Forum Polskiego Kina

Pani doktór, pani doktór...
Oglądany dziś serial Henryka Kluby, nakręcony na początku lat 70., moim zdaniem nie wytrzymuje próby czasu, zwłaszcza jeśli porównać go z wieloma innymi polskimi serialami z PRL-u.
Nie jest pozbawiony zalet. Mamy tu przecież pełną energii, urodziwą i charakterną Ewę Wiśniewską w roli tytułowej, świetną Jolantę Lothe jako pomagającą jej pielęgniarkę, różnych znakomitych aktorów w rolach drugoplanowych i epizodach (Pieczka, Kłosiński, Sochnacki, Nowicki, Fetting, Śmiałowski, Pietruski czy reżyser Kluba we własnej osobie) i sympatyczny małomiasteczkowy klimat. Jednocześnie jednak jest "Doktor Ewa" serialem infantylnym i chwilami irytującym. To produkcja z gatunku, który zwykło się czasem określać jako rzecz dla wszystkich, czyli de facto dla nikogo. Trudno uznać ją za odpowiadający rzeczywistości obraz służby zdrowia epoki wczesnego Gierka albo za uczciwie namalowany portret polskiej wsi czy ogólnie prowincji. Nie sprawdza się ani jako pierwsze, ani jako drugie, ale co gorsza produkcja ta jest również niespecjalnie atrakcyjna jako serial rozrywkowy. Mało to wszystko przekonujące, jakieś takie komiksowe w sposobie budowania fabuły i postaci - większość z nich (poza głównymi bohaterkami) to bardziej typy ludzkie niż pełnokrwiści bohaterowie, a historie opowiadane w poszczególnych odcinkach - niezbyt długich na szczęście - są albo w niezbyt wiarygodny sposób pokazane albo zwyczajnie nużące (czasem jedno i drugie).
Fajnie to wszystko obejrzeć w zrekonstruowanej wersji, ale o ile w czasie, gdy serial powstał, mógł budzić zainteresowanie i dyskusje, to dziś można go skwitować chyba tylko wzruszeniem ramion.

_________________
My żyjemy!

Drobna uwaga Ten serial przynależy raczej do lat 60., a nie 70. Co prawda data produkcji to 1970, a premiera to luty 1971, ale sam pomysł, sposób realizacji, czarno-białe zdjęcia są charakterystycznego raczej dla późnego Gomułki niż wczesnego Gierka. No i wtedy musiał zostać nakręcony

_________________
"Dostał obsesji na tle żyrandola!"

Tak, masz rację. To nie zmienia moich wniosków i refleksji, ale rzeczywiście pod względem epoki to jeszcze bardziej Gomułka niż Gierek.

_________________
My żyjemy!

No cóż..., w porównaniu do powstałego raptem 7 lat później "Układu krążenia", dużo bardziej pogłębionego psychologicznie, o wciągającej fabule i przedstawiającego w miarę wiarygodnie ówczesne problemy służby zdrowia, to faktycznie "... Ewa" wypada bladziutko.

_________________
Mamy taki aparat, najlepszy na świecie aparat do wykrywania kłamstw.