Sensacyjny serial produkcji TVN osnuty na quasi-legendzie o tym, jak to Gierek zapragnął bomby neutronowej i jak ZSRR usiłował mu w tym przeszkodzić.
Abstrahując od kontrowersyjnego punktu wyjścia, bo jak zaznaczyłem, polski program jądrowy obrósł w grubą warstwę legend (podsycanych ostatnio przez film „Gierek”) - scenariusz serialu jest w miarę udany, trochę przypominajacy klimatem powieści Cobena, mocno pogmatwany i podsuwający widzowi różne fałszywe tropy - co przekłada się na oglądanie z zainteresowaniem i trzymanie w napięciu przez siedem odcinków. Dobrze sprawdza się też dwutorowość czasowa, czyli przeskakiwanie w narracji z roku 1978 (potem 1984) do współczesności . Przez to szybkie temat można przymknąć oko na pewne nielogiczności fabuły i pewną „wszechwiedzę” niektórych bohaterow, którym bardzo łatwo przychodzi zdobywanie pewnych informacji. No i wszystko fajnie, gdyby nie realizacja. I nie chodzi tu o grę aktorska, która jest całkiem ok, podobać się mogą zwłaszcza Lubos i Baka; pochwalić można tez niektóre „sparowania” aktorskie „młodych” i „starych” bohaterów (np „stary” Baka dobrze pasuje do „młodego” Banasiuka; zostało to zrobione lepiej niż podobny manewr w piątym sezonie „Chyłki”). Realizacja zawiodła na poziomie zdjęć, plenerów, kolorystyki czy charakteryzacji. Kompletnie się tego klimatu lat 70ych nie czuje, wszystko jest strasznie teatralne. Powstała jakaś dziwna maniera w polskim kinie, ze jak lata 70te to wszystko musi być nie wiadomo jak kolorowe, a PRL to nie był Woodstock. Jeszcze pal licho, kiedy te kolory są kolorowe bo takie mają być (jak stroje Anny Kraszewskiej grającej młodą artystkę z zamożnego domu). - problem zaczyna się, gdy kolorowe jest to, co z definicji powinno być szare, jak stroje mieszkańców prowincji… Efekt jest taki, ze gdyby nie napisy na ekranie, to byłyby pewne trudności z rozpoznaniem czasu akcji, bo fryzury i kostiumy tez są przygotowane trochę po łebkach. W filmie występuje kilka postaci autentycznych plus kilka postaci mające swoje odpowiedniki w prawdziwym świecie. Mamy tedy Gierka w takim sobie wykonaniu Grabowskiego, mamy Jatoszewicza w całkiem niezłej interpretacji Wojciecha Wysockiego a Wojciecha Jaruzelskiego po raz kolejny gra Krzysztof Dracz. Jak to w tego typu produkcjach bywa, miejscami jest nieco karykaturalnie. Mimo wszystko ogólne wrażenie mam pozytywne, pod warunkiem, ze jednak przymknie się trochę oko i potraktuje umownie główne założenia scenariusza.
6,5/10.
_________________ Film to życie, z którego wymazano plamy nudy - Alfred Hitchcock.
|