Forum Polskiego Kina

Teraz jest 1 stycznia 2025, 20:36

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
PostNapisane: 10 czerwca 2016, 21:40 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 3423
Posty na Forum KP: 537
Z amerykańskich najwyżej cenię "Teorię wielkiego podrywu", a fenomenu "Przyjaciół" też nie chwytam. :) Z brytyjskich - "Allo, Allo" - tak, tak taaaaak! Zawsze i w każdej ilości. :)

No ale to forum o kinie polskim, więc chyba jednak "Niania". Choć na licencji, to bardzo ładnie spolszczona. Aktorsko doskonała. Kwartet Kot-Dygant-Ferency-Arciuch naprawdę dobry. Jarosik i Rutkowska-Ulewicz też smakowite. No i zestaw aktorów gościnnych: Kopiczyński, Pokora, Pluciński, Olbrychski....

"Świat według Kiepskich" - kiedyś bardzo lubiłem, ale z Kiepskimi mam trochę jak z kinem Smarzowskiego: tak, owszem, szanuję satyryczne ostrze wymierzone w dziadostwo i dresiarstwo, w polskie przywary, w ciągłe chlanie i w kłótliwość, ale na pewnym etapie mam dość wizji nieustannie wstrętnego, odrażającego świata i bohaterów, których nie sposób lubić.

Tzw. "śmiech z puszki" jest częstym elementem sitcomów, ale nie musi być stosowany, by dany serial był sitcomem. Sitcom to skrót od komedii sytuacyjnej i pod tym względem "Tata, a Marcin powiedział" faktycznie nie pasuje. Tam humor opierał się na tekstach, dialogach, a sytuacji nie było niemal żadnych, panowie Fronczewski i Radwan nieraz cały odcinek nie wstawali z kanapy. Pod tym względem trochę się rozpędziłem zaliczając ten serial do sitcomów.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 czerwca 2016, 23:35 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 579
Posty na Forum KP: 629
Rafal Dajbor napisał(a):
Tzw. "śmiech z puszki" jest częstym elementem sitcomów, ale nie musi być stosowany, by dany serial był sitcomem. Sitcom to skrót od komedii sytuacyjnej i pod tym względem "Tata, a Marcin powiedział" faktycznie nie pasuje. Tam humor opierał się na tekstach, dialogach, a sytuacji nie było niemal żadnych, panowie Fronczewski i Radwan nieraz cały odcinek nie wstawali z kanapy. Pod tym względem trochę się rozpędziłem zaliczając ten serial do sitcomów.


No nie jestem fanem sitcomów ani telewizji w ogóle. No ale polscy aktorzy ponad wszystko. Właśnie coś teraz próbowałem ustalić i wyszło mi tak. Okazuje się , że serial
"Kasia i Tomek" z Bordzik i Wilczakiem jest określany jako sitcom ale nie ma dogranych
śmiechów. Ale jest to rodzaj humor dobitnie sytuacyjny więc nie ma wątpliwości, że to sitcom :P

Ale ten "Tata, a Marcin powiedział" to ciągle mam wątpliwości. Chyba w świecie według Bandich czy tym Alfie też siedzieli w jednym miejscu cały czas na kanapie. A poza tym skoro wyszło że to na podstawie powieści to nie można tego nazwać nawet (programem) serialem satyrycznym. No ale jak powiadają mądrzejsi ode mnie mogę się mylić. :P

P.S.

Jeden z sitcomów niewypałów, który tak szybko się skończył jak się pojawił to "Kosmici"
Olafa Lubaszenki

_________________
beze mnie... żegnam się


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 czerwca 2016, 09:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 cze 2016
Posty: 1497
Posty na Forum KP: 2675
Kasia i Tomek nie mają humoru sytuacyjnego, bo niby jakim cudem, skoro poszczegolne sceny są filmowane z bliskiego planu z nieruchomej kamery. Jak tu mozna tworzyc sytuację?
To jest typowy serial oparty niemal wyłącznie na dialogach.

_________________
Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 czerwca 2016, 14:23 

Dołączył(a): 11 cze 2016
Posty: 336
Posty na Forum KP: 1544
karel napisał(a):
Fenomenu "Przyjaciół" chyba nigdy nie zrozumiem. Ludzie dzielą się na tych, którzy ów serial uwielbiają i tych, którzy go nie znoszą.


Akurat wielkim fanem "Przyjaciół" nie jestem, ale jak już gdzieś na nich trafię w telewizji, to nie jestem w stanie zmienić kanału. A że w jednej ze stacji są kilkuodcinkowe maratony... ;)
"Allo, allo" kocham i mógłbym oglądać bez końca. Chyba "Jaś Fasola" nie został przez nikogo wspomniany, dla mnie też jak najbardziej OK.
Z polskich "Miodowe lata" są bezkonkurencyjne, aczkolwiek tylko odcinki z Pilaszewską w roli Alinki, z Katarzyną Żak to już nie było to.

_________________
Ja w ogóle nie lubię chodzić do kina. A szczególnie nie chodzę na filmy polskie w ogóle...


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Polish Sitcoms
PostNapisane: 13 czerwca 2016, 12:01 

Dołączył(a): 12 cze 2016
Posty: 198
1 Czy naprawdę nikt prócz mnie nie ogląda "Świata według Kiepskich"? Oj wiem, wiem. Większość odcinków z lekka rozczarowuje. Ale ja i tak wciąż czekam na odcinek następny, nie zniechęcam się. Zresztą, z sitcomami to nawet dość typowe.

2 Seriale niby-szpitalne według scenariuszy Krzysztofa Jaroszyńskiego, zwłaszcza "Daleko od noszy" - też potrafiły mnie rozbawić. Szczególnie dzięki nieodpartej vis comica Pawła Wawrzeckiego (dr Kidler) oraz Hanny Śleszyńskiej (siostra Basen).

3 Przez pewien czas zanosiło się też, że doczekaliśmy też sitcoma animowanego, takiej nadodrzańskiej odpowiedzi na 'South Park', czyli niegrzecznych kreskówek o-dzieciach-nie-dla-dzieci. Mam oczywiście na myśli "Włatców móch" Bartosza Kędzierskiego. Niestety, po dwóch sezonach rzecz zeszła na psy, bo twórca wybrał ilość w miejsce jakości. Tym niemniej epizody takie jak: "Memęto Mori", "Pierwsza komunja", "Radyjko babci", "Wykopki" - nadal bronią się!

PS Zauważyłem, że jest tu paru miłośników sitcomów brytyjskich. Lecz nikt jeszcze nie wymienił "Co ludzie powiedzą?" ('Keeping Up Appearances') z fenomenalną Patricią Routledge. Jeśli ktoś chce stać bardziej brytyjski od Brytyjczyków, to najszczerzej polecam zakupić komplet płytek, które należy puszczać sobie w wersji językowej oryginalnej. A następnie naśladować i powtarzać za panią Bukietową. Naprawdę, mało znajdziecie równie pięknych przykładów Queen's English. W żadnym wypadku nie oglądać powtórek telewizyjnych z polskim lektorem!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 czerwca 2016, 14:54 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 1807
Posty na Forum KP: 1006
Osobiście to nie specjalnie jestem fanem sitcomów.
Na ,,Niania", ,,Daleko od noszy", i ,,13 posterunek" mam wręcz mocną alergię :).
Właściwie tylko ,,Świat według Kiepskich" (ale też nie wszystko z tego co oglądałem) potrafi mnie nieźle rozbawić... i może jeszcze wspomniane wcześniej ,,Miodowe lata" oglądało mi się całkiem sympatycznie...

_________________
...nie profesor, tylko satyr..


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 czerwca 2016, 15:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 cze 2016
Posty: 494
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Posty na Forum KP: 1440
Chociaż określenie sitcom nie bardzo tu pasuje,to z seriali komediowych lubię "Świętą wojnę",a także "Rodzinę zastępczą" która w początkowym okresie pełniła rolę bardziej edukacyjną,stopniowo było w niej jednak coraz więcej elementów komediowych.Ktoś kiedyś na starym forum napisał że gra Fronczewskiego ograniczała się tam do wytrzeszczu oczu i robieniu min,ale jednak bez niego nie byłby to ten sam serial.Tak samo duet Trzepiecińska-Dedek nie do podrobienia.
Miodowe lata też lubię,ale już nie kontynuację i również Pilaszewską bardziej niż Żakową.
Także serial "Graczykowie,czyli Buła i spóła",ale bardziej te późniejsze odcinki z Wawrzeckim.
Z zagranicznych to oczywiście 'Allo'Allo i Co ludzie powiedzą.

_________________
To jest Twoja Bonecka,to jest moja Bonecka,a to jest Bonecka Kanonia 8


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 czerwca 2016, 20:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 110
Lokalizacja: Wrocław
Posty na Forum KP: 3391
"Świat według Kiepskich", "Daleko od noszy", "13 posterunek"... Mam wszystkie na DVD. Zero reakcji. Brak jakiegokolwiek uczucia. Śmiechu, zabawy...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 czerwca 2016, 09:31 

Dołączył(a): 12 cze 2016
Posty: 198
Nie sądzę, bym przekonał nieprzekonanych, ale ja nadal znajduję w "Świecie według Kiepskich" coś dla siebie. Prawda, nakręcono tych odcinków blisko pięć setek, zatem oczywistym jest, że nie wszystkie trzymają poziom. Często jest tak, że podoba mi się nie cały odcinek, lecz jedna jedyna w nim scena; ale za to ta jedna scena sprawia, iż nie szkoda mi poświęcić dwudziestu minut mojego żywota na odcinek.

Nie zgadzam się też z apologetami dawnych czasów, dla których serial skończył się wraz ze śmiercią uwielbianej postaci babki. Jakoś za dobrze pamiętam, że subtelny humor często polegał wtedy na celowaniu przez Waldusia z kuszy i strzałek z przyssawkami – w czoło tejże babki.
Podobają mi się natomiast postaci epizodyczne dopisane do serialu w niedawnych latach:
- postać Badury jest małym arcydziełkiem,
- prezes Kozłowski też jest całkiem dobry, zwłaszcza w swym popisowym odcinku "Ja to załatwię" (2015), w którym on rzeczywiście załatwia wszystko: a to pracę dobrze płatną w Dolcze Banku, a to świadczenie, a to odrolnienie działki, a to znów coś dla kościoła (dzwon i podjazd asfaltowaNNy). Pewnego razu Paździochowa chce prezesa urobić i zagaduje: "Jak pan zobaczy, to pan normalnie trupem padnie". I prezes pada trupem. Co nie znaczy że nigdy nie zmartwychwstanie…
- nawet arcyobłudna Joasia z dziwnie wysokimi włosami mi nie przeszkadza.

Odcinki i sceny.
- "Wal magistra" (1999). To po tym właśnie, obejrzanym z opóźnieniem, odcinku, zaczyna się mój prywatny romans z sitcomem. Uroczo surrealistyczne wydały mi się te kolejki różnych "profesorków a nawet magistrów" ustawiających się przez proletariuszem/mięśniakiem Walusiem Kiepskim w celu oberwania po ryju a nawet w celu wyjścia z potłuczonymi okularami.

- "Ferdynand K" (2007) to całkiem udane przetłumaczenie motywu kafkowskiego na język prostych oglądaczy telewizji.

- "Lądek-Zdrój" (2007) nawet śmiesznie nabija się z twórczości kompozytorskiej niejakiego Rubika Piotra.

- Podobał mi się bardzo "Krótki dzień pracy" (2008), w którym – o dziwo – Ferdynand zgadza się pójść do roboty i ciągnąć kabel (sic!) dla firmy – nomen omen - Kablociąg SA.

- Ładnie surrealistyczny jest "Syn Nilu" (2009), w którym Ferdek wywodzi swoje przekleństwo braku zatrudnienia aż z czasów staroegipskich, zaś widzowie cieszą się, że nad Wisłą nigdy naprawdę nie powstał remake "Faraona" w konwencji musicalowej.

- "Dwa tysiące dwanaście" (2010) stanowi udany żarcik o prorokowaniu końca świata oraz o kwitnącej Zielonej Wyspie.

- "Gorzelak, Kobielak i Majster Kurdzielak" (2013): elewacja budynku jest remontowana a budowlańcy podglądają Kiepskich i ich sąsiadów, nie zostawiając im nic z prywatności.

- W "Dymach na wodzie" starzy Ferdek z Marianem odczuwają sentyment za hippisowską młodością aż do czasu, gdy Ferdek spotyka się w realu ze swą dawną sympatią, obecnie zgorzkniałą i schorowaną emerytką.

- "Wiem co jem" (2014). Wszyscy ulegają obsesji zdrowego, wiejskiego jedzenia i chętnie kupują żarcie od Boczka, nie dając wiary, że on owo papu sam bierze wprost z supermarketu a jedynie celowo je brudzi przed odsprzedażą Halince. W finale cała rodzinka siedzi za stołem z oczywistymi symptomami zatrucia pokarmowego na twarzach, jedynie Ferdynand zalewa swój gorący kubek wodą, odczytując z opakowania: "Proszę bardzo, skład: guma celulozowa, emulgatory E-621, E-551, barwnik naturalny E-1500, naturalny kazenian, syrop glukozowy uwodorniony, kazenian kwasowości." Po czym, z poczuciem triumfu, oznajmia: "Ja, w przeciwieństwie do państwa, przynajmniej wiem co jem. Smacznego!"

- "Poltergeist" (2014) to nawet w ogóle nie komedia, lecz… pastisz horroru à la lśnienie.

- W uroczym odcinku "Klituś Bajduś" (2015), zaczyna się od popilnowania dziecka w parku i opowiadania mu nieortodoksyjnych i nie całkiem cenzuralnych językowo wersji znanych bajek, a kończy na tym, że młode matki z sąsiedztwa wręcz zmuszają Ferdynanda do otwarcia przedszkola społecznego.

- W "Gdzie jest Karolak?" (2015), który jest odcinkiem nierewelacyjnym, znajdziecie jedną scenę do tego stopnia dowcipnie – moim zdaniem - parodiującą Doktora House’a, że aż pozwalam sobie załączyć jej script:
LEKARZ [oglądając zdjęcie rentgenowskie]: Według mnie to jest wełniak Hauptmanna. Trzeba będzie jeszcze zrobić stetoskopię lewego wsierdzia i prawego osierdzia.
LEKARKA: Myślisz?
LEKARZ: Taaa. Zrobimy też apropagię czaszki. No, chyba, że wystąpią wyraźne symptomy zespołu Eichelbergera.
LEKARKA: Ja bym jeszcze, tak na wszelki wypadek, zrobiła kontrast pęcherzyka rdzeniowego osierdzia… Wyłącznie żeby zminimalizować ryzyko rozwoju ewentualnego zespołu Tottenkopffa-Blumentfelda.
DR ZĘBALA [dotąd siedzący pod ścianą, wstaje i podchodzi lekko kuśtykając o lasce]: Kto ci dał dyplom, laleczko?
LEKARKA: Robiłam specjalizację u doktora Cząstkiewicza.
DR ZĘBALA: Cząstkiewicz to kretyn!
LEKARZ: Doktorze Zębala, może pan… pan sobie daruje te, te złośliwości. Tu chodzi o życie pacjentki.
DR ZĘBALA: To dlaczego chcecie ją uśmiercić? [wyrywa Lekarzowi z rąk zdjęcie rentgenowskie, które Lekarz dotąd oglądał do góry nogami i odwraca je]
LEKARKA: Jak to?
DR ZĘBALA: Tak to! Uważam, że tutaj wełniak Hauptmanna nie ma miejsca i stetoskopia wsierdzia i podsierdzia nic nam nie pokaże.
LEKARZ: Dlaczego pan tak uważa?
DR ZĘBALA: Dlatego tak uważam, ponieważ uważam, że mamy do czynienia z pierwszymi symptomami pierwszej fazy prążkowicy Pullmana. A tutaj zespół Tottenkopffa-Blumenfelda – nie może mieć miejsca.
LEKARKA: Ale na jakiej podstawie wyciąga pan takie wnioski?
DR ZĘBALA: He, he! Proszę zobaczyć tutaj: tu wyraźnie się zarysowuje puchlina podsierdzia. Tylko że zdjęcie jest prześwietlone i zbyt jasny kontrast wprowadził was w błąd. Reasumując: baba jest po prostu w ciąży. [oddala się o lasce]
LEKARKA [do Lekarza]: Miał pan rację, on jest niesamowity.

- "Dom zły" (2016). Jedna scenka: Paździoch z Paździochową leżą w łóżku. Paździoch prosi o Żygosan. Na co żona diagnozuje, że Żygosan nie pomoże i lepiej aby mąż zatkał sobie nos palcami. Kiedy on zatyka i zaczyna się dusić, ona znów peroruje, że sam sobie jest winny, bo wciąż oddycha. Po czym pomaga w ten sposób, że przykrywa mu twarz poduszką i odlicza zdrowaśki: "Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario…".

- W "Robaku" Ferdynand bawi się czerwonym światełkiem lasera, na co nie nabiera się absolutnie nikt z wyjątkiem głupiego Boczka, który z miejsca daje wiarę, że to groźny robak. Ale sprawa ewoluuje w ten sposób, iż pod koniec odcinka wszyscy, łącznie z tymi, którzy najgłośniej wyzywali Kiepskiego od idiotów, przezornie chodzą spać ubierając się w kaski i hełmy, gogle i maski p-gaz oraz w grube kożuchy - w obawie przed groźną zarazą. Nie pomagają tłumaczenia Ferdasa, że to przecież on sam bajkę o zarazie wykreował. Zaś fakt, iż w telewizji ani słowa o zagrożeniu – tylko uwiarygodnia legendę o grasowaniu śmiercionośnych robali.

PS Albo taki dialog Kiepskiej z Kiepskim o podróżowaniu po szerokim świecie: "Jak to do Mongolii, no? Czyś ty do reszty zdurniał? Jak ty w ogóle chcesz tam dojechać?" ~ "Halinka, normalnie: przez Związek Radziecki, Tadżykistan i jego stolicę Duszanbe, prosto ulicą Putowskiego na Chiny i Mongolię."


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sierpnia 2016, 23:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08 cze 2016
Posty: 494
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Posty na Forum KP: 1440
Kiedyś oglądałem serial komediowy "Król przedmieścia" z Krzysztofem Kowalewskim.Przeszedł jakoś bez echa,bo powtórek nie widziałem,a zapamiętałem go jako jeden z ciekawszych.Może nie był to typowy sitcom,ale coś w tym stylu.

_________________
To jest Twoja Bonecka,to jest moja Bonecka,a to jest Bonecka Kanonia 8


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 16 sierpnia 2016, 13:21 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 cze 2016
Posty: 299
Lokalizacja: Z centralnej Polski
Posty na Forum KP: 1249
Z "Kiepskich" najbardziej lubię tzw. wczesnośrodkowe odcinki, czyli mniej więcej przedział 200-300, kiedy najwięcej było relacji Ferdkowo-Paździochowych. Nie wiem, jak to przełożyć na serie. Z reguły oglądam powtórki na Polsat2 lub ATM Rozrywka. Premierowych praktycznie w ogóle nie oglądam, dopiero po jakimś czasie na nie trafiam. Z ulubionych odcinków wymienię: "Bo dziś Andrzeja", "Portier", "Trendi", "Kurakao drink", "Kocham biurokrację" "Kochaj albo tańcz" i "Chłopaki Okej", czyli odcinek z początku.
Moja żona zachwyca się Jolasią, mnie trochę dobija jej głupota, ciężkie to do oglądania, ale Ania Ilczuk oczywiście znakomita w tej roli.
No i generalnie wszystkie odcinki z genialnym Krzysztofem Draczem, który jest etatowym epizodzistą serialu, a także te momenty, gdy w telewizorze Kiepskich pokazywane są parodie durnych programów telewizyjnych.
Jest oczywiście sporo odcinków słabszych, zrobionych na siłę, z prymitywnym humorem, ale przy takiej liczbie nakręconych, to nieuniknione.

_________________
Mamy taki aparat, najlepszy na świecie aparat do wykrywania kłamstw.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 16 sierpnia 2016, 13:30 

Dołączył(a): 07 cze 2016
Posty: 579
Posty na Forum KP: 629
Fajnie, że piszecie o "Świecie według Kiepskich" bo ja tego nigdy nie oglądałem. Powód to ze względu na patologiczną formę podania i taką też samą treść . Po prostu nie umiem z wszystkiego co tam jest się śmiać. Ale dzisiaj bym sobie pooglądał szukając śmiesznych scen.

W którym odcinku jest o śmierdzących skarpetkach przerabianych na paliwo?

_________________
beze mnie... żegnam się


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę... Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Powered by: - HOSTINGHOUSE