No, z tym "każdym" to bym nie przesadzał.
Wieńczysław Gliński czy Tomasz Zaliwski jednak zostali odnotowani, gdy zmarli. Może cała Polska nie opłakiwała Edwarda Kusztala, ale w mediach kieleckich był to czołowy temat, czego odpryski trafiły np. do e-teatru.
Inna sprawa, że akurat Faron wpierniczył się wyjątkowo pechowo... Zagrał szefa Solidarności i wiem skądinąd, że doskonale wiedział w co się pakuje, ale przewrotnie chciał tej postaci "bronić". Tylko zapomniał, że to film - czyli rodzaj sztuki, w którym koniec końców decyduje reżyser z montażystą, a aktor ma wtedy niewiele do powiedzenia.
Nie wszyscy wiedzą, że przez wiele lat jeździł po szkołach z monodramem o alkoholizmie. Ja miałem szczęście widzieć go w tym dwa razy - był i w mojej podstawówce, i w liceum. W podstawówce w ogóle jeszcze nie bardzo wiedziałem kto to, w dodatku prowadząca nas do sali gimnastycznej na jego występ nauczycielka też nie bardzo wiedziała i powiedziała, że nie zna tego aktora, ale chyba nazywa się "Twaróg".
W liceum już doskonale wiedziałem kto to, ale facet okazał się mało przyjemnym mrukiem, który mi odburczał że "nie ma w zwyczaju dawać autografów" i w ogóle wydawał się być nieprzyjemnie zaskoczony, że znam jego aktorską przeszłość. Poczułem się potraktowany trochę jak przemądrzały szczyl, który śmie coś wiedzieć, a powinien tylko w nabożnym skupieniu obejrzeć monodram. Tak więc moje osobiste dwa spotkania z Ryszardem Faronem wyszły... Tak se.
_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl