Rafal Dajbor napisał(a):
Miałem do Wajdy wielki szacunek ze względu na to, jak obsadzał aktorów. A dokładniej - jak w niewielkim poważaniu miał to, że dany aktor "nie pasuje", bo się "kojarzy".
Chyba koronnym na to dowodem było obsadzenie Zbyszka Cybulskiego w roli "cyngla" z AK w "Popiele". Zaledwie 13 lat po wojnie w momencie gdy sprawa jest nie tylko świeża, ale do tego wysoce delikatna (jeszcze 2 lata wcześniej akowcy byli uznawani za wrogów sytemu) - zatrudnia faceta, który
nie wygląda jak żołnierz AK, ani
nie zachowuje się jak takowy.
Dzisiaj byłby aresztowany przez IPN za szarganie świętości i niepokalanej czci wyklętych, a i wtedy mocno oberwał od kombatantów.
Wajda uznawał dobrą obsadę za 50% udanego filmu.
Cytuj:
"Są tylko dwa momenty w pracy reżysera, które wymagają natchnienia, chwili olśniewającej jasności. Pierwszy to moment decyzji, o czym i jaki chce zrobić film. Drugi - to wybór aktorów".