Forum Polskiego Kina
http://forum.polskiekino.com.pl/

Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022
http://forum.polskiekino.com.pl/viewtopic.php?f=11&t=1204
Strona 1 z 2

Autor:  Holt_ [ 7 grudnia 2022, 11:30 ]
Tytuł:  Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

No cóż….kolejny nietuzinkowy artysta odchodzi.
Najbardziej lubiłem jego role w „Dyrektorach”, 40latku, „Wielkim Szu” i jego wersję Ketlinga…

Rzucę anegdotą.
Żona mojego obecnego szefa poszła kiedyś z koleżankami zakosztować trochę „clubbingu” a szef, będąc po dyżurze, grzecznie poszedł spać . Koło 1 w nocy obudził go telefon, wyświetlił się numer żony. Odbiera a w słuchawce charakterystyczny głos:
- Panie Marku, dobry wieczór , mówi Jan Nowicki! Ma pan fantastyczną żonę! Dosiadłem się do niej i jej koleżanek, roztaczam cały swój urok a ona ciagle mówi tylko o panu i to jak mówi, w jakich superlatywach, strasznie panu zazdroszczę, pozdrawiam!

Autor:  karel [ 7 grudnia 2022, 12:45 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Świetna anegdota przy tej smutnej okazji... :-)
Ja bardzo lubiłem Nowickiego, gdy był aktorem młodym. Później jego role wydawały mi się nieco zbyt jednowymiarowe, jakby ten swój wizerunek podstarzałego amanta przenosił na aktorskie wcielenia, co tym wcieleniom niekoniecznie wychodziło na dobre, a bardziej przechodziło w pewną manierę.
To jednak było, jak zaznaczyłem, później. Wcześniej Nowicki zagrał wiele ról dobrych, niektóre znakomite. Do tych cenionych i lubianych przez mnie najbardziej zaliczyłbym z pewnością te u Zanussiego ("Spirala", "Życie rodzinne") czy - tu wybór nieoczywisty - Maga w "Spokojnych latach" Kotkowskiego. Poza tym oczywiście "Sanatorium pod Klepsydrą", "Popioły", "Wielki Szu", "Pan Wołodyjowski" (też wolę jego Ketlinga, o "rywalizacji" między nim i Łapickim już nieraz rozmawialiśmy na forum).
Nowicki zaznaczył swą obecność także w kinie węgierskim, grając w filmach swej ówczesnej partnerki Marty Meszaros, m.in. Imrego Nagya w "Niepochowanym". No i nie zapominajmy o teatrze, także tym w wydaniu telewizyjnym. Wielki Książę Konstanty w "Nocy listopadowej" Wajdy to dla mnie jedno z najważniejszych dokonań aktorskich Nowickiego. Widzę go, jak idzie przez park, brodząc wśród jesiennych liści i mówi to swoje: "Szut, szut, szut...". Mam nadzieję, że po drugiej stronie zazna spokoju, inaczej niż widmo, które zagrał w "Lawie" Konwickiego.

Autor:  Holt_ [ 7 grudnia 2022, 13:22 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Właśnie, „Popioły"…nie wymieniłem, a rola Nowickiego wybitna.

Autor:  forresty [ 7 grudnia 2022, 17:53 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Spirala- kiedyś byłem owładnięty tym filmem. Po latach już podoba mi się mniej choć ciągle to kino trochę wgniatające w fotel. Dziś sobie obejrzałem. Chyba najlepsza jego rola. Powszechnie będzie pamiętany jako Wielki Szu, ale akurat to mało ambitne kino było a ja mam jakąś odrazę do klimatów cinkciarsko-karcianych z lat PRL. Z tych rzeczy to tylko 07 Zgłoś się lubiłem.
W lecie był w mojej wiosce. Trochę wizyta w Domu Kultury skojarzyła mi się z wizytą u dyrektora Grada z 7 Czerwonych Róż. Nic nie wskazywało że to już pożegnalne tournée. Życie jest okropne. Zawsze kończy się tak samo. I tylko pamięć zostaje. Trochę to bez sensu.

Autor:  nałka [ 7 grudnia 2022, 19:59 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Bez wątpienia aktor nietuzinkowy, ale problematyczny. Jeden z niewielu polskich gwiazdorów. Mam trochę tak jak Karel, że wraz z kinem PRL-u skończył się dla mnie interesujący Nowicki, potem już został zagrywający się kabotyn. Prawda jest jednak taka, że trudno w takich produkcjach jak "Zostać miss", "Młode wilki 1/2" czy "Sztos 2" pokazać aktorski pazur, ale on nawet w potencjalnie ciekawych i ambitniejszych filmach ("Jeszcze nie wieczór", "Tulipany") wypadał słabo, także jego współpraca z Martą Meszaros pozostawiała wiele do życzenia ("Córy szczęścia"!).
W przeciwieństwie do was nie podobał mi się w "Panu Wołodyjowskim", nie nadawał się takiego kina kostiumowego. Wiadomo, że najlepszy czas miał w latach 70., to role u Zanussiego, Hasa, Żuławskiego, ale też niezmiernie popularna "Anatomia miłości" czy "40-latek". Ale udało mu się też w następnej dekadzie, to nie tylko "Wielki Szu", kawał roli, ale też niewymieniony "Magnat", bardzo dobra rola w "Zygrydzie", świetnie obsadzony w "Schodami w górę, schodami w dół"...

Autor:  karel [ 7 grudnia 2022, 20:30 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

forresty napisał(a):
W lecie był w mojej wiosce. Trochę wizyta w Domu Kultury skojarzyła mi się z wizytą u dyrektora Grada z 7 Czerwonych Róż. Nic nie wskazywało że to już pożegnalne tournée. .

W listopadzie gościł w jednej ze szczecińskich bibliotek. Zamierzałem pójść na to spotkanie. Ostatecznie nie poszedłem. Teraz żałuję podwójnie...

Autor:  Holt_ [ 7 grudnia 2022, 21:21 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

nałka napisał(a):
W przeciwieństwie do was nie podobał mi się w "Panu Wołodyjowskim", nie nadawał się takiego kina kostiumowego.


Już pal licho Ketlinga, ale rola w „Popiołach” temu przeczy.

Autor:  Rafal Dajbor [ 7 grudnia 2022, 21:32 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

A teraz się okazuje, że w sobotę uczestniczył w swoim rodzinnym Kowalu w jakiejś imprezie lokalnej Straży Pożarnej. Zmarł nagle. Choć oczywiście był w wieku, w którym.... wiadomo. To się może zdarzyć w każdym momencie.

27 marca 2021, czyli zeszłego roku pojechałem do Kielc. Za jednym spotkaniem zrobiłem z nim wywiad dla "Słowa Żydowskiego", "Gazety Sołeckiej", wypowiedź do artykułu o filmie "Zygfryd" dla "Repliki" oraz wypowiedź o Gorczyńskim na moją stronę. Nowicki mówił barwnie i mięsiście, więc ten pozornie gigantyczny obszar tematyczny ścisnęliśmy spokojnie w umówionych 90 minutach. Po raz kolejny cieszę się, że z czymś zdążyłem. Spotkanie było zresztą szalenie przyjemne, a o to byłem nieco niespokojny znając pewnie opinie o Nowickim, które znalazły się także i we wspomnieniach tutaj.... Padło słowo "kabotyn". Niewątpliwie trafne w kontekście wielu ról Nowickiego, tylko nie mogę się zgodzić, że jakąkolwiek cenzurą był tu PRL. Że do końca PRL-u był to ciekawy aktor, a potem zgrywający się kabotyn. Chyba trochę to... za proste. Bez tego kabotyńskiego rysu w aktorstwie dojrzałego już aktorsko Nowickiego nie byłoby ani takiego "Wielkiego Szu", jakiego znamy, ani też takiej roli w "Magnacie", jaką znamy.

Jeśli w czymś Nowicki podobał mi się najmniej, to.... zdecydowanie w "roli" autorytetu, w której przez jakiś czas (zwłaszcza pierwsza dekada XXI wieku) "obsadziły" go media, z TVN24 na czele. Katastrofa polskiego autobusu z pielgrzymami w bodajże 2006 roku - komentuje Nowicki. Jakieś pomysły różnych ugrupowań politycznych na jakieś rozwiązania - komentuje Nowicki. Wynik wyborów - komentuje Nowicki. Nic mu nie ujmując z aktorskiej wielkości - wygadywał niekiedy przy tego rodzaju komentarzach niemożebne wręcz bzdury, aż było przykro słuchać.

Dla mnie jednak pozostanie przede wszystkim - będę tu mało oryginalny - aktorem z "Sanatorium pod klepsydrą" i "Wielkiego Szu". Jeszcze też do pewnego stopnia z "Bariery". Reszta jego ról u wielkich skądinąd reżyserów - to role, które cenię, ale jednak rozpływają mi się w jakiś ogólnie pojmowany "całokształt dorobku". Całokształt, żeby nie było wątpliwości, wielki i imponujący!

Autor:  Kazimierz Jankowski [ 8 grudnia 2022, 00:43 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Chciałbym tutaj wszystkich zainteresowanych zaprosić na wysłuchanie ciekawego wywiadu z Janem Nowickim nagranym w roku kiedy zaczynał 50 rok swego życia (1989) i co wtedy opowiadał o swoim aktorstwie i nie tylko swoim .

https://www.youtube.com/watch?v=a2ASbGVstP0

Autor:  nałka [ 8 grudnia 2022, 10:36 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Holt_ napisał(a):
nałka napisał(a):
W przeciwieństwie do was nie podobał mi się w "Panu Wołodyjowskim", nie nadawał się takiego kina kostiumowego.


Już pal licho Ketlinga, ale rola w „Popiołach” temu przeczy.


Tylko pozornie! Tak naprawdę rola w "Popiołach" to nie jest ten typ roli kostiumowej, który mam na myśli. Chyba nawet w ogóle trudno ją określić jako kostiumową; w tym sensie, że kostium historyczny nie jest w żadnym razie determinujący postać Wyganowskiego.

Autor:  Rafal Dajbor [ 8 grudnia 2022, 11:11 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Warto dodać, że Nowicki nie cierpiał wręcz swojej roli w "Panu Wołodyjowskim", twierdził, że kazano mu grać z "wiechciem słomy na głowie" itp.

Autor:  Sebastian999 [ 9 grudnia 2022, 12:50 ]
Tytuł:  Re: Jan Nowicki 5.11.1939-7.12.2022

Pierwsze dziesięć lat filmowej kariery Jana Nowickiego to okres wręcz kosmiczny. Zaraz na początku epizod u Wajdy, a postać tragiczna, kapitan Wyganowski w którego aktor się wcielił, bardzo mocno zapada w pamięć. Następnie ''Bariera'', ''Pan Wołodyjowski'', ''Życie rodzinne'', ''Trzecia część nocy'', ''Anatomia miłości'', ''Sanatorium pod Klepsydrą'', a w między czasie choćby jeszcze dwa ciekawe filmy u Kondratiuka i to wszystko, praktycznie główne role !
Potem, aż takiego natężenia znaczących i oryginalnych pozycji w filmografii Nowickiego już nie ma. Zapewne po części takie, a nie inne wybory samego aktora, ale też loteryjka tej profesji. Zresztą powoli zaczynało królować kino moralnego niepokoju, a Nowickiemu chyba jakoś nie bardzo bardzo po po drodze z nim było - może przypadek, nie wiem. Niemniej co jakiś czas aktor uraczył nas rolą wybitną. Mam tu na myśli Tomasza Piątka w ''Spirali'' Zanussiego, czy księcia von Teussa w ''Magnacie'' Bajona. Oprócz tego sporo pysznych epizodów, jak choćby inżynier z ''Obi - Oba. Koniec cywilizacji'' Szulkina, czy profesor Chwostek w ''Zmorach'' u Marczewskiego, a także akcenty serialowe w produkcjach mniej (''Doktor Ewa'') lub bardziej (''40-latek'', ''Dyrektorzy'') udanych, ale na pewno popularnych. Na pewno wartą odnotowania jest tez rola aktora Kozickiego w ''Z biegiem lat, z biegiem dni'. Gdzieś jest w tej postaci trochę samego Nowickiego, podobnie jak u Bajona w pewną sylwestrową noc, za każdym razem oczywiście adekwatnie do tego co aktualnie. Interesujących odsłon aktorstwa Jana Nowickiego było oczywiście więcej, ale ta najważniejsza, która naznaczyła go na zawsze, dosłownie unieśmiertelniła, to ta u Chęcińskiego, w kultowym przez duże K, ''Wielkim Szu''.Jego przepełniony goryczą przemijania oszust, filozof to rola niezwykle wyrazista, niemalże mityczna, z pewnością wykraczająca poza szklany ekran.
No cóż, jak powiedziała pewna dama, ''Pa Szu, wielki samotniku''.... :-)




forresty napisał(a):
Powszechnie będzie pamiętany jako Wielki Szu, ale akurat to mało ambitne kino było.

Mozę jeszcze wtedy żyjąc w oparach złotych lat 70-tych naszej kinematografii, można było tak sklasyfikować ten film, ale patrząc z dzisiejszej perspektywy, ja przynajmniej krzyknę tak...Boże Kina, daj nam dzisiaj przynajmniej jeden tak ''mało ambitny'' dobry film !
Jest tam więcej głębi niż na pozór wygląda, przecież nie intratne rozrywki karciane są w tej historii najistotniejsze...

nałka napisał(a):
Tylko pozornie! Tak naprawdę rola w "Popiołach" to nie jest ten typ roli kostiumowej, który mam na myśli. Chyba nawet w ogóle trudno ją określić jako kostiumową; w tym sensie, że kostium historyczny nie jest w żadnym razie determinujący postać Wyganowskiego.

Chyba rozumiem, co masz na myśli, ale moim zdaniem Nowicki w ''Panu Wołodyjowskim'' jakoś sobie poradził...mając przeciw sobie speców od wyglądu - wspomniał o tym Rafał :-D - i własne nowoczesne fizis, że tak powiem.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/