Forum Polskiego Kina

Pozwolę sobie wspomnieć tutaj tego znakomitego amerykańskiego aktora, którego śmierć (wraz z żoną i psem) jest na razie zagadkowa. Wspominam go z racji tego, że w znanym filmie "O jeden most za daleko" zagrał generała Sosabowskiego. Stworzył postać, której chce się kibicować, bohatera, który niejedno w życiu widział i racjonalnie ocenia szansę operacji wojskowej na powodzenie. A raczej brak tych szans. Swoją rolą Hackman w pewnym sensie oddał hołd Sosabowskiemu, który przez aliantów został potraktowany w sposób niegodny, przede wszystkim po wojnie. Bo nie w smak im było, że słusznie podważał ich decyzje i wytykał błędy.

_________________
My żyjemy!

Gene Hackman nie miał zbyt wielu poloniców w filmografii. Nie pracował z Sheybalem czy Pacułą, nie grał u Polańskiego ani Skolimowskiego, nie zaprosili go Wajda, Zanussi czy Has, którzy niekiedy pracowali z aktorami z Zachodu. No ale takie polonicum jak rola Sosabowskiego starczy za kilka innych! Rzeczywiście generał Sosabowski w kreacji Hackmana to wyjątkowa postać w filmie "O jeden most za daleko" - recenzenci pisali o nim wręcz jako o jedynym rozsądnym w gronie wygalowanych debili - tak to chyba brzmiało, a cytowała to Gazeta Telewizyjna w opisach filmu. I dodać trzeba, że na wyjątkowo pozytywne przedstawienie postaci Sosabowskiego wpłynął nie tylko scenariuszowy wydźwięk tej postaci, ale i aktorstwo Hackmana, sposób, w jaki zagrał generała.

_________________
...i zdanżam na czas proszę pana! www.mariuszgorczynski.pl