Mundial w Rosji już za nami, powoli opadają emocje, ale żeby pobyć jeszcze trochę w takim sportowo-turniejowym klimacie, pozwolę sobie na kilka słów o ekranizacji jednej z książek mego dzieciństwa, wielokrotnie czytanej ''Do przerwy 0:1" autorstwa Adama Bahdaja. Powieść z 1957 roku przeniósł na ekran ponad dekadę później Stanisław Jędryka, a za scenariusz odpowiedzialny był sam autor książki, co zresztą stało się normą w jego wypadku. Historia opowiedziana w serialu nieznacznie, ale jednak różni się od swego literackiego pierwowzoru i przede wszystkim dzieje się współcześnie, to jest pod koniec lat 60-tych, na co między innymi wskazują nam pierwsze sceny, gdy widzimy trójkę młodych bohaterów na międzypaństwowym meczu Polska - Brazylia rozegranym w 1968 roku, zakończonego wynikiem 3 do 6. W serialu widzimy kilka momentów z tego spektaklu rozegranego na Stadionie Dziesięciolecia, w tym dwie bramki, akurat strzelone przez polskich piłkarzy, co niejako antycypuje w sumie niedaleką już przyszłość, to jest siódmy mecz naszej drużyny na mundialu w RFN. Przed Brazylijczykami wśród których możemy rozpoznać Tostao, Rivelino czy Jairzinho, zwycięski turniej w Meksyku, a u nas powoli kształtuje się drużyna która rozsławi polską piłkę. Na razie gole strzelają Blaut, Sadek i Żmijewski, ale za trochę będą to już inne nazwiska
.
Wróćmy do Paragona, Perełki i Mandżaro, podwórkowych piłkarzy z Woli, ale tej bliższej, bo takie ulice z kart książki, jak Górczewska i Okopowa, zastąpiła Chmielna i okolice dworca Ochota. Przed nimi, siedzącymi na schodach stadionu, choć jeszcze tego niewiedzącymi, pierwszy turniej dzikich drużyn zorganizowany przez dziennik "Życie Warszawy".
Na razie nie jest łatwo, o boisko do gry trzeba się bić, a nowa futbolówka jest dla nich najzwyczajniej nieosiągalna, bo chłopcom się w domach nie przelewa i w kieszeniach pusto. Co znamienne, właściwie wyrugowany przez twórców serialu został alkohol. W książce wesoło jest w suterenie u Piechowiaków, ojciec Perełki też lubi się zaprawić, a sam najgłówniejszy z głównych w smakowicie opisanej scenie, w upalny dzień wypija kufel zimnego jasnego pod budką z piwem. Co prawda, w serialu są jakieś sceny pijaństwa, ale piją tylko ci źli, tzn. Durczak, biznesmen, król ciuchów, były piłkarz i sponsor rywali zza miedzy naszych bohaterów, czyli drużyny Huraganu (w książce nazywa się Darczak i zawsze gdy myślę o tym serialu zastanawiam się dlaczego zostało to zmienione, choć zdaję sobie sprawę, że na moje pytanie pewnie nigdy nie uzyskam odpowiedzi
. Być może nie było jakiegoś specjalnego powodu, a po prostu ktoś z ekipy, albo sam Jędryka stwierdził, że lepiej będzie brzmiało Durczak i tyle) i Romek Wawrzysiak (w tym nazwisku też mamy zmianę w stosunku do pierwowzoru). Dużą białą plamę mamy też jeśli chodzi o klub Polonia Warszawa, tak bardzo przecież obecny na stronach książki. Gdzie gra Wacek Stefanek, w sumie nie wiadomo, choć gdy Paragon odnosi piłkę, którą ''pożyczył'' sobie z treningu, widzimy na ścianie plakat reklamujący mecz Waregem - Legia w ramach Pucharu Miast Targowych. Swoją drogą jakże pięknie nazywały się te rozgrywki, późniejszy Puchar UEFA, czy obecna Liga Europy, nie mają już tego czaru co pierwotna nazwa. Klub z Konwiktorskiej nie miał kiedyś lekko, teraz w sumie też pod górkę, a nazwa Polonia pojawia się tylko w ostatnim odcinku, gdy Syrenka gra finale z chłopcami z Żoliborza, którzy tak się właśnie nazywają. Ale przed finałem, jak w każdych szanujących się rozgrywkach mieliśmy półfinał i tutaj "Syrenka" musiała zmierzyć się z Huraganem, który uosabiał negatywne strony zawodowego futbolu, podkupywanie (kaperowanie) graczy innym drużynom - "Nie tacy jak ty zmieniali barwy klubowe i dobrze na tym wyszli" – wykłada starszy Wawrzysiak Paragonowi (w sumie miał facet rację), brutalne metody treningowe, można było dostać w ucho - to w książce i pozasportowe kombinacje - "Ale ty nie znasz się na piłce nożnej, meczy nie wygrywa się tylko na boisku" - tym razem prezes kombinator Durczak do niezepsutego jeszcze do końca młodego Wawrzysiaka, czyli Królewicza. Do tego przewaga wzrostu i siły starszych chłopców z Huraganu, niebezpieczny kibic na trybunach Romek W. (na szczęście nie dotarł na czas meczu) i widzimy jak duża przeszkoda była na drodze Syrenki. Na szczęście Paragon, niczym Zidane w 1998 dotarł w końcu na ten najważniejszy mecz i zrobił swoje, czyli strzelił dwa gole. W książce mamy dwa mecze turniejowe z jego udziałem, w pierwszym hat-trick, a w owym półfinale jedna, ale decydująca o wyniku bramka lewoskrzydłowego Syrenki, który w filmie zdecydowanie bardziej korzysta z prawej niż z lewej nogi
No cóż, szczegół, ważne, że mimo iż nie ze swoim głosem, to Marian Tchórznicki z tym błyskiem w oku, jest całkiem przekonujący w roli Paragona, młodego piłkarza i fanatyka, bo tak go określa sąsiad ze szpitalnej sali, pan Gienio (w tej roli Bogdan Baer) – "Nie bądź fanatykiem, Paragon. Oni też umieją grać w piłkę’’ – mówi, gdy razem słuchają transmisji na żywo z meczu finałowego.
W ogóle sceny szpitalne należą do ciekawszych w serialu (w książce ten motyw nie jest tak bardzo rozwinięty) ...serialu, który przynajmniej u mnie pozostawia uczucie niedosytu. Przede wszystkim nie wzbudza aż takich emocji, wydaje się bardziej infantylny (choćby piosenka ‘’Przygoda” zespołu Wiślanie 69 rozpoczynająca i kończąca każdy odcinek, tyleż sympatyczna, co uniwersalna, pasująca pewnie do wielu historii które narodziły się w głowie Adama Bahdaja, ale akurat konkretnie do tej, średnio), oraz delikatnie złagodzony w stosunku do pierwowzoru, czy to jeśli chodzi o bójki pomiędzy chłopcami, które w filmie nie wyglądają za poważnie, czy ich sytuację domową, o czym już pisałem wyżej. Do tego brak mi po prostu niektórych sytuacji, scen z książkowych stronic, jak na przykład narada w domu u Krzysia Słoneckiego gdzie widzimy formującą się drużynę rozpisaną na pozycję (coś pięknego, skład Syrenki ustalony na tym zebraniu kapitanatu zamieszczam na dole), nazw drużyn które bardziej działają na wyobraźnię niż te użyte w serialu (Ambrozjana, Atom, Krokodyl czy Szarotka), czy wspomnianej już sceny gdy zmęczony Paragon gasi pragnienie. Nie tak wyobrażałem sobie Mandżaro, z kolei podobał mi się Jerzy Porębski w roli Królewicza i Roman Wilhelmi który oddał demoniczność starszego Wawrzusiaka*, choć dodajmy, że zewnętrznie znacznie się różnił od postaci opisanej w powieści. Bardziej też przemawia do mnie książkowy finał, w którym mamy wyciągniętą rękę do Skumbrii(co za fantastyczna ksywka) i reszty chłopaków z Huraganu, a w czarno-białym serialu sprzed lat już nic o tym nie ma...
* tak miał na nazwisko w książce
Skład Syrenki ustalony na zebraniu kapitanatu drużyny.
Perełka
Franek Motylski, Krzyś Słonecki, Kazek Pigło
Romek Marmol, Felek Ringer
Tadek Puchalski, Ignaś Paradowski
Mietek Gralewski, Mandżaro, Paragon
Po czym Paragon przekonał chłopców do umiejetności Poldka Piechowiaka (Pająka) i wstawili go na miejsce Felka Ringera, który w końcu i tak znalazł się w pierwszej jedenastce, bo Tadek Puchalski został skaperowany do Huraganu