Jaro napisał(a):
Pierwsza rzecz to kreacja Władysława Kowalskiego. Uważam, że jest to jedna z najlepszych jego ról. Fantastycznie wcielił się w postać konspiratora, który co prawda angażuje się w walkę, ale jednocześnie widać, że jest wobec tego trochę zdystansowany, a jednocześnie pochłonięty opieką nad matką (to zresztą też kapitalna rola Antoniny Gordon-Góreckiej).
Tak. Dodałbym też, że z początku wydaje się nieco safandułowaty, ofermowaty, taki typowy inteligent, mól książkowy nie bardzo pasujący do reszty. Tylko z pozoru, bo w rzeczywistości był to człowiek odważny, odpowiedzialny, o dużej odporności psychicznej.
Jaro napisał(a):
Gdzieś tam na drugim planie ukazane są jego sympatie komunistyczne, nie pamiętam, ale chyba w powieści ta sprawa zajmowała więcej miejsca. Tutaj jest to powiedziane trochę półgębkiem, na marginesie, ale widać to na przykład w scenie zabawy sylwestrowej, w której pyta on "Dębowego"-Zaorskiego "Czy ty wiesz, co idzie na nas ze Wschodu?" i nie jest to powiedziane z jakimś przestrachem czy niedowierzaniem.
Do tego parę razy wspomina, że przeczytał coś w "Gwardziście" którego jego koledzy nie traktują jako szczególnie rzetelnego źródła informacji. Z kolei podczas powstania interweniuje u jednego z dowódców (drobna, ale zapadająca w pamięć rola Pawła Unruga) w sprawie AL-owca, ktoremu zarekwirowano pistolet. Kto czytał książkę Bratnego ten wie, że powojenne życie "Jerzego" okazało się niewesołe, że stanęli z "Zygmuntem" po przeciwnych stronach barykady. Polski los...
Jaro napisał(a):
Trzecia sprawa to świetne przedstawienie okupacyjnej codzienności. To udało się lepiej Morgensternowi w "Polskich drogach", taki był zresztą zamysł tamtego serialu, żeby na tej obyczajowości się skupić. Natomiast również w "Kolumbach" to występuje. Gdzieś na drugim planie, gdzieś to pokazane jest w epizodzikach, ale to jest. Są ci kawiarniani spekulanci, przesiadujący w "Marlenie", są handlarze węglem albo książkami, są bimbrownicy, jacyś zapijaczeni ludzie pod knajpą albo dwaj mężczyźni w bramie, którzy załatwiają jakieś walutowe interesy i tak dalej.
Zgadza się, w "Polskich drogach" udało się to lepiej, ale to m.in. właśnie również dlatego, że jest to serial zdecydowanie dłuższy, w którym wyraźnie więcej miejsca można było poświęcić tego typu szczegółom. tak czy inaczej tę okupacyjną codzienność da się wyczuć na szczęście także i w "Kolumbach"
Jaro napisał(a):
Warto też wspomnieć, że jest w serialu poruszona sprawa Żydów w okupowanej Warszawie oraz szmalcowników na nich polujących (scena z Pawłowskim i Wichurą w odcinku "A jeśli będzie wiosna..."). Myślę, że 2 lata po Marcu '68 mogło być niełatwo o tym powiedzieć.
To prawda, to cenna obserwacja. Swoją drogą dopiero teraz, przy którejś tam powtórce zorientowałem się, że szmalcownika w "Kolumbach" grał ten sam aktor, co pana Boczka w "Karierze Nikodema Dyzmy".