Serial cenię, choć muszę przyznać, że - pewnie w jakimś stopniu z powodów budżetowych - rozmachu to on nie ma.

Wręcz bym powiedział, że widać po nim, iż domeną jego twórcy jest Teatr Telewizji. To nie zarzut. To stwierdzenie faktu. Nie ma co się oszukiwać, że w schyłkowym PRL-u nie było opcji, by serial kostiumowy miał rozmach "Gry o tron". Dziś zresztą też nie ma.
Swoistym dziwadłem "Crimena" jest.... brak nazwiska autora scenariusza w napisach. Nie wiem, nie ustaliłem, z czego to wynika. Na mojej stronie poświęconej Gorczyńskiemu znalazłem taką informację: "w napisach brak informacji. Wg tygodnika „Film” (nr 50/1987) autorami scenariusza są Józef Hen, Laco Adamik i Henryk Schoen". Wiem, że śmiesznie brzmi, że powołuję się na własną stronę jak bym coś na niej odkrył, ale serio - nie pamiętałem już, że jest na niej takie info.

Nie zmienia to faktu, że serial, w którego napisach brak planszy "Scenariusz" to jest ewenement.
Lata temu sąsiadką mojej babci była taka pani Ania. Miłośniczka polskiego kina. Oglądała wszystko jak leci. Ja się już wtedy też interesowałem więc bardzo z nią lubiłem pogadać (zwłaszcza, że mi się też podobała

). To nie były czasy internetu, bo to lata 90. Nie można było wszystkiego od ręki sprawdzić. Pamiętam, jak kiedyś mówiła, że obejrzała przedziwny serial. Pół serialu Linda w kostiumie jedzie na koniu, by wyrównać jakieś porachunki, potem wyrównuje, potem jedzie z powrotem. To musiało chodzić o "Crimen".

Gorczyński dostał w "Crimenie" rzeczywiście nie epizod, a rolę drugoplanową, z psychologią postaci, itp. Świetny jest jako Rachmet. Przecież odcinek, w którym on się wiesza zaczyna się od niego, jak klęczy przed zachodzącym słońcem.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl