi się niechcący śmieszna. Druga to właśnie monolog Fettinga, dość nieudolnie napisany tak, by wywoływać skojarzenia z tłumaczeniami zbrodniarzy na procesie norymberskim. Na szczęście Fetting był na tyle świetnym aktorem, by wydobyć z tego prawdę.

Jerzy Gruza opowiadał mi kiedyś, że doktor Stelmach wcale nie miał nosić brody, a wręcz przeciwnie. Ale Pietraszak oznajmił, że ma już umowę z "Czarnymi chmurami", jest właśnie w środku zdjęć i nie ma opcji zgolenia. Gruza mówił, że na początku był wściekły, a potem.... A potem po prostu do naszej świadomości doktor Stelmach przeszedł jako postać brodata i tak już zostało. :-)

Lindę pytałem kiedyś o tę rolę, pod koniec lat 90., gdy otwierał niedaleko mnie wypożyczalnię video i dvd (były kiedyś takie placówki ;-)). Powiedziałem mu, że nie mogę go tam znaleźć, a on się roześmiał i odpowiedział, że też się tam nie może znaleźć.

W tym samym czasie, co "Czarne chmury" kręcony był "Potop". Była pogłoska, że kierownicy produkcji pilnują, by się nikt w obsadzie nie zdublował, bo jak się pokryją terminy aktorów przy tak wielkich superprodukcjach no to będą kłopoty. Jeśli to prawda, to Anna Seniuk, Olgierd Jacewicz, Jerzy Przybylski, Stefan Szmidt, Bolesław Płotnicki, Zygmunt Kęstowicz, Kazimierz Opaliński i Mieczysław Voit pokazują, że aktorzy okazali się jednak sprytniejsi od kierowników produkcji. :icon_evil:

Autor:  Sebastian999 [ 26 grudnia 2018, 23:59 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Rafal Dajbor napisał(a):
Pierwsza - palenie wioski w rytm muzyki tak wystylizowanej na hitlerowskie marsze, że aż scena robi się niechcący śmieszna.

Tak, zabawnie to wyszło :-D Też zwróciłem na to uwagę i nawet chyba pisałem o tej scence przy innej okazji

Ciekawostka z tym doktorem Stelmachem, bo nie wyobrażam go sobie bez zarostu :-D

Autor:  karel [ 5 stycznia 2019, 10:11 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Ja ten serial lubiłem jako dziecko. Potem, z upływem lat, wydawał mi się coraz bardziej infantylny, komiksowy. Owszem - Pietraszak, Fetting, plejada aktorów w innych rolach, fantastyczny temat muzyczny Kazaneckiego... To wszystko prawda, ale jednak, choć wiele polskich seriali sprzed lat wprost uwielbiam, tego nie darzę w zasadzie żadnym sentymentem.

Autor:  Holt_ [ 8 stycznia 2019, 17:40 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Ja mam do tego serialu nieodwracalna słabość. Niezły scenariusz, wyraziste postacie, świetna muzyka, kilka znakomitych ról z Fettingiem na czele...fajna choreografia pojedynków, kilka znakomicie zrealizowanych scen kaskaderskich jakich nie powstydziłby się film francuski czy amerykański (napad na karocę)...

Plus te smaczki w postaci narracji Fronczewskiego i zawieszeń akcji przez stopklatkę.

Ponoć serial współcześnie był mocno krytykowany, ale to chyba świadczy tylko o tym, że krytycy nie antycypowali ;) i nie przewidzieli tej posuchy gatunku jaka miała nadejść wiele lat potem.

Serial mam na DVD i często wracam. A teraz dodatkowo jest na VOD.

Autor:  Chojrak [ 9 stycznia 2019, 00:06 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Mnie także oczarował "za młodziaka" i strasznie go przeżywałem. Teraz już bardziej, jak Karel... ;)
Ale to fajnie zrobione kino "spod płaszcza i szpady", z kapitalnymi rolami (prócz tu wymienionych, dodałbym jeszcze znakomitego Rayzachera) i muzyką. Dziś to chyba niemożliwe by było.

Ale z ciekawostek, które zawsze mnie nurtują: praktycznie do dzisiaj nie wiadomo kto napisał scenariusz, nawet na filmpolski.pl to zaznaczają, a to duża rzadkość:
http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=124401

Autor:  Rafal Dajbor [ 9 stycznia 2019, 00:20 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Ja się na niego napaliłem w połowie lat 90., gdy zaczynałem się interesować polskim kinem. To nie były jeszcze czasy jak dziś, że wpisujesz filmpolski.pl i każdego aktora masz. Ja jeszcze w domu komputera nie miałem, a co dopiero Internetu. A to była w dodatku chyba pierwsza emisja telewizyjna po upadku komuny. Nooooooo, to ja się teraz nauczę jak wyglądają moi nowi bohaterowie - polscy aktorzy!!! "Konsultantką" była moja babcia. Ja patrzę, a tu wszyscy brodaci, wąsaci, bokobrodaci, peruki, baczki.... I tylko słyszałem od babci, że to jest Fetting, a to Niwiński, a to Rayzacher, to Pietruski, a to Zakrzeński, ale tak oni nie wyglądali, bo nie mieli brody. A Dmochowski w innych filmach nie miał takich wąsów. :-D Ale mnie to nie tylko nie zniechęciło, ale wręcz zachęciło, by poszukać jak oni wyglądali "naprawdę". :-)

Potem oglądałem jeszcze parę razy. Ale odczucia mam w sumie dość podobne jak kilku przedmówców. Lubić to lubię, obejrzeć to obejrzę, ale... Żeby mnie to tak brało, jak choćby Borewicz, czy dwa seriale Barei z lat 80. - to jednak nie.

Ciekawe, że jak tak rozmawiam o tym serialu, to większość zwraca uwagę na rolę tego aktora, na którego tutaj także wielu zwróciło szczególną uwagę - czyli na Edmunda Fettinga. I ja także na niego jakoś szczególnie zawsze zerkam. On tak jakoś smacznie zrobił tego drania Ansbacha, że nieco skradł show Pietraszakowi i Pietruskiemu.

Maciej Rayzacher faktycznie świetny, to chyba jego filmowa "rola życia", choć wg relacji samego Rayzachera, którego mam okazję znać i mieć z nim dość regularny kontakt - dziś nieco w powszechnej świadomości przykrywana przez niekończącą się popularność Barei i baleronowy epizod.

Autor:  Wit [ 9 stycznia 2019, 22:39 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Holt_ napisał(a):
Ja mam do tego serialu nieodwracalna słabość. Niezły scenariusz, wyraziste postacie, świetna muzyka, kilka znakomitych ról z Fettingiem na czele...fajna choreografia pojedynków, kilka znakomicie zrealizowanych scen kaskaderskich jakich nie powstydziłby się film francuski czy amerykański (napad na karocę)...


Napad na karocę też chyba był w "Janosiku".
A tak w ogóle to zgadzam się z opiniami Kolegów-niby wszystko na plus jak powyżej,ale nie skłania do oglądania powtórek non-stop jak inne seriale.

Autor:  valdi [ 17 stycznia 2019, 20:20 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Mnie wkurzała pora emisji "Czarnych chmur" w latach 80-tych. Na dwójce o 20-stej. W Poniedziałek. W tym samym czasie na jedynce był teatr TV.
No i bądź tu mądry i wybierz... "Zapomniany diabeł" na jedynce, czy trzeci odcinek "Czarnych chmur"!
(Dla ciut młodszych... To nie były lata w których można było sobie coś ot tak nagrać, czy obejrzeć na YT.. To była sprawa "To albo to"!
Jeszcze dodam, że telewizory były bez pilotów. Żeby przełączyć z jednego programu na drugi, czy wzmocnić siłę głosu, trzeba było lecieć do telewizora:)

Sam serial bardzo lubię, szczególnie początkowe odcinki. Sceny leśnego pościgu są wspaniałe!

A Fetting...
Doszło do tego, że w gronie znajomych mówiliśmy na Niego "Książe Elektor".
Tak wspaniale "cedził" te dwa słowa.

Autor:  Holt_ [ 18 stycznia 2019, 03:34 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Na przełomie lat 70/80 na patrole drogówki mówiło się "elektorscy stoją".
A w latach 80ych CC pokazywano też jakoś o 18:30, pamiętam bo z kółka geograficznego zdyszany do domu leciałem.

Autor:  Sebastian999 [ 19 stycznia 2019, 17:11 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

valdi napisał(a):

szczególnie początkowe odcinki. Sceny leśnego pościgu są wspaniałe!

O tak, mimo, że wydłużony do granic możliwości :-D, to nie nuży i jak wspomniałem wcześniej, mnie każdorazowo trzyma w napięciu plus te malownicze widoki !
Infantylność pojawiająca się w kilku wypowiedziach wypływa po części z cech samego gatunku do którego z powodzeniem aspiruje serial Andrzeja Konica. Gatunku dodajmy, raptem po za kilkoma pozycjami, praktycznie nieobecnego na naszym podwórku. Więc i na większe wyrafinowanie raczej nie było tak od razu szans. Nie jedyny to przecież serial z lat dawnych, który ma w sobie większe, mniejsze, ale jednak pokłady naiwności. Bo co w takim razie powiedzieć o ''Czterech pancernych i psie", czy ''Stawce większej niż życie"... a przecież, szczególnie w przypadku tego ostatniego, też bierze się to w dużym stopniu z cech przynależnych do gatunku, pewnej umowności, reguł rządzących serialami i filmem w ogóle. Czy musiał Fritz Schabe w takiej aglomeracji jak Berlin trafić do tego samego lokalu co Hans Kloss...ano musiał :-D, podobnie jak Walter White musiał wpaść na ojca Jane w stosunkowo niedawnym, genialnym ''Breaking Bad".

valdi napisał(a):
A Fetting...
Doszło do tego, że w gronie znajomych mówiliśmy na Niego "Książe Elektor".
Tak wspaniale "cedził" te dwa słowa.

Holt_ napisał(a):
Na przełomie lat 70/80 na patrole drogówki mówiło się "elektorscy stoją".

:-D


Kiedyś obejrzenie w całości jakiegoś serialu wymagało dużo więcej zachodu i poświęcenia, niż ma to obecnie miejsce. Z drugiej strony, nie było tylu tytułów, no i wydaje się, że człowiek miał dużo więcej czasu niż dzisiaj.

Autor:  Krępak Zwiedziony [ 21 stycznia 2019, 10:05 ]
Tytuł:  Re: ,,Czarne chmury"

Holt_ napisał(a):
Na przełomie lat 70/80 na patrole drogówki mówiło się "elektorscy stoją".
A w latach 80ych CC pokazywano też jakoś o 18:30, pamiętam bo z kółka geograficznego zdyszany do domu leciałem.

Emisji musiało być więcej, bo ja z kolei pamiętam jakąś przedpołudniową sobotę z "Czarnymi chmurami" i rozkładanie w porze serialu żołnierzy na dywanie :), a mogło to być gdzieś w latach 80-83.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/