karel napisał(a):
Na jednym z portali nagłówek: "Gustaw Lutkiewicz nie żyje. Żegnamy niezapomnianego Karabasza ze <<Złotopolskich>>" Cóż...
Po śmierci Szymona Szurmieja, kiedy "kto żyw" z teatru żydowskiego latał po rozmaitych, często niszowych, jedynie internetowych redakcjach, w tym także rozgłośniach radiowych, także i ja trafiłem do radia. I zapytano mnie, czy nie czuję niesmaku, gdy o wieloletnim aktorze, reżyserze i dyrektorze Teatru Żydowskiego czytam na jednym z portali "Zmarł Szymon Szurmiej, niezapomniany karczmarz z Janosika".
Odpowiedziałem wtedy, że nie bardzo rozumiem, dlaczego miałbym czuć niesmak? Czułbym go, gdyby takim nagłówkiem pożegnał aktora serwis filmpolski, wortal e-teatr, albo też gdyby tak zatytułował swoje wspomnienie branżowy "Teatr". Ale co w tym złego, że skierowany do masowego czytelnika portal żegna aktora wspominając tę rolę, z którą najwięcej ludzi go kojarzy? Redaktor trochę zgłupiał, bo zupełnie innej odpowiedzi się po mnie spodziewał.

I to samo uważam teraz. Portale są skierowane do masowego czytelnika. Do przeciętnego człowieka, któremu niewiele powie, że to był, dajmy na to, wykonawca ballad Okudżawy. A trzeba tak zatytułować artykuł, by został przeczytany, więc wybiera się tę rolę, z której zna danego aktora przeciętny widz. Nic więc ani dziwnego, ani godnego krytyki, że został wspomniany z roli Karabasza.
A skoro już tutaj, na forum, został wspomniany z Klossa we wpisie Holta_ - to w ogóle bardzo ciekawe, że ten prywatnie niezwykle ciepły facet, o jowialnej, dobrodusznej twarzy i ciepłym głosie, pozornie wydawałoby się typ dobrotliwego misia, tak często kreował czarne charaktery! Czasem aż tak czarne, jak gestapowiec, a czasem po prostu śliskie, jak w obydwu serialach Barei.
_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl