Byłem właśnie w kinie Iluzjon na "Nocy poślubnej w biały dzień". Na dużym ekranie film podobał mi się jeszcze bardziej. Co ciekawe - moja towarzyszka na seansie natychmiast po zakończeniu porównała ten film do dzieł Hanekego i chwilę później jeden z biorących udział w dyskusji widzów także zobaczył podobieństwo do filmów Hanekego.
Gośćmi byli operator Andrzej Jaroszewicz i aktor Andrzej Pieczyński. Dyskusja bardzo ciekawa, zresztą zabrałem głos także. Widzowie, w większości młodzi ludzie, ale nie tylko, lecz wszyscy nie znający dotąd tego filmu, zadziwieni i zachwyceni tym filmem, zdziwieni, że coś tak mocnego i dobrego (choć widać, że pokaleczonego) jest dotąd nieodkryte.
Andrzej Pieczyński czytał fragmenty wypowiedzi kolaudantów. Czytałem tego mnóstwo sam, słyszałem tego mnóstwo i zawsze mnie to nieodparcie bawi, bo tam wśród tych kolaudantów są zawsze jacyś ludzie, których nazwisk nikt właściwie nie zna, za to wypowiadają się zawsze tak kwieciście, tak "yntelektualnie", z takim wypuczeniem słownym... Tyle tylko, że twórcy, których przeważnie niemiłosiernie krytykują zostali w pamięci potomnych, a oni sami - ni cholery.
No cóż, bywa.
Z przyjemnością raz jeszcze zobaczyłem ten film - choć o przyjemności tak dosłownie trudno mówić, film to wiwisekcja zła, w wymowie jest dość przerażający.
_________________
...i zdanżam na czas proszę pana!
www.mariuszgorczynski.pl
Zaloguj
Zarejestruj
FAQ
Szukaj
